1

1.7K 72 68
                                    

Sytuacje w książce mają zmienioną chronologię albo w ogóle się nie wydarzyły!!!!!!

- Ała! Zostaw mnie to boli! - krzyknęłam próbując się wyrwać z silnego uścisku.

- Ile razy ci kurwa tłumaczyłem, żebyś nie przechodziła do mojego studia w czasie pracy?! - mężczyzna głośno krzyczał przypierając mocno moje ciało do ściany - naprawdę myślisz, że coś osiągniesz? To są moje dusze i mogę robić z nimi co tylko zechce!

- Val.. ja..

- Ile razy ci mówiłem, że masz zakaz spoufalania się z tymi męskimi dziwkami!?

- Jedyna znana mi dziwka stoi właśnie przede mną.

Nie powinnam tego mówić, zważając na to w jak chujowej sytuacji się znajdowałam. Nie byłabym sobą gdybym mu tego nie powiedziała. Ze wszystkich Vees jego nienawidziłam najbardziej. Jebany kutas, który myśli, że jest największy w piekle i wszystko mu wolno.

Gdy zobaczyłam jak znęca się nad Angelem nie mogłam nie zareagować. Angel jest moim przyjacielem.

Poznałam się z chłopakiem już jakiś czas temu kiedy przez przypadek weszłam mu do garderoby i zobaczyłam go bez ubrań a chcąc szybko wyjść z pokoju wjebałam się prosto w drzwi robiąc sobie ślad na pół mordy. Chłopak dalej się z tego śmieje.

Wracając jednak do rzeczywistości, tak jak się spodziewałem mężczyzna nie przyjął dobrze moich słów. W jednej chwili zostałam rzucona na podłogę. Jeknęłam cicho z bólu. Zauważyłam, że z nosa zaczęła lecieć mi krew, ciekawe.

- Jebana suko..

- Co tu sie kurwa dzieje?! - Zapytał zdenerwowany Vox wchodząc do pokoju wspólnego a widząc mnie z krwawiącym nosem na podłodze zdenerwował się chyba jeszcze bardziej - Czy tobie już kompletnie odpierdoliło?!

Chłopak szybko podszedł do mojego oprawcy i odepchnął go ode mnie. Chwycił go za szmaty zniżając do swojego poziomu.

- Jeśli jeszcze raz ją tkniesz, przysięgam, że rozpierdole ci łeb o ten stolik!

Zdenerwowany Vox to groźny Vox. W duchu dziękowałam mu na kolanach, że przyszedł. Zawsze był wtedy gdy go potrzebowałam.

Val usiadł na kanapie dalej mierząc mnie złowrogim spojrzeniem. Wyciągnął papierosa i odpalił go.

Vox podszedł do mnie pomagając mi wstać. Wytarłam spływającą z nosa krew i znowu skierowałam twarz w stronę Valentino.

- Mam nadzieję, że udusisz się tym petem - wyplułam w jego stronę i szybko pobiegłam do swojego pokoju.

Poszłam do łazienki biorąc jakiś wacik, który przyłożyłam sobie do nosa. Tak bardzo nienawidziłam tego idioty. Nie był to co prawda pierwszy raz kiedy mnie sponiewierał i z wielką chęcią bym mu się odpłaciła. Co prawda nie zawsze był aż taki porywczy i agresywny ale jakoś mało obchodziły mnie jego problemy. Usłyszałam pukanie do drzwi.

- [Y/N]? Skarbie? Wszystko dobrze? - Vox podszedł do mnie biorąc moją twarz w dłonie.

- Bywało gorzej - mruknęłam cicho.

Chłopak zabrał wacik z mojej ręki i zaczął przecierać mój nos. Lubiłam kiedy się mną zajmował było to bardzo przyjemne uczucie.

- Co tym razem doprowadziło naszego Alfonsa do takiej złości? - zapytał gładząc mój policzek.

- Poszłam tylko na plan zobaczyć się z przyjacielem. Widziałam jak go traktował, nie mogłam stać i patrzeć bezczynnie. To on ma problemy z agresją. Jebany dupek.

Powiedziałam siadając na łóżku. Złość dalej we mnie buzowała. Chłopak westchnął i usiadł obok mnie zgarniając w swoje ramiona.

- [Y/N].. dobrze wiesz jaki jest nasz Val. Pomimo iż wiem, że zrobiłaś to co słuszne nie możesz o tym zapominać. Postaraj się może następnym razem nie działać pochopnie, niech emocje nie przyćmiewają ci zdrowego rozsądku - wtuliłam się w chłopaka, który gładził mnie po plecach - zawsze stanę po twojej stronie. Nie zapominaj.

- Dziękuję Vox - uśmiechnęłam się lekko.

- Musisz mi wybaczyć słońce ale muszę zobaczyć co nasz Alfons wyprawia. Nie chce mieć zdemolowanego całego piętra.

Chłopak podniósł się i pocałował mnie w czubek głowy. Rozczulały mnie takie gesty szczególnie gdy pochodziły od osoby, którą uwielbiałam całym sercem.
Vox był dla mnie jak brat, przyjaciel, opiekun.

Jednak pomimo tego, gdy chłopak wyszedł wyciągnęłam z pod łóżka plecak do którego zaczęłam pakować niezbędne rzeczy.

Wyszłam po cichu z pokoju kierując się w stronę wyjścia z apartamentu.

- Ten skurwiel wrócił! - usłyszałam podniesiony głos Voxa.

Z racji iż był z Valentino to z pewnością nic co powinno mnie obchodzić. Jeszcze mogłabym oberwać poraz kolejny za wpieprzanie się w nie swoje sprawy.

Będąc w windzie wysłałam Velvette wiadomość, że wrócę za kilka dni i żeby przekazała Voxowi bo nie miałam okazji go poinformować.

Na zewnątrz zaczynało się ściemniać. Ruszyłam przed siebie. Przez chwilę przeszła mi myśl by zamówić taksówkę ale finalnie zrezygnowałam z tego pomysłu. Jeszcze by się dowiedzieli gdzie jestem. Z racji iż wieczór był przyjemny stwierdziłam, że spacer mi nie zaszkodzi. 
Założyłam kaptur na głowę i ruszyłam przed siebie.

Przechadzałam się po mieście między kolorowymi alejkami, które oświetlone były neonami z klubów czy innych barów. Podchodziłam właśnie do grupy gapiów. Kątem oka spojrzałam w stronę szyby. Na wielkim ekranie widziałam Voxa i.. Alastora? Tego Alastora?

Przystanęłam na chwilę wsłuchując się w jego głos, który jak na radiowego demona przystało, brzmiał jak przez radio. Gdyby nie to, że nasłuchałam się już zbyt dużo historii na jego temat od Voxa stwierdziła bym, że brzmi całkiem przyjemnie.

Vox pewnie nie znosi tego dobrze. Widać to po tym co odpierdala w telewizji. Trochę mnie to zmartwiło ale nie zamierzam teraz wrócić. Ma Sralentino to niech mu pomoże.

Zaśmiałam się pod nosem na nową ksywkę Vala.

Alastor x reader Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz