poc patryk
Wstałem około 10 i zobaczyłem że Julitka wciąż śpi, więc robiłem wszystko po cichu żeby jej nie obudzić.
Niedługo ja, julitka, przemek, bartek, wika, fausti i dominik jedziemy do Tajlandii, więc trochę się martwię i stan psychiczny julity. Wiem że bardzo lubi tajskie jedzenie więc nie chcę żeby się tam ograniczała. Siedząc na kanapie i igaldalam telewizję, po kilku minutach usłyszałem dreptanie, przyszła do mnie julitka, była zaspana i nie wiem czy kontaktowała co odrazu usiadła obok mnie i się przytuliła.
-Wyspana? Musimy zacząć się pakować
-Nawet tak
-Jak się czujesz? Jedziemy na jakieś śniadanko?
-Dobrze, możemy gdzieś pojechać - uśmiechnęła się do mnie z przymusu żebym nie zauważył że wcale nie ma ochoty nigdzie jechać.
pov julita
Nie czułam się dobrze, nie chciałam nigdzie jechac, jedyne czego chciałam to żeby to się już skończyło.
Chce zaakceptować siebie i jeść bez wyrzutów.
-Gotowa?
-Mhm - załapałam patryka za rękę i poszliśmy na śniadanie
Weszliśmy to restauracji, bardzo ładnie tu pachniało i wnętrze ładnie się prezentowało.
-Zjesz coś? - powiedział głaskając moją rękę
-Nie wiem, podasz menu? - z uśmiechem dał mi kartę z której wybrałam naleśnika z patrykiem na pół bo był on duży.
-Dobre co? - spytał mnie żeby zacząć rozmowę
-Średnie
-Serio?
-Powaga - zaśmiałam się
-Mówisz to żeby nie jeść?
-Nie, naprawdę średnie - odłożyłam nóż i widelec - dużo zjadłam
-No nie mogę zaprzeczyć, jestem z ciebie dumny - w odpowiedzi położyłam głowę na jego ramieniu
Wróciliśmy do domu i zaczęliśmy się pakować.
-Julis Wika dziwni!!!! - usłyszałam jak patryk krzyczy z salonu
Odebrałam telefon
-Halo?
-Julitka? - usłyszałam pełen łez ton
-Wika co się stało
-Ja się pokłóciłam z przemkiem
-O co? To nie musi być niż poważnego prawda?
-No niby nie, chodzi o to że dzisiaj wstał z strasznie złym humorem i przed chwilą zbiłam szklankę
-Co to ma do rzeczy? - zapytałam chodź wiedziałam że zapewne się na nią wydarł, przemek jest dość nerwową osobą, tymbardziej gdy ma zły humor
-Nakrzyczał na mnie i wyszedł - mówiła dusząc się łzami więc ledwo rozumiałam co mówi
-Co mówił?
-Że jestem do niczego, że nic nie umiem zrobić sama
-Wikcia, ej spokojnie, nie bronię go bo postąpił bardzo źle, ale napewno tego żałuję, pogodzicie się i wsyztsko będzie dobrze
-A co jeżeli tak sadzi?
-Nie, nie sądzi tak, wiesz jaki on jest, mówi coś czego nie ma na myśli
-Mhm, boję się trochę
-Czego się boisz?
-Że nie wróci
-To on wyszedł?
-Tak
-Wika, wróci, zacznij się na spokojnie pakować, puść muzyczkę sobie i odpocznij - starałam się ją pocieszyć chodź pocieszanie to nie jest moja mocna strona
-Mhm, papa dziękuję
-Papa
Spodziewałam się tego po nim, ale nie rozumiem jak można wykrzykiwać takie rzeczy do osoby która się kocha.
-W porządku julis? - po chwili przyszedł patryk i wyrwał mnie z tych wszystkich przemyśleń
-Tak, wika pokłóciła się z przemkiem, w sensie bardziej to on się na nią wydarł za to że stukał szklankę
-Debil, potem jak zwykle będzie żałował
-Nie ważne chodz się pakować
Po tym jak się spakowaliśmy to zadzwoniła wika z informacją że przemek wrócił i wsyztsko jest w porządku, porozmawiali i zrozumiał co zrobił.