XVI.

15 3 0
                                    


Muriel stał wyraźnie zmieszany tym, co usłyszał od blondyna.– Póki żyje, a jest to dość spory okres. Człowiek nie jest w stanie zabić anioła.

– Anioła? Co ty bredzisz? Te małe bobasy ze skrzydłami?

– To są akurat Cherubiny, ale to też anioły tylko mniejsze rangą. Pan Crowley to Serafin, i to bardzo porządny. Myślałem, że wiedźma zbędzie o tym wiedział.

– Poczekaj... za dużo informacji na raz. Próbujesz powiedzieć, że Crowley żyje i jest aniołem?

– Właśnie to powiedziałem. Dziwny z ciebie człowiek.

– Dlaczego nazwałeś mnie wiedźmiażem? Co to znaczy?

– Masz nadprzyrodzone zdolności. Wiedźmiaż to męski odpowiednik wiedźmy.

– Naprawdę z tobą jest coś nie tak. Mówisz same bzdury... chyba muszę usiąść.– Wziął głęboki oddech i usiadł na podłodze.

– Jeżeli naprawdę o tym nie wiedziałeś to będę mieć kłopoty... Może jak przyprowadzę Pana Crowleya z powrotem do nieba to mi wybaczą...

– Mówisz zdecydowanie za dużo to fakt. Udowodnij, że to, co mówisz jest prawdą.– Twarz Aziraphala wyglądała poważnie, przestał się zgrywać. Jeślim Uriel nie mówi prawdy i jedynie robi sobie z niego żarty. Wolałby odciąć się od tego jak najszybciej.

– Skoro i tak wszystko już powiedziałem... Mogę liczyć na twoją pomoc?– Spytał a Aziraphal kiwnął twierdząco głową.– W porządku.

Za Murielem rozwinęły się białe skrzydła, które ledwo mieściły się w pomieszczeniu. Gdyby nie miał spakowanych mebli, z pewnością coś by popsuł.

– Białe piórko...– Mruknął, alem Uriel doskonale go usłyszał.– Kiedyś znalazłem w łóżku białe piórko.– Sprostował, wyciągając zza koszulki prowizoryczną zawieszkę do łańcuszka.– Myślisz, że... mogło należeć do niego?– Spytał pełen nadziei.

– Emm... nie wiem? Anielskie pióra znikają w kontakcie z energią materialną.

– Po ludzku poproszę.

– Powinno zniknąć, kiedy odczepi się od skrzydła. Chyba że...– Muriel zniknął z pola widzenia Aziraphala. Pojawił się jednak po chwili przed, nim, zrywając piórko z naszyjnika. Spali je w dłoni na popiół.

– Dlaczego to zrobiłeś!– Krzyknął, chwytając go za garnitur.

– Ja... nieważne. Czy teraz pamiętasz?– Kiedy uścisk na, nim nie zelżał, sprostował pytanie.– Tamtej nocy, pamiętasz już, co się stało? Piórko nie znikło, bo cud się dokonał. To taka nawigacja dla góry, żeby wiedzieć o nawet najmniejszym z cudów.– Tłumaczył, machając rękoma.

– Pamiętałem, nawet kiedy miałem ze sobą jego pióro...!– Mruknął, puszczając anioła.

– Czekaj... ale jak?– Jęknął.

– Nie pamiętałem, jak wróciłem do domu, jednak zapamiętałem słowa. Myślałem, że coś sobie ubzdurałem, ale wyraźnie słyszałem coś o tym, że teraz zapomnę o tym, co się stało i że sam doszedłem do mieszkania. Byłem narąbany i nie było opcji, że sam się tu doczołgałem.– Powiedział na jednym wdechu, był poirytowany.

– Nie mogłeś ominąć działania cudu. Zawarłeś jakieś pakty?

– Że co niby? Takie z diabłem i takie tam?

– Dokładnie.

– Wolę omijać takie rzeczy z daleka. Mój znajomy za to lubi takie rzeczy. Wytatuował mi nawet jakieś symbole na rękach. Niby odstraszają duchy.

Muriel złapał go za dłonie, oglądając symbole na nich. Jego twarz wyrażała zmartwienie.

– Symbole które masz, wzorowane były na znakach szamanów. Przekręcił, jednak prę z nich. Miały znaczyć" Ten który odsyła duszę", a zamiast tego mamy" Ten który prowadzi dusze".

– Co to zmienia?

– Przez przypadek zrobił z ciebie coś na wzór nekromanty. Myślałem, że wiesz, że jesteś wiedźmiażem, ale ktoś cię, nim zrobił. Aziraphalu... jesteś magnesem na dusze i nie jesteś już człowiekiem... kiedy ostatnio widziałeś tego przyjaciela?

– O czym ty mówisz?! On tutaj mieszka, byłem z, nim wtedy w barze! Crowley też go widział!

– I jak zareagował?

– Po prostu stał w miejscu, jakby go zmroziło.

– Wydaje mi się, że twoja zdolność rośnie na sile. Przywróciłeś duszę do życia. Widziałeś go później?

– Nie. Od momentu, kiedy kazałem mu odejść nigdzie go nie widziałem. Chciałem zwolnić się z pracy, ale salon był już zamknięty. Myślałem, że wyjechał.

– Swoim rozkazem go odesłałeś. Przyprowadziłeś do siebie złego ducha.

– Ale to nie ma sensu. Poznałem go, zanim zrobił mi tatuaże.

– Mógł zginąć w trakcie, mniejsza. Co robiłeś zanim go poznałeś?

– Nie pamiętam... obudziłem się w kościele, często w nich spałem.

– Dlaczego?

– Czułem się tam bezpiecznie.

– Czyli mogłeś być nekromantą wcześniej, ale dopiero błędna inkantacja obudziła w tobie zdolności!

– Cokolwiek, to znaczy...

CDN...

———————————————————

Trochę się narobiło prawda? Narazie jest trochę zawile ale wszystko się wyjaśni, obiecuję.

I przepraszam za opóźnienie :))

Widzimy się w następnym rozdziale za cztery dni (środa) a jutro wrzucę wam jeszcze jakieś arty z mini spojlerem do rozdziału ;))

Butterfly •AziraphalxCrowley•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz