15

592 23 8
                                    

Pov. Amy

Wróciliśmy jakąś godzinę temu do domu. Elvis próbował nawiązać ze mną rozmowę, ale za każdym razem zbywalam go. Może i zachowuję się chujowo, ale co wy byście zrobili...

Weszłam do kuchni gdzie krzątała się babcia. Lekko uśmiechnęłam się na jej widok, brakowało mi jej.

- No słoneczko opowiadaj, jak to się stało - powiedziała pokazując na mój policzek.

- Szkoda gadać...- powiedziałam, podchodząc do lodówki. Otworzyłam ją i zauważyłam kilka jabłek.

- Robimy dziś szarlotkę ?- zapytałam obracając głowę w stronę babci.

- Oczywiście - powiedziała uśmiechnięta.

***************************************

Dzień minął dobrze, chociaż dalej unikałam Elvisa jak ognia.  Byłam zmęczona, miałam ochotę pójść spać...

Leżałam w łóżku i zastanawiałam się, jak to dalej będzie... Czy Nikita będzie chciał utrzymywać kontakt? Moja relacja z Elvisem się zmieni ? Byłam psychicznie zmęczona, na dodatek policzek dawał o sobie znać. Nagle usłyszałam powiadomienie z telefonu. Wzięłam go szybko do ręki i weszłam w powiadomienie.

Muszę przyznać, że przyda mi się jej towarzystwo

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Muszę przyznać, że przyda mi się jej towarzystwo... Lekko się uśmiechnęłam. Zgasiłam telefon i powoli zasypiałam.

***************************************

Obudziłam się po 10, siedziałam w łazience dobrą godzinę aby doprowadzić się do dobrego stanu.

- Co ja mam teraz zrobić ?- zapytałam samą siebie... Usłyszałam pukanie w drzwi. Szybko spojrzałam w swoje odbicie, na szczęście byłam w dresach w staniku.

- Kto tam? - zapytałam.

- Nathan, mogę wyjść ? - zapytał a ja się lekko uśmiechnęłam.

- wchodź... - powiedziałam poprawiając włosy.

Drzwi otworzyły się a w nich stał Nat w czarnych dżinsach i białej koszulce. Spojrzałam na jego twarz, i lekko się uśmiechnęłam.

- O kurwa jaka śliwa - powiedział nagle a ja się zaśmiałam.

- No co ty nie powiesz. - powiedziałam śmiejąc się.
Spojrzał na mnie jak na wariatkę.

- Chciałem ci podziękuję w imieniu całej naszej grupy... Jedyna z nas zachowałaś czujność co do zjazdu. - Powiedział a mnie zamurowało.

- Nie rozumiem... - powiedziałam.

- Eh... Chodzi o to że byłaś pierwszy raz tam, i można powiedzieć, że uratowałaś każdego tam. Zdobyłaś tym szacunek w naszych kręgach. No i plus znalazłaś kretów - powiedział i się zaśmiał.

SadystaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz