12

679 18 2
                                    

Pov. Amy

Siedzieliśmy wszyscy w salonie, Elvis, derek, Nataniel, Oli, i kilku innych mężczyzn, których kojarzyłam tylko z widzenia. Byłam zdziwiona samą sobą, że nie czuje przerażenia w takim gronie.

- Może zacznijmy - powiedział Elvis i poprawił się na krześle- Dziś mamy ważne spotkanie na zjeździe. Każdy zna zasady bezpieczeństwa, ale mamy nową osobę, która ich nie zna, więc w skrócie wyjaśnię. Amy - spojrzał na mnie, a ja czułam na sobie wzrok wszystkich tu obecnych.

- Tak ?- zapytałam.

- Musisz wiedzieć, że jeśli raz tam wejdziesz, to już nie wyjdziesz. Każdy z moich ludzi,wie że jesteś nietykalna. Inni też będą wiedzieć. Ale to za chwilę.
Jeśli poczujesz się nie komfortowo to masz od razu powiedzieć to komuś z naszych. A my będziemy starali się to zmienić. I to mówię wam - spojrzał na resztę - Jeśli będzie ewakuacja to robicie to samo co w moim przypadku. A jeśli ktoś nieporządany położy na niej łapy ma znaleźć się w moim garażu. Jak narazie to wszystko. Możecie się rozejść.

Nagle zrobił się duży hałas, wszyscy zaczęli wstawać i wychodzić. Bałam się, zdążyłam już się domyśleć, że Elvis jest z mafi i jest wysoko postawiony.

Spojrzałam na Elvisa, uśmiechał się lekko.

- Chodź - powiedział, po czym wstał. I wystawił do mnie rękę. Złapałam ją lekko i zaczęliśmy iść w kierunku sypialni.

Weszliśmy do sypialni, a ja od razu zobaczyłam małe czarne pudełeczko na łóżku.

- Podejdź i otwórz - powiedział, powoli podeszłam i wzięłam do rąk pudełeczko. Zaczęłam je oglądać z każdej strony.

- Spokojnie to nie bomba - powiedział i się zaśmiał. Spojrzałam na niego i lekko się zaśmiałam.

Uchyliłam wieczko... Zauważyłam coś na wzór obroży? Czokera ? No wiadomo o co chodzi.
Wzięłam delikatnie w palce ozdobę. Delikatny czarny welurowy materiał, złoty łańcuszek z zapięciem oraz mały czarny kamień. Spojrzałam na Elvisa.

- Podoba się ?- zapytał uśmiechnięty. Zaczął podchodzić do mnie. Lekko kiwnęłam głową, nie byłam w stanie nic powiedzieć. Zabrał mi ozdobę z dłoni, stanął za mną i zaczął mi ją zakładać. Poczułam lekki ucisk na szyji.

- Teraz należysz do mnie- szepnął mi do ucha- Nikt nie ma prawa dotknąć cię...- dmuchnął mi w szyję na co przeszły mnie dreszcze.

- Czy to forma zaręczyn ? - zapytałam. Na co usłyszałam śmiech.

-  W moim świecie owszem - odpowiedział- Jeszcze jedno, tam gdzie będziemy. Nie masz prawa zbliżyć się do narkotyków... Bo poznasz tego konsekwencje...

Czułam jak przechodzą mnie dreszcze, jedyne z czym miałam styczność to trawka, ale to też rzadkość. Nie chciałam wciągać się w ten świat, nie jarało mnie to.

- Rozumiem - powiedziałam po chwili. - Jak mam się ubrać ?- zapytałam.

- Elegancko, o 19 wyjeżdżamy - powiedział i cmokał mnie w głowę po czym wyszedł. Jak poparzona poleciałam do garderoby znaleźć odpowiednią sukienkę. Po piętnastu minutach szukania nie znalazłam żadnej odpowiedniej.

- Kurwa - powiedziałam, spojrzałam na zegar na ścianie 13.25. powinniśmy zdążyć. Wzięłam szybko torebkę, w której miałam portfel telefon. I wybiegłam z pokoju.

Będąc w salonie zobaczyłam dwóch mężczyzn z wcześniejszego zebrania, spojrzeli na mnie i lekko kiwnęli głowami. Lekko się uśmiechnęłam. Stanęłam pod drzwiami. I krzyknęłam.

- OLIVIER - hałas jaki wywołałam postawił chyba wszystkich na baczność, faceci z salonu zaczęli się śmiać, a ja usłyszałam ciężkie kroki. Bardziej bieg.

- Tak,Amy ?- powiedział zdyszany Oli, biedny... Mogłam go poszukać a nie drżeć jape na cały dom. Hehe.

- Bierz samochód jedziemy - powiedziałam gotowa do wyjścia, spojrzał na mnie zdziowny - No nie patrz się tak. Toż nie pojadę na zjazd w różowej sukience w kwiatki- słyszałam jak wybuchnęli śmiechem, sama też się zaśmiałam.

Po kilku minutach byliśmy już w sklepie z sukienkami. Oboje przeszukiwalismy wieszaki szukając coś eleganckiego.

- Pierwszy raz się tak angażuje w zakupy. - Spojrzał na mnie po czym się uśmiechnął. - Wyglądasz jak Aria.

- Twoja żona ? - zapytałam cicho, wiedziałam że to bolesny temat.

- Tak, tak samo świecą ci się oczy, ale narazie zostawmy ten temat. Szukajmy dalej.

- Może w czymś pomóc ?- nagle usłyszeliśmy kobiecy głos. Spojrzeliśmy na kobietę. Rude włosy, zaplecione w warkocz, zielone oczy, piegi. Drobnej postury ubrana w czarną koszulkę z logiem sklepu oraz czarne spodnie.

- Szukam eleganckiej sukienki na przyjęcie - powiedziałam, a kobieta się uśmiechnęła i zniknęła.

- Urocza - powiedział na co ja wytrzeszczyłam oczy.

- Podejrzewam że mogła by być twoją córka - powiedziałam, a on się zaśmiał.

- Lubię młodsze - powiedział i puścił mi oczko, po czym się zaśmialiśmy się.

Po chwili wróciła kobieta z kilkoma sukniami na rękach.

- Zapraszam do przymierzalni- powiedziała i poszła w kierunku a my za nią.

Mierzyłam sukienki, przyniesione przez kasjerkę. Minęło prawie 30 minut... A ja dalej nic nie znalazłam odpowiedniego. Wzdechnęłam zrezygnowana...

- Nic?- zapytał Oli.

- Nic... wydaje mi się, że żadna nie jest odpowiednia....- powiedziałam.

-Proszę chwilkę zaczekać, mamy jeszcze jedną na magazynie. Z poprzedniej kolekcji...- powiedziała dziewczyna i odeszła.

- A co jeśli mu się nie spodoba?- zapytałam, spoglądając w lustro, stałam w samej bieliźnie, kotara była zasłonięta, więc czułam się komfortowo rozmawiając z Olim.

- Słoneczko, co ty za przeproszeniem pierdolisz ?- zapytał a ja mimowolnie się zaśmiałam.-Czemu ma mu się nie spodobać? Jesteś jedyną kobietą, którą zaprosił na zjazd i ma do niej zaufanie. Żadnej, nie kazał mi pilnować, opiekować się. Poza tym...Obroża mówi sama za siebie- spojrzałam na swoje odbicie w lustrze... Wiedziałam co oznacza danie obroży dla uległej...ale nie wiedziałam, że naprawdę jesteśmy w takiej relacji...

***************************************

Była 17.30 a ja stalam w łazience w samych majtkach, bo sukienka która wybrałam nie potrzebowała stanika. Zaczęłam się ubierać w nią. Czarny materiał opiął moje ciało. ( Sukienka w zdj na górze.- dop. Aut)

Spoglądałam na swoje odbicie, wyglądałam elegancko i jednocześnie seksownie. Do tego obroża idealnie się komponowała. Znalazłam w szafce prostownice i zaczęłam lekko podkręcać końcówki włosów. Po 20 minutach były gotowe. Zaczęłam nakładać korektor na powieki, wklepalam go palcem. Nałożyłam świecący cień w kąciku oka. I zrobiłam kreskę. Dołożyłam jeszcze puder i rusz do rzęs. Usta zostawiłam niepomalowane.

Spojrzałam na swoje odbicie... I prawie dostałam zawału, w drzwiach stał Elvis, z założonymi rękami. Ubrany w czarny dopasowany garnitur. Skanowalam go całego wzrokiem, zauważyłam że na palcu ma sygnet z prawdopodobnie takim samym kamieniem, co mam na szyji.

- Długo tak stoisz ?- zapytałam patrząc na nasze odbicia.

- Wystarczająco by mi stanął - opowiedział.

Uniosłam jedną brew w górę.

- Może coś na to zaradzimy? - powiedziałam uśmiechając się.























***************************************

POLSAT DUDUDU

hehe, też wasz kocham ❤️

Chciałam wam podziękować za tyle gwiazdek i odsłon 🥰

Do zobaczenia w następnym rozdziale

SadystaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz