Rozdział IV

81 7 18
                                    

Heeseung POV:
Po powrocie do Korei na lotnisku

Wziąłem głęboki oddech robiąc pierwsze kroki ku jak najszybszym przemierzeniu lotniska. Spotkałem się z nie małym zaskoczeniem gdyż tłum był o wiele bardziej krzykliwy niż we Francji i jeszcze bardziej napierał na barierki. Wszystko miało dziwny podsmak agresji, a ja wręcz czyłem lekkie przerażenie jakby cała nienawiść spadała na mnie niczym grom z jasnego nieba powalając na ziemię iż ledwo mogłem ustać. Lecz może to tylko me zwidy? Głowa bolała mnie od wczorajszego wieczoru, a długie godziny w zamknięciu w turbulencjach raczej mi nie dopomogły.

Na chwilę odpłynąłem mymi myślami opuszczając świat rzeczywisty. Powrót jednak był bardzo bolesny, a poczułem go wtedy kiedy ktoś uderzył mnie z łokcia zdecydowanie nie z przypadku. Zasyczałem z bólu, gdyż upadanie na bruk nigdy nie należało do przyjemnych. Próbowałem unieść się jak najszybciej z ziemi, znów syknąłem lecz nie zważałem tylko próbowałem znów wstać na me nogi. Chciałem już biec w odpowiednim kierunku byle tylko zakończyć tą katorgę. Jednakże coś ciążyło mi niczym kula u nogi utrudniając dalsze przemieszczanie. Ledwo co widziałem przez nachodzące moje oczy mroczki, ledwo co słyszałem przez dobijający mnie pisk, ledwo co czułem przez istne odrętwienie kończyn.

Serce zaczęło szybciej bić, tak mocno niczym by rozbijało moją klatkę na strzępy. Powieki stały się ciężkie. Otworzyłem usta, które nagle stały się potwornie wysuszone. Coraz ciężej łapałem oddech. Mimo wolnie opuszczałem ten świat, zostawiając krzyczący tłum i wszystkich, którzy pomagali mi dotrzeć na pokład. Czułem jak ktoś unosi mnie za rękę i opiera o swe własne ramię, lecz ja cokolwiek próbowałbym zrobić nie mogłem.

Jakby życie ze mnie upłynęło. Jakby ktoś podciął mi skrzydła. Czuję jak spadam w dół, a z każdą chwilą czuję jak bolesny będzie upadek.

- panie Lee? Panie Lee! Słyszy mnie pan?... - ktoś nachylił się nade mną, a ja widziałem tylko niewyraźny kontur twarzy, patrzącą na mnie, chyba z przerażeniem.

Chciałem coś podiwedzieć, może nawet i wykrzyknąć lecz nic z mych ust się mogło się wydobyć. Wtedy to chyba też zamknąłem oczy, lecz kiedy je znów otworzę?

✯✯✯

Uchyliłem powieki, mrugając parę razy, łapiąc ostrość obrazu. Oślepiło mnie wybijające się przez okno światło. Rolety były lekko rozchylone lecz nie całkowicie, na szczęście. Leżałem w szpitalnym łóżku, w ozięble wystrojonym pokoju, który budził we mnie obrzydzenie.

Na krześle siedziała Minjun, wpatrując się w telefon, lekko kołysząc się w przód i tył. Jej twarz był absolutnie wyzbyta emocji, a jej brązowe oczy ślepo wpatrywały się w ekran, który odbijał się lekko na jej twarzy.

Podniosłem się delikatnie opierając na rękach, a wtedy zakuła mnie głowa, przez co jęknąłem w bólu, chwytając się jedną dłonią za nią. Poczułem na czole ślad małego zadrapania, pewnie po upadku, który nie wyraźnie tlił się w mym umyśle. Minjun podniosła głowę jak tylko dałem jakieś odznaki życia, podnosząc się szybko wkładając telefon do leżącej obok torebki. Usiadła na moim łóżku pół odwrócona w mą stronę z już dużo mniej bezbarwną twarzą.

- Heeseung ty żyjesz! - przytuliła mnie, na co ja ją objąłem delikatnie zdrętwiałymi rękoma. Odsunęła się kawałek tuż po owym czynie dalej siedząc na łóżku, na co ja podkurczyłem nogi zagryzając mocniej zęby kiedy coś mnie zapiekło w kolanie i znów wyprostowałem nogi.

Cze...- odkaszlnąłem, przykładając pięść do ust - czemu miałbym nie żyć - próbowałem zdobyć się na uśmiech, ale raczej nie wyglądało to najlepiej.

I Hate You I Love You || Heejake || Ramyeons  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz