Rozdział 3, cz. 2

223 61 244
                                    

Nie wiedział, ile minęło czasu, gdy Wilczyński wszedł do pokoju i wyrwał go z zamyślenia, siadając z rozmachem przy biurku. Krzesło jęknęło żałośnie, nogi mebla zachrobotały nieprzyjemnie.

— Mam auto uczelni — mruknął ponuro Konrad, machając mu przed nosem kluczykami opatrzonymi zawieszką z numerem rejestracyjnym. W drugiej ręce ściskał wydruki, które od razu wręczył Aleksemu. — Gdzie jedziemy?

— Wydrukujemy ten fanpage na mieście i pojedziemy coś zjeść, zgoda? — zagadnął, zerkając na niego kątem oka. 

Aleksy wiedział, że jest trudny, że bywa opryskliwy, więc chciał mu to jakoś wynagrodzić. Szczególnie po tak nieprzyjemnych chwilach, jak spotkanie z Lidką.

— Co powiesz na pizzę? — zapytał już radośniejszym głosem. 

Konrad i jedzenie. Słodycze i fast foody rozwiązują dla niego większość problemów. Aleksy uśmiechnął się słabo, wstając z łóżka.

— Ty decydujesz, zgadzam się na wszystko.

Koniec końców wybrali jedną z ostatnich działających kafejek internetowych na południe od Kampinosu i spędzili tu niemal trzy godziny. Trwałoby to zapewne dłużej, gdyby nie pomoc Konrada. Aleksy – który nigdy nie miał własnego komputera, bo wszystko załatwiał na smartphonie – z rosnącą frustracją trudził się, by przekopiować informacje z Free Marketu do pliku. Chciał umieścić każde zlecenie na oddzielnej stronie, ale cały tekst mu się rozjeżdżał, gdy doklejał do niego kolejne posty z Free Marketu. Nieważne co robił, poprawne sformatowanie pliku go przerastało. 

Po godzinie przeklinania i otwierania kolejnych okienek dokumentu tekstowego Konrad wreszcie się nad nim ulitował i przejął stery. Wówczas Aleksy pojechał po kawę i pizzę, którą zamówił w większej ilości też dla właściciela kafejki, żeby nie narzekał na zapach jedzenia w lokalu.

— Jeszcze wciągnę cię w gry komputerowe i będziemy sobie robić nocki z pizzą i zombiakami! — powiedział z szerokim uśmiechem Wilczyński, wprawnie przeskakując kursorem między aplikacjami. Stukał w klawiaturę, nie odrywając wzroku od monitora.

— Zabijasz Strzygi w robocie i jeszcze chce ci się nocą polować na umarlaki?! — zapytał zdumiony Aleksy. Rozsiadł się wygodnie w krześle obok i powoli popijał podwójne espresso.

— To co innego! Spotykasz się z ludźmi z całej Polski online i tworzysz grupę, która próbuje dojść do bazy wojskowej...

— Dalej, nie rozumiem sensu.

— A wszystko to z piwem, energetykami i mrożoną pizzą! — dodał zachwycony, płynnie przesuwając myszką po podkładce.

— O tak, alkohol i energetyk brzmią jak świetna mieszanka — zauważył z przekąsem Aleksy i przechylił się do przodu, gdy na ekranie mignęło zdjęcie domu, w którym odprawili Teresę. Takie gusła zawsze zostawiały w nim ślad. Nie udało mu się zapewnić jej ukojenia, nie mógł spełnić ostatniej prośby upodlonej dziewczyny, a ponieważ zabiła człowieka, nie mógł też pozwolić jej pozostać wśród żywych.

— Stary malutki — odpysknął wesoło Wilczyński. — Ile wstecz chcesz te zlecenia?

— A ile mogę?

— Trzy lata.

— Myślę, że półtora roku wystarczy — mruknął po chwili namysłu. 

Zawsze może później to jeszcze sprawdzić online. Patrzył, jak Konrad przewija, kopiuje i wkleja zlecenia. I znowu. I znowu... 

Właściciel uśmiechał się zachwycony, gdy przesłali mu plik tekstowy z niemal czterystoma stronami tekstu i zdjęć do czarno-białego druku.

— Drzwi mojej kafejki są zawsze otwarte dla moich ulubionych klientów! A tu rabacik, żeby coś zostało na kolejną pizzę! — zawołał zadowolony, gdy Aleksy wkładał kartę płatniczą do terminala.

Ten Wiedźmarz [II tom guślarskiej dylogii]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz