Tymczasem u Vees
Złość buzowała w jego ciele do takiego stopnia, że nie potrafił jej już powstrzymywać. Chwycił jedno z barowych krzeseł i rzucił nim. Krzesło przeleciało przez cały pokój rozbijając szafkę wiszącą na przeciwległej ścianie.
To wciąż za mało.
Jednym ruchem strącił wszystkie naczynia ze stołu, które rozbiły się na podłodze wydając z siebie istną kakofonię.
Jego złość ciągle rosła.
- Odjebało ci? Hałas słyszę aż z piętra niżej! I możesz mi wyjaśnić dlaczego
[Y/N] wybiegła stąd z płaczem?! - zapytała ciemnowłosa wchodząc do mieszkania, przekraczając próg salonu aż upuściła telefon z rąk.Stała zszokowana patrząc na ich wspólny zdemolowany salon. Po chwili swoje spojrzenie przeniosła na sprawcę owej demolki.
- Vox?
Demon stał odwrócony tyłem z mocno zaciśniętymi pięściami. Zamachnął się i z całej siły uderzył w ścianę naprzeciwko, w której zrobił lekkie wgniecenie. Po ścianie zaczęła się sączyć mała struszka krwi.
Dziewczyna oprzytomniała i szybko podeszła do chłopaka odwracając go w swoją stronę.
- Czy ciebie już totalnie popierdoliło?! - wrzasnęła i ruszyła biegiem w stronę apteczki, z której wyciągnęła bandaż.
Gdy chciała opatrzeć rękę demonowi ten tylko wyrwał jej biały materiał samemu zawiązując go na swojej dłoni.
- Zmanipulował ją - powiedział przez zaciśnięte zęby, demonica spojrzała na niego niezrozumiale - Alastor! Zmanipulował ją! Ten jebany śmieć naprawdę myśli, że może zadzierać ze mną wykorzystując ją?!
Złość na nowo zaczęła się w nim zbierać wraz z poczuciem żalu i obrzydzenia do siebie.
- Uderzyłem ją.
- Co kurwa zrobiłeś?! - krzyknęła zdenerwowana.
- To było w przypływie emocji okej? Ja.. Ja nie chciałem tego kurwa zrobić. Kiedy usłyszałem o tym jebanym gnoju coś we mnie pękło.
- Chuj mnie to kurwa interesuje czy chciałeś czy nie! Zgaduje, że [Y/N] w tym momencie też to nie obchodzi! Jak mogłeś to zrobić?!
- Naprawdę kurwa nie chciałem tego zrobić! Vel.. proszę pomóż mi ją znaleźć.
- Do reszty już chyba na mózg upadłeś. Nie zamierzam ci pomagać. Jedyne co to mogę cię zapewnić, że jest bezpieczna jak się czegoś dowiem.
- No to może Val-
- NIE! Nikt nie będzie rozwiązywać za ciebie tego gówna! Sam spierdoliłeś więc sam to musisz naprawić, choć myślę, że teraz nie masz już czego naprawiać.
Wypluła w jegi stronę i wyszła z pokoju zgarniając swój telefon.
____
Pov: [Y/N]
Całe moje ciało było zesztywniałe. Było mi zimno i czułam się obolała. Nie tylko fizycznie ale również psychicznie. Znowu chciało mi się płakać.
Ociężale podniosłam się z ziemi otrzepując z siebie brud. Na zewnątrz było już całkowicie ciemno, a na ulicy pusto. Długo musiałam tu siedzieć. Objęłam się dłońmi chcąc zatrzymać resztki ciepła i ruszyłam przed siebie.
Nie wiedziałam w jakiej części kręgu się znajduje. Byłam tu pierwszy raz. Czułam się jak małe bezbronne zwierzę na które miał zaraz wyskoczyć jakiś drapieżnik. Nie miałam nawet telefonu by zadzwonić do Charlie czy Angela, musiał mi gdzieś wypaść po drodze.
Usłyszałam jakiś hałas za plecami. Instynkt kazał mi się nie zatrzymywać. Bałam się nawet odwrócić. Szłam ciągle przed siebie z szybko bijącym sercem.
W pewnym momencie zostałam powalona na ziemię. Uderzyłam twarzą w brudny asfalt rozwalając nos. Drugi napastnik kopnął mnie mocno w brzuch na co syknęłam głośno. Ból był okropny a moje ciało dalej w pełni nie zregenerowało się po wypadku w hotelu.
Mężczyźni zawlekli mnie w jakąś ślepą uliczkę powalając z powrotem na ziemię. Nie miałam siły by się przemienić, by się bronić, by zrobić cokolwiek.
- No co jest suko? Gdzie jest twój błękitny obrońca?
Mężczyzna zaśmiał mi się gorzko w twarz szarpiąc za włosy. Z oczy płynęły mi łzy a z nosa leciała krew. Twarze swoich napastników widziałam jak przez mgłę.
Poza kilkoma kopnięciami dostałam jeszcze kilka ciosów w twarz.- Jesteś taka bezużyteczna, taka słaba, może tytuł overlorda wygrywa się teraz na loterii?
Całe moje poniżenie zostało dopełnione rozerwaniem mojej koszulki. Nie widziałam żadnej nadziei dla siebie. Ulice były puste a nawet jakbym zaczęła krzyczeć nikt by nie przyszedł a ja na pewno oberwałabym jeszcze bardziej.
Czułam na sobie dotyk ich obrzydliwie zimnych dłoni. Nie chciałam na to patrzeć. Zacisnęłam oczy modląc się by ten koszmar jak najszybciej się skończył.
Nie spodziewałam się, że nagle wszelki dotyk zniknie z mojego ciała. Słyszałam głośne krzyki i inne niezidentyfikowane przeze mnie dźwięki. Gdy zapadła cisza otworzyłam niepewnie oczy a to co zobaczyłam przerosło moje najśmielsze oczekiwania.
Ciała dwóch mężczyzn były porozrywane na najmniejsze możliwe kawałki. Wszędzie była krew i strzępki tego co z nich pozostało.
Chyba nigdy nie cieszyłam się tak bardzo na widok Alastora jak w tym momencie.
Demon zaczął wracać do swojej normalnej formy. Jego ubranie jak i twarz były pokryte w czerwieni. Wyglądał przerażająco.- A-alastor.. - zawołałam cicho próbując podnieść się z ziemi.
Chłopak szybko znalazł się przy mnie zgarniając w swoje ramiona.
- Już jest dobrze skarbie, już jestem - pogładził mnie po policzku zostawiając na nik krwawą smugę.
Ściągnął z siebie swój płaszcz i nałożył go na moje ramiona. Wziął mnie na ręce wychodząc powoli z ciemnej alejki. Oparłam głowę o jego ramie dłońmi trzymając się jego koszuli. Nie obchodziło mnie to, że był przesiąknięty krwią. Uratował mnie. Znowu.
Szkoda, że nie zauważyłam złowrogiego uśmiechu demona skierowanego w stronę niebieskiej postaci, która stała w ciemnej uliczce szukając mnie zawzięcie od kilku godzin..
CZYTASZ
Alastor x reader
FanfictionPomimo, że Vees byli dla ciebie jak rodzina (niektórzy) jako bliska przyjaciółka samej księżniczki piekła postanawiasz pomóc jej w prowadzeniu hotelu! ___ - Co do cholery robi tu ten uśmiechnięty psychol?! - powiedziałam patrząc z wrogością na czer...