15

897 57 16
                                    

- To twoja sprawka, prawda? - zapytał bez zbędnego przedłużania.

- Hm? - Czerwono włosy uniósł brew odwracając twarz w stronę futrzastego barmana.

- Dobrze wiesz o czym mówię. Myślisz, że nie wiem, że nas podsłuchiwałeś? - zdenerwowany uderzył butelką o blat.

- Ohh.. to - zaśmiał się krótko - Nie mam pojęcia o czym mówisz Husker.

Z szerokim uśmiechem uniósł szklankę wypełnioną bursztynową cieczą upijając z niej niewielkiego łyka. Jak on kochał ten smak.

- Masz mnie za idiotę? Tylko ty byś był w stanie zrobić coś tak popierdolonego.

- Ahh jak miło słyszeć komplementy z twoich ust mój drogi. Faktem jest, że nikt w tym śmierdzącym miasteczku nie odważył by się na zrobienie czegoś tak spektakularnego i nie zapomnianego, dla obu stron.. ale o czym tu rozmawiać! Palcem go nie tknąłem.

Zaśmiał się ukazując kilka ze swoich macek na co Husk westchnął uderzając się w czoło.

- Myślenie o konsekwencjach nie jest chyba twoją mocną stroną - mruknął nieprzyjemnie - ale to dobrze, z chęcią obejrzę jak [Y/N] obja ci tą krzywą mordę.

Roznoszący się śmiech Radiowego Demona wybił barmana z rytmu, który w  aktualnym momencie patrzył na niego jak na świra.

- Oh Husker.. Masz takie szczęście, że mam dobry humor, dobrze ci radzę nie próbuj go rujnować - kolejny łyk whiskey - Niestety nie doświadczysz tego typu rozrywki mój drogi. [Y/N] o niczym się nie dowie, solidnie o to zadbałem - barman uniósł brew a demon uśmiechnął się złowieszczo - jestem w takim położeniu, że nie ważne gdzie zrobię krok i tak zgarnę to co chce.

- Co tak właściwie próbujesz osiągnąć?

- Mój drogi, nie zadręczaj sobie tej puchatej główki takimi sprawami. Powiedzmy, że jest bardzo przydatnym pionkiem w mojej grze i dobrze zamierzam wkrótce wykorzystać posiadanie jej. Ahh jakież skrajne emocje powoduje u mnie sama wizja posiadania jej..

Barman prawie zakrztusił się na jego słowa.

- Jak śmiesz.. Nie licząc Charlie jest jedyną osobą zdecydowanie za dobrą na piekło. Bezinteresowną i troskliwą. Nikt w hotelu nie pozwoli ci jej skrzywdzić.

- Nie zamierzam jej krzywdzić mój drogi - cmoknął z irytacją - Ona sama wybierze cierpienie i odda się w moje ręce a ty nie zrobisz nic by to zmienić. Chyba, że na własnej skórze chcesz się przekonać co stało się z byłymi włodarzami piekła.

Psychopatyczny śmiech rozniósł się echem po całym hotelu. Barman zacisnął dłonie w pięści z narastającej frustracji. Nic nie może zrobić.

Uwielbiał smak whiskey choć teraz zaczął się zastanawiać czy nie woli bardziej smaku krwi pewnej istoty śpiącej spokojnie nad jego głową..

______

Obudziłam się rankiem cała obolała. W głowie dudniło mi prawie tak jakby chciało mi ją rozsadzić. Sięgnęłam ręką do szyi automatycznie się krzywiąc przez rozchodzący ból. Fala wspomnień z wczorajszego wieczoru zalała mój umysł. Co ja kurwa odjebałam? Przysięgam, nigdy więcej alkoholu, NIGDY WIĘCEJ. Nawet w najmniejszych ilościach.

Mimo ogromnego bólu na całym ciele podniosłam się zbierając jakieś losowe ubranie i udałam się do łazienki. Po rozebraniu się i spojrzeniu w lustro zaniemówiłam.

CO TO KURWA JEST?! Poza ogromną raną na szyi, która zaczęła przybierać mocno krwistą gdzieniegdzie fioletową barwę były też inne na moich ramionach, obojczykach, udach prawie na całym ciele. Stałam jak słup soli. Jak mam się teraz z tego wszystkiego wytłumaczyć? Co się ze mną stało? Dlaczego pozwoliłam by sprawy przybrały taki obrót?

Wzięłam szybką kąpiel by zmyć z siebie wczorajszy brud co było dość ciężkie zważając na moje świeże rany, które po kontakcie z wodą okropnie bolały.

Gdybym mogła najlepiej w ogóle bym nie wychodziła z tego jebanego pokoju przez kolejne 1000 lat.

Po wyjściu z łazienki zamknęłam drzwi od pokoju na klucz by mieć pewność, że żadne Alastory czy inne Charlie nie wbiją mi do pokoju. Położyłam się na łóżku wzdychając ciężko.

Jak ja mam spojrzeć Alastorowi w oczy po czymś takim? Jak komukolwiek mam spojrzeć w oczy? Co inni powiedzą jak się dowiedzą?

- Japierdole - szepnęłam do siebie.

- Co się dzieje moja droga? - podskoczyłam na łóżku słysząc głos, prawie mi serce z piersi wyskoczyło.

Spojrzałam wystraszona na siedzącego obok na kanapie Alastora, który popijał sobie kawę w najlepsze.

- Czego chcesz? - zapytałam poprawiając rozwalone na wszystkie strony włosy. Jego wizyta tutaj była mi okropnie nie na rękę, nie chciałam go teraz widzieć. Jak się tu w ogóle dostał skoro drzwi były zamknięte?

Podniosłam na niego wzrok a widząc jego również uśmiechnięty cień już znałam odpowiedź na moje wcześniejsze pytanie. Zamontuje temu debilowi jakiś dzwonek. Poza tym, po coś chyba zamykam te jebane drzwi.

- Przyszedłem sprawdzić czy wszystko w porządku my dear, nie pojawiałaś się na śniadaniu.

Odłożył filiżankę na szafkę i stanął nade mną chwytając za twarz. Przez jakiś czas patrzyliśmy sobie w oczy dopóki nie obrócił mojej głowy w prawą stronę obserwując krwisty ślad na mojej szyi. Mruknął cicho przejeżdżając palcem po ranie na co skrzywiłam się lekko.

- I można powiedzieć, że stęskniłem się za widokiem tej słodkiej twarzy - przybliżył się do mnie jeszcze bardziej - a to dopiero początek naszej przygody my dear.


Alastor x reader Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz