Rozdział V

67 8 11
                                    

Heeseung POV:
Trzasnąłem z całej siły drzwiami. Praktycznie eksplodując ze złości. Ledwo powstrzymałem się od powiedzenia paru słów, lecz te były by już bardzo paskudne i powiedziane jedynie z nienawiści jaką aktualnie byłem przepełniony do szpiku kości.

- "Nie wiem czy inwestowania w ciebie się nadal opłaca. Same problemy z tobą" - powtarzałem jego słowa, z wręcz karykaturalnym akcentem, jakiego używa - Jebany przecież zarabia na mnie jak popierdolony, a teraz będzie udawał, że z wielką łaską...

- Hee? - Minjun zaczepiła mnie od tyłu kładąc dłoń na ramieniu.

- Co jeszcze do cholery? - warknąłem na nią, cały czas będąc w furii po tej rozmowie.

Spoglądałem na ją morderczym spojrzeniem. Patrzyła na mnie lekko przerażonym wzrokiem. Wyciągnąła dłoń, lekko gładząc mój policzek, na co ja wzdrygnąłem się, strącając jej rękę. Przeklnąłem pod nosem, próbując patrzeć wszędzie tylko nie na nią. Naprawdę teraz nie potrzebowałem jej obecności, zawadzała mi tylko. Musiałem się jakoś wyżyć, a nie chciałbym żeby to ona padła ofiarą mojej furii.

- Jasny szlag...- podparłem czoło ręką, opadając ciężko na ścianę - przepraszam...

- Nic nie szkodzi - wyciągnąła rękę, prawdopodobnie by mnie objąć, lecz ja zrobiłem mały unik odchodząc w swoją stronę - Już gdzieś idziesz?

Nie dałem jej odpowiedzi na to pytanie. Lecz domyślam się, że to nie było konieczne. Wystarczyło spojrzeć by wiedzieć jaka jest odpowiedź na to pytanie. Przemierzałem korytarz, wymijając ludzi, by nie obijać się co sekundę łokciami. Pchnąłem czarne drzwi, prowadzące tuż do studia makijażu by zobaczyć Jake'a, właśnie sprzątającego coś ze stołu.

- Dzień dobry panie Lee - powiedział, nawet przez chwilę nie spoglądając na mnie tylko dalej odkładając pędzle na odpowiednie miejsca.

- Pieruńsko dobry - usiadłem gwałtownie na krześle chowając twarz w dłoniach naciągając skórę na policzkach.

Klnąłem pod nosem, lecz dało się słyszeć tylko nie zrozumiany bełkot przed zasłonięte wargi. Zsunąłem ręce w mej twarzy biorąc telefon pod nosem. Nie zważałem na Jake'a, który teraz patrzył na mnie przerażonym wzrokiem odrywając się od swojej uwczesnej pracy. Przejrzałem wiadomości nasłane przez czas mej nieobecności nie zważając zbytnio na ich treść. Nie musiałem ich czytać by wiedzieć czego się tyczyły. Zwróciłem uwagę tylko na te prywatne, które nadesłał mi Sunoo i Jay. Przeczytałem wiadomości od tego drugiego gdyż bardziej mnie interesowały.

- "Spotkanie towarzyskie, o 20 w Klubie Shine." Jay mnie zaprosił cóż za...interesujący pomysł - czytałem na głos każde słowo uśmiechając się znacznie.

- Spotkanie towarzyskie? - wyczuwałem głos paniki w głosie Jake'a - który zakończy się tak jak tamten? Jeśli ktoś się dowie...będziesz skończony! Chcesz na to przystanąć?

- Ej! - syknąłem na niego - nie przeszliśmy na TY!

- I nie musimy! Próbuję Ci tylko jasno powiedzieć byś wybił sobie takie absurdy z łba! To kolejna okazja do skandali, a jeszcze ten nie ucichł.

- Czemu mam niby się słuchać ciebie? Jesteś jednym z wielu, nikim ważnym. Nie sądzę byś był odpowiednią osobą do wydawania rozkazów, niby z jakiej racji!

- Sądzisz, że ci wszystko wolno! Że każdy twój czyn powinien być błogosławiony i nie ciągnie żadnych konsekwencji za sobą, czyż nie? Nawet jeśli owe są udajesz, że nie istnieją! Bo jest to łatwiejsze! Bo możesz się dalej uganiać z innymi zadufanymi w sobie idiotami!

I Hate You I Love You || Heejake || Ramyeons  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz