❝𝐓𝐡𝐞 𝐬𝐚𝐥𝐭𝐲 𝐭𝐞𝐚𝐫𝐬 𝐨𝐧 𝐦𝐲 𝐜𝐡𝐞𝐞𝐤❞

82 5 17
                                    

Kang nadal siedział załamany na kanapie, a zaraz obok śmiejący się cały czas Choi, a dziewczynka tylko przyglądała im się z niezrozumieniem. Jongho zrobił się aż czerwony i rozbolał go od tego śmiech brzuch, więc postanowił się uspokoić, ale kiedy tylko spoglądał na zrezygnowaną twarz starszego zaraz wybuchał śmiechem, przez co chwile później ledwo mógł złapać oddech, śmiejąc się i kuląc z bólu jednocześnie, ale tak tęsknił za Minju, że stwierdził, że warto jest trochę pocierpieć przez śmiech spowodowany właśnie tą pięciolatką, aby móc spędzić z nią resztę dnia. Miał jednak nadzieję, że takie prośby już nie padną z jej ust, bo wtedy nie wytrzymałby już tego duszenia się ze śmiechu nie tylko przez nią, ale też Yeo, który był tym wszystkim załamany.

- Minju ja chyba muszę porozmawiać z twoją matką - oznajmił, spoglądając poważnie, a przynajmniej próbując na dziewczynkę.

- Ale po co? - zapytała zmartwiona.

- Ała... - jęknął młodszy, kiedy w końcu przestał się śmiać, ale ból brzucha nadal się utrzymywał - Mój brzuch...ja nie mogę się tyle śmiać, to wszystko przez was - powiedział, siadając prosto, trzymając się za brzuch.

- Ale jak to przez nas? Musisz uważać wujku Jongho, bo coś może stać się dzidziusiowi! - krzyknęła na niego przejęta dziewczynka. Nie mogło być tak, że Choi będzie sobie teraz żył jak wcześniej, nosząc pod sercem dziecko, które przewidziała mu dziewczynka i nie będzie o siebie dbał.

- Ale Minju, Jongho nie jest w ciąży, a jeżeli już to to dziecko byłoby może wielkości pestki od śliwki, więc od śmiechu nic by mu się nie stało - wyjaśnił najstarszy z nich, klepiąc się w czoło.

- Gadasz głupoty wujku Yeosangu, tutaj jest maleńkie dziecko, które będzie miało twoje oczy i nos wujka Jongho - nadal nie dawała za wygraną - Będzie wyglądać jak wy w jednej osobie! - krzyknęła radośnie, gładząc Choia po brzuchu - Będę go pilnować jak trochę urośnie, bo zaraz po urodzeniu tylko płacze, je i nic więcej - przewróciła oczami.

- Robiłaś dokładnie to samo, kiedy byłaś bobasem - uświadomił ją Kang - Nie dawałaś Sujin spać po nocach i nieźle dawałaś jej w kość. Pamiętam, że zawsze kiedy do was przyjeżdżałem jak byłaś malutka ona siedziała zmęczona zawsze w swojej ulubionej za dużej o kilka rozmiarów błękitnej koszulce, kołysząc cię w ramionach. Zawsze śpiewała ci kołysanki, ale po czasie rezygnowała, bo ona zasypiała od nich szybciej niż ty - zaśmiał się, obejmując młodszego, który zaraz się w niego wtulił ramieniem - Cały czas krzyczałaś i płakałaś na zmianę, no a niestety Sujin musiała radzić sobie z tym sama...ale najważniejsze jest to, że dała radę i pomimo przeszkód może teraz cieszyć się pełną i szczęśliwą rodziną - przyznał, obejmując ramieniem również dziewczynkę, która uważnie słuchała go przez cały czas.

- Ale może wasz dzidziuś będzie grzeczniejszy i nie będzie tyle płakał - stwierdziła, gładząc Moona, który wskoczył jej na kolana - Cześć Moon, tęskniłam - powiedziała, biorąc zwierzę na ręce.

- Minju proszę cię... - westchnął najstarszy, całując Jongho delikatnie w usta.

- Kot! - krzyknął w pewnym momencie młodszy - Muszę ci kogoś przedstawić Minju, zaczekajcie tutaj - powiedział i udał się w stronę sypialni - Chodź maluchu, musisz kogoś poznać - szeptał, biorąc w ramiona małego rudego kotka, który spał na łóżku - Zamknij oczy i nie otwieraj ich dopóki ci nie powiem - nakazał, co dziewczynka zaraz zrobiła. Położył jej delikatnie na kolana rudą puszystą kulkę - Jeszcze nie otwieraj - zakrył jej oczy dłonią, kiedy pięciolatka chciała podejrzeć co robi Choi - Teraz możesz otworzyć. To nasz nowy dzidziuś! - krzyknął radośnie, a kiedy dziewczynka otworzyła oczy, od razu zaczęła głaskać zwierzątko - I co myślisz? - zapytał, siadając obok.

"𝐔𝐧𝐞𝐱𝐩𝐞𝐜𝐭𝐞𝐝 𝐋𝐨𝐯𝐞" ᴶᵒⁿᵍˢᵃⁿᵍOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz