6

876 54 14
                                    

Mijał właśnie drugi dzień odkąd leżałam w pokoju Alastora. Demon codziennie przynosił mi jedzenie i napoje. Zmieniał mi również opatrunki bo jednak wciąż miałam różne rany na ciele.

Pomimo, że dalej czułam się słabo to z każdym dniem było coraz lepiej. Przez te kilka dni zastanawiałam się czemu nikt z przyjaciół mnie nie odwiedza. Przecież każdy widział co się stało. Aż tak nie obchodził ich mój los?

Drugą rzeczą, która mnie zastanawiała to dlaczego byłam akurat w pokoju Alastora. Mój pokój był przecież zaraz obok jego. Nie czułam się też na tyle źle żebym nie mogła sama pójść do swojego pokoju. Alastor jednak był dość uparty w tej kwestii i za nic w świecie nie pozwalał mi opuszczać pokoju. Pod pretekstem, że niby dalej jestem słaba i nie powinnam się nadwyrężać. Czy przejście do pokoju obok było naprawdę aż tak szkodliwe?Wielu rzeczy nie rozumiałam w tej sytuacji.

Przez większość dni leżałam sama w ciemnym pokoju. Przez brak kontaktu z innymi chyba zaczęło mi powoli odbijać bo zaczęłam gadać sama do siebie. Jedyną osobą, która wyciągała mnie z melancholii był Alastor. Wciąż denerwowała mnie jego obecność ale nie była już tak nieznośna jak kiedyś. Zawdzięczam w końcu temu debilowi życie.

- Witaj moja droga! Jak się dzisiaj czujemy? - dostrzegłam chłopaka wchodzącego do pokoju.

- Wiesz, nie jest najgorzej - usiadłam na łóżku zerkając na uśmiechniętego demona - nie widzę sensu żebym dłużej tutaj leżała.

Chciałam wstać ale demon skutecznie mi to uniemożliwił. Spojrzałam na niego pytająco.

- Moja droga, rozmawialiśmy już o tym. Mocno oberwałaś więc po prostu pozwól sobie pomóc i nie narażaj swojego organizmu. Daj zmienię ci opatrunek.

Westchnęłam i odwróciłam się do niego tyłem podwijając koszulkę do góry. Chłopak zaczął zajmować się moimi już prawie zagojonymi ranami. Jego dotyk był delikatny a palce muskały moją skórę. Po zaklejeniu dużego plastra jego dłonie z rany przesunęły się chwilowo na moją talie po czym dotyk zniknął. Nie skomentowałam tego w żaden sposób.

Wzięłam od niego szklankę z wodą upijając z niej parę łyków.

- Skoro tak bardzo nie podoba ci się moja opieka sarenko i chcesz już stąd uciec to wstań. Zobaczymy czy na pewno czujesz się na tyle dobrze.

Uśmiechnęłam się szeroko i podniosłam się z łóżka robiąc pierwsze kroki w głąb pokoju, gdy nagle mocno zakręciło mi się w głowie i straciłam równowagę. Wpadłam wprost w objęcia demona. Przecież jeszcze chwilę temu czułam się świetnie.

- Mówiłem [Y/N]. Twój organizm nie jest jeszcze w pełni sprawny więc pozwól, że się tobą zaopiekuje.

Powiedział niższym tonem znowu biorąc mnie na ręce. Czułam się tak słabo, że jedyne co byłam w stanie zrobić to pokiwać twierdząco głową, którą po chwili oparłam na jego ramieniu. Potem zobaczyłam już tylko ciemność.

Alastor x reader Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz