Rozdział I

131 11 14
                                    

Heeseung POV:
Światła wszystkich reflektorów oślepiły praktycznie każdego, kto na swoje nieszczęście znalazł się w ich promieniu.

Zrobienie paru idealnych zdjęć, które następnie znajdą się na pierwszych stronach mediów potrafi zająć potwornie dużo czasu, związku z tym jestem skazany na godziny pozowania, następnie czekania i tak w kółko Macieju.

Koncepcja, którą obraliśmy sobie za cel, kompletnie mi nie odpowiada, ale mimo, że to ja będę stał na tych zdjęciach, właściwie nie ma praktycznie żadnej wolności słowa, tylko pokornie muszę kiwać głową na każde zlecenie.

Spojrzałem na siebie, mój strój to obecnie obraz nędzy i rozpaczy. Neonowe, zielone futro, założone na falbaniastą koszulę, barwy białej. Do tego te błękitne spodnie z pomarańczowymi zdobieniami i do tego, jakby już mi oczy nie łzawiły od tej mieszanki, wysokie buty na koturnach, o różowym spodzie. Jeszcze brakuje bym miał żółtego irokeza i wściekle czerwonej rękawiczki. A...to drugie jednak mam.

Ale mimo tego, że pole tego co mogę tu robić jest, niestety, bardzo ograniczone to i tak wszyscy postrzegają mnie za problematyczną osobę. A i tak choćby mieli stukać zębami ze złości, nawet nie próbują mnie usunąć. Szkoda było by się pozbyć najlepszej maszynki do zarabiania, czyż nie? Uroki show-biznesu.

Usiadłem ją jednej z czarnych sof, zaplatając noga na nogę, a brodę opierając na rękach, a te na udach, patrząc jak śnieżny, około świąteczny krajobraz, zmienia się w a'la ulicę, pełną neonów, wyglądającymi niczym te w burdelu. Dużo bardziej wolałbym tą pierwszą scenografię, ale ja nie mam praw by ją wybierać.

Po chwili podeszła Minjun, jedna ze stylistek, kierując mnie do studia makijażu. W końcu każdy wymaga perfekcji, a tej nie osiągnie się bez kilku maskowań nie idealności na twarzy.Usiadłem na krześle, wpatrując się w oświetlone wokoło lustro, odgarniając włosy, które i tak zostały unieruchomione przez spinki.

Z pędzlem w ręku, stanął obok mnie całkiem wysoki chłopak, o dosyć szerokiej, nie w złym tego słowa znaczeniu, szczęce. Na jedno oko opadał bezwładnie jeden kosmyk brązowych, niezbyt długich włosów, który i tak odgarnął po chwili. Oczy miał lekko przemęczone, nawet nie próbował tego ukryć. Koszula, którą miał na sobie miała lekko podwinięte rękawy, odsłaniając blade kościste nadgarstki i dalszą, równie szczupłą jak on cały, rękę.

- Tobie właśnie powierzyli robotę zrobienia mnie na bóstwo? - zapytałem, w chyba zbyt ostry sposób, choć było to raczej jasne jak słońce.

- T-t-to w czymś przeszkadza, panie Lee? - i wnet jego twarz obmalował blady strach, jakby jego świat miał lec zaraz w gruzach.

- Nie, ależ skąd nic z tych rzeczy, tak pytam - gestykulowałem dłońmi może nawet zbyt obsesyjnie.

Przymknąłem powieki, gdyż nigdy nie patrzę makijażyście prosto w oczy, czując jak z niebywałą delikatnością muska moją skórę pędzlem.

Jednak ma ciekawość dała za wygraną. Rozchyliłem powieki czego ten nie spostrzegł od razu, bo w dalszym ciągu całą swą uwagę poświęcał na malowaniu mych warg na barwę malinową. Lecz gdy tylko uniósł swój wzrok mógł zobaczyć, że od dłużej chwili wpatruję się w niego z nieskrytym zaciekawieniem. Widziałem jak z trudem przełknął ślinę jakbym w tym momencie go absolutnie zawstydzał. Wzdrygnął się lecz po spokojnym oddechu znów powrócił do pracy.

- Aż tak przerażam - zapytałem ironicznie, unosząc kąciki ust w uśmiechu odsłaniając zęby.

- Nie, skąd! Przepraszam - odstąpił na chwilę z pędzlem, a ja przewróciłem oczami by ten przestał się obawiać wszystkiego co powiem.

I Hate You I Love You || Heejake || Ramyeons  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz