IX.

25 3 0
                                    



Aziraphal starał się żyć normalnie, przez pierwszy miesiąc chodził do pracy, a nawet do baru, żeby się zrelaksować. Potem chodził już tylko do baru. Spotykał się z nieznajomymi, coraz bardziej się staczając. Kiedyś był w podobnym stanie, nie zależało mu na niczym ani na nikim, wtedy też poznał swoją pierwszą miłość, która wyciągnęła go z dna, w którym się znalazł.
Wiedział, że nikt mu teraz nie pomoże. Siedział w melinie, trzymając pustą już butelkę taniego alkoholu i na wpół wypalonego papierosa. Czuł się okropnie, ale było mu zbyt obojętne, co się z nim stanie, wyciągnął więc kolejną butelkę, tym razem uderzył go mocniejszy zapach trunku.

Jakie to było żałosne, typowe zachowanie dla kogoś, komu w jeden wieczór zawalił się świat. Może tylko przesadzał, Crowley był tylko nieznajomym dziwakiem. Jeśliby się tak zastanowił to z początku miał go gdzieś. Był miły, jasne w końcu nie wypada zostawić kogoś na pastwę losu.

Teraz to Aziraphal dostał nawet nie kosza, tylko kopa prosto w świat brutalnej rzeczywistości. Alkohol szumiał mu w głowie, więc jak mógłby myśleć trze... Może lepiej nie myśleć. Jakie to dziecinne. Zakochać się w kimś, komu już na tobie nie zależy.

Upił chlustem połowę butelki. Był żałosny, zakochał się w pustej błogości, upijał się nią codziennie nawet przez myśl mu nie przyszło, że skończy na dnie. Może byłby w stanie zapomnieć. Poddawać się i kazać wszystkiemu spadać. Tylko po co? I tak nie ma do czego wracać.

Zaśmiał się pod nosem i rozbił butelkę o betonową podłogę. Chwiejnym krokiem szedł przy ścianie. Zataczał kółka, ale jakoś szedł...



– A temu co? Najpierw wbija nam na nasze śmieci. Robi większy bajzel, a potem mówi sam do siebie...

– Nie wiem Andrzej, przynajmniej zostawił trochę alko.

– To co, po jednym Anthony?

– Dajesz, jeszcze się zastanawiasz!

Można by powiedzieć, że to szczęście w nieszczęściu. Gdyby Crowley, chociaż na chwilę nie spuszczał Aziraphala z oczu. Nie wiedział, co dokładnie wtedy się wydarzyło. Michał przejął kontrolę nad jego naczyniem, a on obudził się w ciele grzesznika. Okazało się, że Anthony jest bezdomnym. To było jak strzał w dziesiątkę. Mógł chodzić do woli do każdego baru, czy meliny praktycznie, nie odstawiając od tłumu!

Nadal pamiętał słowa Michała. Aziraphal nie mógł być dla niego najważniejszy, ludzie nie są czyści i szczerzy w uczuciach. Musi poczekać na niego. Pozwolić Aziemu iść swoim własnym rytmem. W końcu mogą mieć wieczność, jeśli tego zechcą. Tak więc powstała umowa między nimi, wszystko albo nic.

Teraz, skoro tymczasowo" stał" się człowiekiem, może to dobrze wykorzystać i trochę się zabawić.


———————————————————

Długo się nie posmuciliśmy hehe
A może jeszcze zdążymy? Kto wie, może to dopiero początek : >.

Widźmy się w następnym rozdziale kochani.

Butterfly •AziraphalxCrowley•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz