Pięć miesięcy później
Aleksy wiedział, że nic dobrego nie wyniknie z szelmowskiego uśmiechu pani Valentiny. Sąsiadka mieszkała w pięknym, starym domu na samym końcu wąskiej uliczki, gdzie mieściło się także ich mieszkanie, czy raczej poddasze, należałoby powiedzieć, bo dopiero starali się przystosować tę przestrzeń do codziennej egzystencji. Aleksy zawsze chętnie jej pomagał, a prosiła o to nader często. Energiczna Hiszpanka nie mówiła po angielsku, więc nic nie rozumiał z potoku słów, którym go zalewała.
Pani Valentina bardzo aktywnie udzielała się w lokalnej społeczności. Bywały tygodnie, kiedy prosiła go o wsparcie codziennie, bo współorganizowała lokalny festyn albo pomagała w domu starców nieopodal. Aleksy musiał wówczas coś przenieść, donieść albo wynieść. Zawsze wymagało to tężyzny fizycznej, której brakował większości mieszkańców tego niewielkiego miasteczka.
Hiszpance w ogóle nie przeszkadzało, że porozumiała się z nim za pomocą tłumacza Google, dopóki robił to, o co go prosiła.
Tym razem było nie inaczej. Przywołała go do siebie władczym gestem, gdy zmierzał do sklepu i energicznie wyrzucając z siebie potok słów, wskazała na wielkie drewniane pudło, a potem na poddasze swojego trzypiętrowego domu. Aleksy jęknął, patrząc na nią wymownie, ale całkiem go zignorowała. Szczypnęła go w policzek, a potem mocno klepnęła, uśmiechając się słodko. Rozległo się skrzypnięcie zawiasów i pani Valentina już zniknęła za tylnymi drzwiami, wokół których po ścianie piął się bujny, kwiecisty bluszcz.
Aleksy zmełł w ustach kilka niewybrednych komentarzy co do jej prośby i przyjrzał się krytycznie bagażowi. Nie było szans, żeby sam to wniósł. Rozmiary, a nie waga stanowiły problem. Machnął ręką w irytacji i szybkim krokiem wyszedł z powrotem na uliczkę. Po pięciu minutach żwawego marszu dotarł do schodów prowadzących bezpośrednio na poddasze jednej z białych kamieniczek osadzonych na stromym nadbrzeżu tuż nad lazurowym morzem, błyszczącym w promieniach letniego słońca. Przeskakując po dwa stopnie, znalazł się na górze i otworzył z rozmachem drzwi.
Mieszkanie, w którym wreszcie zdecydowali się osiąść na dłużej, miało spadzisty sufit, więc często uderzał o niego głową, ale wszelkie niedogodności wynagradzały mu zawsze otwarte na oścież okna z widokiem na bezkresne morze. Czuł zapach morskiej bryzy i słyszał fale leniwie uderzające o brzeg nawet tutaj.
Gabriel siedział po turecku na podłodze i w absolutnym skupieniu wyszywał kolejną laleczkę. Gdy tylko wylądowali w Hiszpanii, przyznał Aleksemu, że nie ma składników potrzebnych do warzenia eliksirów, więc jedyne, co może robić to czarować, bo nie był gotowy porzucić swojej spuścizny tak szybko. Uroki zajmował dużo więcej czasu i niekiedy całkiem go wyczerpywały, ale w ten sposób Olszewski zarabiał w lokalnej społeczności.
Nie chciał prosić o składniki profesorów w Akademii w Madrycie, ale też chciał odchodzić ze Świata Cieni, więc mimo wszystko wybrał drogę wiedźmarza, by zapewnić im jakiś dochód. Chociaż i tak ich głównym zastrzykiem gotówki były lekcje taekwondo, które prowadził Aleksy. Cieszył się zaskakującą popularnością wśród dzieci, ale także młodzieży i dorosłych, więc lista chętnych na zajęcia pękała w szwach.
— Jesteś bardzo zajęty? — zapytał cicho Aleksy, wchodząc kilka kroków w głąb mieszkania. Niepewny, czy ukochany nie rzuca też jakiegoś uroku, przygotował się do szybkiego odwrotu.
Gabriel obrócił się w jego stronę, unosząc jedną brew w pytającym geście. Niezmiennie zachwycał Aleksego urodą, choć nie w Hiszpanii. Blada, porcelanowa skóra nie ogorzała słońcem, ale na policzkach pojawił się zdrowy rumieniec. Olszewski porzucił garnitury, na rzecz luźny koszul i lnianych spodnich, a przede wszystkim przestał przejmować się włosami, bo cokolwiek by z nim nie zrobił, morski wiatr i tak burzył jego misterne uczesania. Aleksemu wydawało się, że wraz z eleganckimi ubraniami, Gabriel porzucił też swoją maskę.
CZYTASZ
Ten Wiedźmarz [II tom guślarskiej dylogii]
RomanceII tom guślarskiej dylogii! Aleksy rozwikłał tajemnicę szalejących demonów i całkiem wycofał się z dalszego śledztwa. Pogodzony ze sobą, chciał cieszyć się każdym kolejnym dniem u boku ukochanego Gabriela, ale Świat Cieni znów się o nich upomniał. G...