❝𝐓𝐚𝐬𝐭𝐞 𝐦𝐞❞

93 5 9
                                    

Następnego dnia rano Yeosang obudził się pierwszy, ale z racji tego, że młodszy spał w niego wtulony, nie miał serca go budzić, więc postanowił poleżeć razem z nim. W ich związku, jak na razie układało się świetnie, a Kang w duszy dziękował za to, że jego siostra nie miała czasu zajmować się Minju i musiała ona zostać u niego, przez co tak niespodziewanie jak zrodziło się między nimi uczucie tak poznał miłość swojego życia. Nie miał pojęcia, że pozna najważniejszą dla siebie osobę w życiu w takich okolicznościach i że będzie ona opiekunem w przedszkolu jego siostrzenicy. Serce Yeo zabiło mocniej już pierwszego dnia, kiedy ujrzał młodszego mężczyznę, który zaprzątał jego głowę. Był teraz, szczęśliwszy, niż kiedykolwiek i miał nadzieję, że Jongho również. Pasowali do siebie wręcz idealnie i teraz nie mogli żyć bez siebie nawzajem. Budzenie się obok drugiego, wspólne śniadania, czy przytulanie przy wieczorze filmowym to coś, co było nieodłączną częścią ich życia. Uwielbiali to, uwielbiali być w swoim towarzystwie. Nagle rozmyślania Kanga przerwała wiadomość, którą dostał od swojej siostry. Minju zostanie dzisiaj u nich, ponieważ ona i Seungho wychodzą razem najpierw do kina, a wieczorem na kolację. Nagle młodszy zaczął się przebudzać, Yeosang postanowił, więc złożyć na jego ustach delikatny pocałunek.

- Yeo... - wyszeptał, otwierając oczy z wielkim uśmiechem, przyciągając starszego do kolejnego pocałunku.

- Dzień dobry Jongho, mam dla ciebie dobrą wiadomość - uśmiechnął się, całując go po raz kolejny - Dzisiaj zostaje u nas Minju, bo gołąbeczki idą na jakąś randkę - powiedział wesoło.

- To cudownie, stęskniłem się za nią! - wykrzyczał radośnie, podnosząc się szybko do siadu - Wstawaj, nie mamy czasu na czułości, trzeba trochę ogarnąć mieszkanie - powiedział, wyskakując w pośpiechu z łóżka, prawie, ściągając z niego również Kanga, który cudem uniknął spotkania z podłogą.

- Jongho spokojnie, bo sobie krzywdę zrobisz - zaśmiał się łapiąc mężczyznę, kiedy tamten chciał wybiec z sypialni prawie się przewracając - Nie przyjeżdża do nas żaden prezydent ani celebryta, tylko nasza Minju. Myślisz, że sprzątałem codziennie mieszkanie jak jaszcze byliśmy tutaj z nią sami? - zachichotał, idąc razem z młodszym do kuchni.

- Minju to jest nasza celebrytka przedszkolna, więc mylisz się i wiem, że nie sprzątałeś mieszkania, bo jesteś leniwy - przyznał, wzruszając ramionami - Więc jakichś cudów się po tobie nie spodziewam - powiedział, uśmiechając się głupio.

- Ale ty jesteś wredny wiesz? - szepnął wprost do jego ucha, po czym zaczął go łaskotać - Chcesz powiedzieć coś jeszcze? - zapytał, kulącego się ze śmiechu Jongho, który leżał teraz na podłodze - Nie jesteś już taki wyszczekany co nie Jonghoś? - zaśmiał się złośliwie, a młodszy cały czas śmiał się głośno.

- P-przestań Yeo! - wykrzyczał, śmiejąc się cały czas.

- Mówiłeś coś? - podniósł jedną brew do góry, przykładając jedną rękę do ucha, udając, że czegoś nasłuchuje - Nic? Okej - powiedział tylko i zaczął łaskotać go ponownie, aż w końcu Choi zrobił się cały czerwony od śmiechu, więc postanowił dać mu spokój.

- Nienawidzę cię głupku - mruknął, udając się obrażony do kuchni - Dzisiaj nie jesz i śpisz za drzwiami na wycieraczce - fuknął, robiąc śmieszną dla Yeo minę, która prawdopodobnie miała wyglądać na groźną.

- Ale się ciebie boję - zagwizdał, za co zaraz dostał nie najdelikatniej pięścią w ramię od młodszego - Ała! - wrzasnął i złapał się za bolące ramię - Dobra jednak się ciebie boję... - wyszeptał i poszedł w stronę stołu, przy którym zaraz usiadł - Co ciekawego dzisiaj na śniadanie? - zapytał, ale kiedy Jongho przerwał wykonywaną do tej pory czynność i odwrócił się w jego stronę z wielkim uśmiechem i nożem w ręce, zrezygnował z dalszej konwersacji - Okej, okej, wszystko już wiem - zaśmiał się, drapiąc po karku.

Po śniadaniu Jongho postanowił zrobić lekkie porządki przy muzyce, a właściwie melodii i krzykach Yeosanga, który wcielał się w każdego artystę po kolei, śpiewając wszystko jak leci, tylko przeszkadzając młodszemu, od którego swoją drogą dostał kilka razy szmatką po głowie. Mimo wszystko świetnie się przy tym bawili i sprzątanie polegało na tańczeniu do różnych utworów, śpiewaniu, a dopiero na końcu przetarcia trochę kurzów. Śmiali się przy tym głośno na końcu, padając zmęczeni na kanapę. Leżeli tak kilka minut w ciszy, oddychając ciężko, kiedy Jongho zebrało się na czułości i wskakując na kolana Yeosanga, złączył razem ich usta, łapiąc go za policzki. Czasami Kang miał wrażenie, że całowanie i przytulanie to jego dwa ulubione i jedyne zajęcia, które z nim dzielił. Jednak nie narzekał, bo nie przeszkadzało mu to jakoś szczególnie. Nagle ich chwile przerwał dzwonek do drzwi, więc Kang zerwał się szybko z kanapy, najpierw bezpiecznie, ściągając z siebie Choia, po czym udał się do drzwi.

- O to wy - zauważył po drugiej stronie drzwi Minju z jej rodzicami - Jongho to Minju! - zawołał do siebie młodszego, a on zaraz znalazł się obok - Nie mógł się ciebie doczekać i widzę, że ty też - zaśmiał się, kiedy dziewczynka pobiegła do młodszego, aby wskoczyć mu w ramiona - Wejdźcie - chciał przepuścić ich, aby weszli do środka.

- Nie, my musimy się już zbierać. To cześć Minju, przyjedziemy po ciebie wieczorem! - zawołała kobieta, machając jeszcze do dziewczynki.

- Tak się stęskniłam wujku Jongho! - wykrzyczała radośnie dziewczynka, ściskając mocno mężczyznę - No dobra za tobą też, ale trochę mniej wujku Yeo - powiedziała od niechcenia i przytuliła się tym razem do Kanga, śmiejąc się przy tym głośno.

- Mały urwisie - zaśmiał się tylko starszy, gładząc dziewczynkę po głowie.

- A! Mam coś dla was! - zawołała radośnie, wyciągając zza pleców trzy kartki z rysunkami - Tutaj jesteście wy na placu zabaw, tutaj wy z Ruby i Moonem, są tu drzewa i kwiaty, a tu jesteście wy i wasz dzidziuś! - wykrzyczała radośnie, a na słowo dzidziuś Kang, jak i Choi tylko spojrzeli na dziewczynkę, a później na siebie - No co chyba będziecie mieli kiedyś dzidziusia, pewnie nie tak fajnego jak ja, ale jednak - wzruszyła ramionami, a dwójka mężczyzn tylko się zaśmiała.

- Jaki znowu dzidziuś Minju - jęknął Kang, klepiąc się w czoło - Kto ci tak powiedział? - zapytał, a dziewczynka tylko się uśmiechnęła, a on wiedział, że czeka go ciekawa odpowiedź.

- No nie pamiętasz już jak przytulałeś się z wujkiem Jongho? To znaczy że teraz w brzuchu wujka Jongho jest malutki dzidziuś! Nie mogę się doczekać, aż go urodzi! - powiedziała radośnie, a Kang tylko westchnął, a kiedy spojrzał na Choia zaśmiał się głośno z jego miny.

- To ja jestem w ciąży i o tym nie wiem? - powiedział po chwili Choi, udając przerażonego, a dziewczynka pokiwała energicznie głową.

- Minju, ale dzieci tak nie powstają... - zepsuł całą zabawę najstarszy z towarzystwa, za co dostał po raz kolejny tego dnia w ramię od młodszego.

- Więc jak? - zapytała, a Jongho tylko się zaśmiał, spoglądając na bladego jak ściana Yeo - To nie jest tak, że jak ktoś się bardzo kocha i się przytuli, to po czasie urodzi się dzidziuś? - zrobiła zdziwioną minę, przekręcając głowę delikatnie w bok.

- No teraz jej to wytłumacz Yeosang - Choi starał się nie wybuchnąć śmiechem, kiedy starszy nie potrafił nic z siebie wydusić.

- To wszystko działa całkiem inaczej, ale dowiesz się tego, jak będziesz duża, bo takie dzieci nie mogą tego wiedzieć - to było jedyne, co z siebie wydusił.

- Ale ja jestem już duża - fuknęła obrażona - A może mi pokażecie? - zapytała, patrząc na nich z nadzieją, a młodszy z mężczyzn już nie wytrzymał i wybuchł śmiechem na cały salon, prawie, spadając z kanapy, tarzając się po ziemi.

- Minju nie! - wrzasnął Kang, nie mając już siły na to dziecko. Czasami jej pytania albo odpowiedzi naprawdę go zaskakiwały i zastanawiał się co siedzi dzieciom w głowach.

°°°°°°°°°°°

Długo mnie tu nie było.... :)

"𝐔𝐧𝐞𝐱𝐩𝐞𝐜𝐭𝐞𝐝 𝐋𝐨𝐯𝐞" ᴶᵒⁿᵍˢᵃⁿᵍOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz