VI.

26 4 0
                                    


Było to nietypowe zjawisko. Nikt jeszcze nie był w stanie doświadczyć cudu, który był niezamierzony. Z jakiegoś powodu, Aziraphal mógł go usłyszeć, ale nie zobaczyć. Fell wzdrygnął się z kanapy, oglądając się naokoło. Obszedł całe mieszkanie, ale niczego nie znalazł.
- Naprawdę musiałem zwariować.- Pomyślał, siadając u stóp kanapy. Crowley nie mógł nic na to poradzić, gdyby teraz wydał z siebie, choćby dźwięk, Aziraphal domyśliłby się, do kogo należy głos. Wtedy nie mógłby być jego stróżem, a tego, by nie chciał.

Podszedł do swojego ciała i chciał do niego wrócić, kiedy jednak go dotknął, poczuł prąd przechodzący przez jego duszę. Ciało już nie pasowało. Odmówiło dostępu do naczynia. Można było porównać je do martwego. Co miał zrobić? Myślał, jedyne, na co mógł wpaść to powrót do nieba.

Przeniósł się do niego tak szybko, że nie zdążył nawet mrugnąć, w końcu była to sprawa najwyższej wagi. Skierował się prosto do Michała, ale odmówiono mu wstępu. Udał się, więc do Gabriela, również mu odmówiono. - Co jest grane?- Był wyraźnie poddenerwowany, ale najbardziej zmartwiony. Dusza nie pasuje do ciała dlaczego? Myślał póki w głowie nie odezwał się cichy głośnik" dusza się zmieniła" szybko potrząsnął głową, przecież to niemożliwe. Prawda? Pozostało mu tylko jedno miejsce, do którego mógł się z tym udać. Chociaż unikał tej osoby jak ognia. Niepewnie ruszył białym korytarzem, takim samym jak dziesiątki innych znajdujących się w niebie, a jednak tak odmiennym. Czuł, jakby ściany się zwężały, zaciskały go przyduszającą bielą. Poruszał nogami samoistnie, wsłuchując się w stukot swoich butów uderzających rytmicznie o posadzkę. Kiedy dźwięk stał się monotonny, a jego umysł przestawał płatać mu figle. Był już na miejscu. Stał przed dębowymi drzwiami, które zdawały się z niego szydzić. Oblizał spierzchnięte wargi i zapukał do drzwi.

- Proszę wejść Panie Crowley, Metatron już na ciebie czeka.- Zanim powiedział cokolwiek, został zaproszony przez cherubina do środka.

- Witaj Crowleyu co cię do mnie sprowadza?- Spytał, pomimo faktu, że doskonalę wiedział, czemu tu przyszedł. Bawił się nim. Polował jak drapieżnik na wątłą zwierzynę.

- Mam problem z moim naczyniem...- Wymamrotał, unikając jego spojrzenia.

- Doprawdy? A powiedz mi, co takiego się stało?- Znowu to samo, nędzna gra pozorów. Zabawa w kotka i myszkę przyprawiająca Crowleya o mdłości.

- Ja... nie mogę do niego wrócić, właściwie to samo mnie odrzuciło.

- A co się wydarzyło, zanim do tego doszło?- On wie. Wie wszystko, może i więcej.

- N-nie pamiętam dokładnie.- Mruknął, czując, jak ze stresu miękną mu nogi.

- Tak? Niezwykłe. Może coś wywołało tak wielki wstrząs w twojej duszy, że utraciłeś łaskę? Jednak gdyby tak było, nie byłbyś już aniołem. Mam rację?

- Oczywiście...

- Jesteś posłuszny i na pewno nie czujesz ludzkich pragnień. Prawda?

- Tak...

- Nie czujesz zazdrości, bólu czy współczucia, zgadza się?

- Tak...

- Nie zakochałeś się w żadnym człowieku?

-...

- Prawda?!

- Oczywiście, że nie...

- Zapamiętaj to, bo to jedyne, o czym powinieneś pamiętać. Wynoś się.

Wyszedł spokojnie, ale kiedy tylko przestąpił próg drzwi, jego serce rozerwało się na miliony kawałków.

Jak wróci do ciała, zapomni o uczuciach do Aziraphala. To chciał powiedzieć mu Metatron. "To jedyne o czym powinieneś pamiętać" Te słowa odbijały się okrutnym echem w jego umyśle...

To on zablokował mu kontakt z Michałem i Gabrielem. Oderwał mu duszę od ciała, a to wszystko dlatego...,że nauczył się kochać.

Butterfly •AziraphalxCrowley•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz