Splunęłam w bok, pozbywając się piachu z ust. Podniosłam się na rękach, by najpierw kucnąć, a potem stabilnie stanąć.
-Ruszasz się jak mucha w smole!- Oznajmił profesor Donovan, po czym trzymając miecz w obu dłoniach, znowu mnie zaatakował.
Skrzyżowałam przed sobą sztylet, który podparłam nożem. Usłyszałam charakterystyczny szczęk metalu, gdy nasze bronie się ze sobą zderzyły.
Jęknęłam z bólu, by następnie ugięły się pode mną nogi i skończyła na klęczkach, nadal próbując zablokować atak.
-Gdyby to była prawdziwa walka, już dawno byś zginęła.- Powiedział i nagle zabrał swój miecz, tylko po to, by z niezwykłą prędkością i precyzją zadać kończący cios. Ćwiczebne ostrze dotykało skóry na mojej szyi.
Westchnęłam męczeńsko. Nigdy nie wygram z profesorem Donovanem, to było jasne, jak słońce.
Mężczyzna odsunął siebie i broń, a ja wstałam, otrzepując się z piachu.
-Mam wrażenie, że z lekcji na lekcje się pogarszasz, a nie polepszasz. Wojownik musi mieć czysty umysł, inaczej jest martwy.
-Tak, przepraszam.- Mruknęłam z pokorą, zwieszając głowę.
-Nie masz mnie przepraszać, masz się polepszyć.- Nakazał, znów przystępując do ataku.
Skoro bronienie się mi nie wychodzi, postanowiłam odskoczyć w bok. A potem jeszcze raz i jeszcze raz.
-Nie możesz wiecznie uciekać. Najlepszą obroną jest atak!- Warknął na mnie, gdy po raz kolejny zrobiłam unik.
-Jeśli spróbuje, odniosę oczywistą porażkę! Nie mam z profesorem szans.- Zrobiłam przewrót do tyłu, tym samym o włos unikając dotknięcia ćwiczebnym ostrzem.
-Wszystko jest możliwe, gdy ma się odpowiednią taktykę.- Po raz kolejny zamachnął się, celując w mój brzuch. Wiedząc to, zbiegłam w bok.
-To, co powinnam zrobić?- Zapytałam płaczliwie, czułam się w tej sytuacji taka bezsilna.
-Wymyśl coś.- Rzucił tylko, a jego miecz zmierzał w moją stronę tak, jakby chciał mnie przeciąć w pół.
W odpowiednim momencie podskoczyłam i starając się wykorzystać nieudany zamach mężczyzny, spróbowałam sztyletem sięgnąć jego twarzy.
Mężczyzna za to wykorzystał napęd zamachu i obracając się trzysta sześćdziesiąt stopni, jako pierwszy dotknął mnie bronią.
Nawet jeśli broń była typowo ćwiczebna, to siła z jaką mężczyzna mi przywalił nią w brzuch, była wystarczająca, bym odleciała z dwa metry do tyłu.
-Na polu walki trzeba być kreatywnym, właśnie w taki sposób. Nie możesz tak naprawdę cieszyć się ze zwycięstwa, dopóki twój przeciwnik nie ma odrąbanej głowy, albo nie zostanie oddany odpowiednim służbą. Dopiero w takiej sytuacji możesz pozwolić sobie na jakiekolwiek opuszczenie gardy, ale dobrze Ci radzę, nigdy jej nie spuszczaj. Nikt z nas nie zna przyszłości, ani wszystkich tajemnic wszechświata.- Zakończył tajemniczo, po czym rozciągnął barki, strzykając nimi.- A teraz walczymy dalej.
I tak przez trzy godziny dosłownie dostawałam wciry od nauczyciela, ale! Miałam za to kilka kilogramów jego życiowych przemyśleń.
Wyjątkowo obita i obolała poszłam do szatni. Ciepła woda spływająca po moim nagim ciele ogrzewała mnie i łagodziła ból. Trochę dłużej zajęło mi wycieranie się ręcznikiem, bo musiałam uważać na pojawiające się na moim ciele siniaki.
CZYTASZ
Akademia Magii. Start of Power
FantastikPierwsza część Trylogii Początku. Aurora Mc'brain urodzona na Ziemi, nieposiadająca magii, zrządzeniem losu trafia do Messis, jednego z magicznych światów. To historia, w której niemagiczna dziewczyna musi przystosować się do nowego otoczenia, zdoby...