Rozdział 14

9 1 0
                                    

Mikołaj

Pozbierałem się w sobie dopiero, jak usłyszałem dźwięk odkręconej wody pod prysznicem. Rozmowa o Arku mnie rozstroiła, choć już raz ją z Mają przeprowadzałem.

To było takie dziwne...

Opowiadać jej jeszcze raz to, co opowiadałem jej pięć lat temu, podczas gdy ja pamiętałem każde słowo, jakie ona powiedziała do mnie. O tym, że jej matka była tancerką i umarła na białaczkę. O tym, że jej ojciec całkowicie się załamał po tej śmierci. O tym, że największym marzeniem, jakie miała, było zostać choreografką.

Musiałem się czymś zająć, aby przestać roztrząsać przeszłość, ponieważ wcale nie ułatwi mi to myślenia o paskudnej teraźniejszości.

Wszedłem do sypialni dla gości, aby naszykować Mai łóżko, ale ono było idealnie pościelone ze świeżo zmienioną pościelą. Cholera... Czyżbym o czymś zapomniał?

Woda w łazience przestała płynąć, gdy wróciłem do salonu. W tym momencie drzwi do mieszkania się otworzyły. Rzuciłem się po spluwę, którą zostawiłem na stole kuchennym i z zawrotną prędkością wymierzyłem w... Sylwię.

– Kurwa! – zakląłem i opuściłem broń.

Całe szczęście, że nie zwróciła na to uwagi, chowając klucze do torebki.

– Gdzieś ty był przez ostatnie dwa dni? – spytała oburzona, podnosząc głowę i spoglądając na mnie z mordem w oczach. – Dzwoniłam do Dawida, ale powiedział tylko, że prowadzisz, jakieś działania operacyjne i na pewno się odezwiesz, jak tylko będziesz mógł. Szkoda, że nie wpadłeś na to, że ja tu umierałam z niepokoju.

Dzięki ci, losie, za mojego partnera, który trzyma rękę na pulsie, bo przez ostatnie dwa dni w ogóle ani razu nie pomyślałem o Sylwii.

– Z resztą nie ważne, pewnie i tak mi nic nie powiesz – ciągnęła dalej, nie czekając na moją odpowiedź. Widać, jak bardzo się martwiła, skoro nawet jej to nie interesowało. – Odebrałam twoją mamę z dworca i czeka na dole. Miałam nadzieję, że będziesz i pomożesz wnieść jej bagaże.

– Moją mamę? – wydukałem.

O kurwa! Nagle uświadomiłem sobie wszystko, co mi umknęło. Moja matka miała spędzić z nami tydzień. Dlatego sypialnia gościnna była przygotowana i dlatego w mieszkaniu było tak sterylnie. Miała jakieś badania u lekarza i od nas po prostu byłoby jej najbliżej.

– Ona nie może tu zostać – powiedziałem.

Mój plan się sypał. Nie wiedziałem, gdzie indziej mógłbym ulokować Majkę, aby była bezpieczna, a z drugiej strony nie wiedziałem, co powiedzieć Sylwii i mojej matce, dlaczego wyrzucam je z mieszkania.

W tym momencie jednak drzwi od łazienki się otworzyły, a na korytarzu pojawiła się...

– Maja?

Sylwia przez chwilę wpatrywała się w dziewczynę z mokrymi włosami opatuloną w mój szlafrok, a następnie przeniosła na mnie pytające spojrzenie. Złość jej oczach ustąpiła miejsca bólowi, ale i zrozumieniu. Ja natomiast spojrzałem na Majkę. Walcząc ze sobą, by zignorować ciepło, jakie pojawiało się w moim sercu na jej widok po prysznicy, pokazałem jej, aby weszła do sypialni po lewej stronie korytarza. Nic się nie odzywając, zniknęła za drzwiami.

– To te twoje działania operacyjne? Dlaczego nie powiedziałeś, że ją znalazłeś? – spytała Sylwia szeptem z wyrzutem w głosie. – Długo to trwa? Nie spodziewałam się, że będziesz zdolny do ciągnięcia podwójnego życia.

TancerkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz