XIII.

16 2 0
                                    


Westchnął, chowając głowę między kolanami. Najpierw durny Metatron, potem powalony plan Michała. Dlaczego pozwolił im dyrygować jego wyborami? Powinien był robić to co uważał za słuszne. Zamiast tego pozwolił się miotać jak kukła... Tylko zamiast coś powiedzieć, jedynie się przyglądał.

Przymknął powieki i przetarł zmęczone oczy.Wiecznie przecież nie będzie tutaj siedział, wyszedł z alejki i szedł dalej prosto, zmieniając do miejsca w którym było wiele zieleni. Usiadł na wilgotnej od rosy trawie i zatonął w swoich myślach. Patrzył na pływające kaczki i gołębie które dryfowały na tafli wody. Kiedy ostatnio miał czas żeby popatrzeć na otaczającą go naturę? Gonił za sprawami w niebie i podopiecznym którego celem było nawrócenie. Według niego Aziraphal nie potrzebował pomocy, wszystko było z nim w porządku.

Doprawdy nie rozumiał dlaczego niebiosom tak bardzo na nim zależało. Trudno było określić czy to co się wydarzyło naprawdę było zależne od Aziraphala, może któryś anioł użył cudu żeby cofnąć czas. Tylko dlatego nie zrobił tego wcześniej, żeby uratować tego chłopca przed śmiercią? Zbyt wiele niewiadomych a tak mało informacji. Spojrzał w taflę wody widząc nie swoje odbicie. Jakim cudem nadal był w ciele Anthonego? Przecież wrócił do czasu spotkania z Fellem... Jego ciało również powinno wrócić! Coś było bardzo nie tak, ale gdyby o tym pomyślał... teraz już wie dlaczego nie wyszedł z ciała i nagle zaczęły targać nim emocje których wcześniej nie czuł! Czyli naprawdę został teraz członkiem? To jest niemożliwe, choć nie mógłby nie przyznać że ten fakt go nie ucieszył. Zawsze czuł że bycie aniołem jakoś mu nie leży. Jakby nie było w końcu dopuścił do śmierci kilkunastu osób w zaledwie jeden tydzień... Przynajmniej może Gabriel wreszcie nauczy się robić papierkową robotę samodzielnie.

Poczuł dziwne bulgotanie w okolicy brzucha... było nawet zabawne do momentu w którym nie zaczęło go boleć i ssać od środka. Czy ludzki organizm zawsze je sobie od środka? Dziwne.

Przyjrzał się uważnie odbiciu Anthonego, był szczupłym mężczyzną ale problemy z używkami bardzo odbiło się na jego twarzy. Podkrążone oczy, wychudzone policzki i starsza jak na jego wiek twarz. Człowiek zmęczony życiem, pomyślał Crowley. Dla testu spróbował wykonać mały cud ale nie zdziwił się kiedy nic się nie stało. Tak jak przypuszczał, stał się normalny. Nadal pamiętał wszystko o niebie i nie miał żadnych problemów z pamięcią więc może jeszcze odzyska łaskę, chwilowo jednak musi radzić sobie sam.

Z racji tego że nie może wykonywać cudów, nie wyczaruje sobie magicznie domu, a szkoda bo polubił swoje stare mieszkanie. Miał nawet swoją własną małą kolekcję monster w donicach, szkoda tylko że nie miał zielonego pojęcia o uprawie roślin... Wiedział też gdzie mieszka Azi ale przecież nie pójdzie do niego. Ssanie w brzuchu narastało i z braku rzeczy do wyboru, ukradł chleb śpiącej na ławce staruszce. Chyba się nie obrazi prawda?

Zjadł czerstwy chleb, który o dziwo nie był aż taki zły, a może to dlatego że był taki głodny? Wyrzucił opakowanie do kosza i zaczął przeszukiwać kieszenie Anthonego w poszukiwaniu czegoś sensownego. Jedno opakowanie po papierosach, karnet z dwudziestoma procentami zniżki do monopolowego? Zero portfela czy pieniędzy...? Westchnął, siadając na ławce. Chyba będzie musiał zaszyć się w jakiejś melinie, jak to robił wcześniej będąc Anthonym. Mógł się tego spodziewać skoro był marginesem w społeczeństwie, kto normalny z własnej woli mieszka z bezdomnymi i z nimi pije jako rozrywka?

Znowu skrzywił się czując bulgotanie w okolicy brzucha. Lekki ból przeszywał te okolice a jemu samemu robiło się niezbyt dobrze. Bolał go nie tylko brzuch ale również i głowa, a w ustach robiło się sucho. Może nie powinien był jeść czerstwego chleba?

Zrezygnowany położył się na ławce i stękał z bólu i niewygodny. Musiał chociaż wytwarzać jakoś do rana...

Butterfly •AziraphalxCrowley•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz