Rozdział 3

208 58 226
                                    

Ciężkie kroki Aleksego odbijały się echem po opustoszałym korytarzu, dając złudne wrażenie, że samotnie przemierza jeden z budynków w wymarłym mieście. Ostatni żywy wśród zbłąkanych dusz. Przeszedł do wschodniego skrzydła, gdzie mieściły się pokoje gościnne. Zapukał energicznie do drzwi. Dobiegł go szelest z wnętrza pokoju, a po chwili zamek szczęknął i światło wylało się na Aleksego. Ciemnobrązowe oczy Konrada omiotły go zdumionym spojrzeniem. Włosy sterczały w nieładzie, ale wyprasowany T-shirt jak zawsze leżał na nim nienagannie.

— Cześć... Nie spodziewałem się ciebie tutaj — powiedział ostrożnie, wpuszczając go do środka.

Aleksy wszedł, bezwiednie ciągnąc za sobą poranioną nogę i usiadł z rozmachem na swoim starym łóżku. Wilczyński najwyraźniej nie zgłosił do dziekanatu, że Aleksy przeprowadził się do Gabriela i w dalszym ciągu korzystał z dwuosobowego pokoju. Lidka na pewno wiedziała, jak wygląda sytuacja, ale Aleksy podejrzewał, że milczała, w ten sposób wyciągając do nich rękę na zgodę.

Żaden z nich nie zamierzał jej uścisnąć. Ani teraz, ani nigdy.

— Opowiedz mi o tym Free Markecie — rzucił szorstko, rozmasowując udo tuż nad kolanem.

Delikatna fala bólu przebiegła wzdłuż kości, aż do stawu biodrowego. Obiecał sobie, że od jutra znowu będzie biegał i się rozciągał. Musiał wrócić do formy, jeżeli chciał zrealizować swój plan, a dorwanie Szarejko nie będzie łatwe. Antek na pewno utrzymywał świetną kondycję i jak zawsze panował nad sytuacją.

— Okey... Szybkie pytanie, spotkanie z wiedźmą owocne?

— Nie. Nie chciała nam nic powiedzieć, ale nie szkodzi — odpowiedział już łagodniej, widząc zrezygnowane spojrzenie przyjaciela. — Cały czas Antek jest krok przed nami. Wszyscy guślarze i wiedźmy z Akademii, próbują ogarnąć szkody po jego eksperymentach, więc my przestaniemy polować na demony i zaczniemy polować na niego.

Nawet jeżeli chciał chronić Konrada przed wszystkimi potencjalnymi konsekwencjami swojego planu, to musiał go wprowadzić przynajmniej w jakąś jego część.

— Co? — wydusił zdumiony, mrugając oczami niczym zdziwione zwierzątko. Aleksy niemal parsknął śmiechem.

— Nie bądź naiwny, ktoś musi go dorwać. Mój ojciec depcze mu po piętach, ale nie może go złapać, więc teraz my się za to weźmiemy. We dwóch — wyjaśnił spokojnie, wyciągając z kieszeni telefon. 

Sapnął zaskoczony, gdy palce musnęły chropowaty materiał schowany głęboko pod telefonem. Wsadził rękę, aż do samego dna i pociągnął kłębek; jego oczom ukazał się niewielki kawałek sznura wisielca. Złość na Gabriela zniknęła w mgnieniu oka, gdy zdał sobie sprawę, że Olszewski musiał mu włożyć talizman dzisiejszego ranka, tuż przed wyjściem na spotkanie z ojcem. Aleksy pamiętał ten moment, gdy wyjmował telefon, żeby sprawdzić wiadomości od Henryka, a Gabriel podszedł do niego od tyłu i szeptał mu do ucha uspakajające słowa; tulił go, dotykając jego brzucha i bioder. Odbierał to wówczas jako po prostu czułe pieszczoty, pozostałość po porannym zbliżeniu, tymczasem Olszewski w tajemnicy wepchnął mu do kieszeni sznur.

Aleksy wsadził amulet z powrotem na miejsce i odblokował ekran.

— Jestem łowcą demonów, nie ścigam ludzi — wymamrotał Konrad, siadając na swoim łóżku, dokładnie naprzeciwko niego. — Nie wiem jak, ja...

— Pomóż mi go znaleźć. Sam go dorwę — wpadł mu w słowo Aleksy i pochylił się ku niemu. Kącik jego ust uniósł się delikatnie, gdy wskazywał wymownie na ściskany w dłoni telefon. — O co chodzi z tym Free Marketem?

— Już ci tłumaczę — westchnął Wilczyński i wyciągnął swój aparat. — Musisz dostać zaproszenie na platformie, ale... ty chyba w ogóle nie masz tam konta, co? — zagadnął, patrząc kątem oka na jego telefon. Aleksy wzruszył ramionami. — W jakim ty wieku żyjesz, stary?

Ten Wiedźmarz [II tom guślarskiej dylogii]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz