Jake POV:
(Tak wiem, że on również jest bohaterem tego dzieła, spokojnie nie zapomniałam o nim. Dop.Autorki)- Przyjdzie on dziś? - syknął Jungwon, odstawiając pusty kieliszek na stół.
Oparł rękę o okrągły, pokryty bordowym obrusem, stół. Spojrzał w stronę drzwi, następnie z wyrzutem na mnie jakbym posiadał jakieś wyjaśnienia dlaczego Riki'ego jeszcze nie ma. Cóż, również chciałbym to wiedzieć. Odkleił wzrok ode mnie, a ja znów powędrowałem swym spojrzeniem na górę sali. Nad nami była jeszcze jedna kondygnacja, stanowiącą a'la taras. Niestety my nie mieliśmy tam wstępu gdyż dostanie się tam wymagało wcześniejszej rezerwacji miejsc.
Ja niestety nie mam aż tyle funduszy by wykupić całą salę na własność. Toteż muszę znosić towarzystwo wszystkich innych czy mi to pasuje czy nie. Często, gęsto tu przychodzę. Z reguły z kimś, bo widok samotnego faceta przy stoliku, to dość smętny widok, a nie lubię szukać sobie problemów przez zagadywanie obcych. Co prawda moje wyborowe towarzystwo, składające się praktycznie zawsze z Jungwona i Riki'ego, przysparzało mi niejednokrotnie kłopotów. Jednak wolę to niż samotność. Darzę ich niemałym zaufaniem. Oboje zostali poinformowani przeze mnie, że mam inną orientację, a oni przyjęli to wręcz z uśmiechem. Wiadomość, że absolutnie żaden nie jest w moim typie może ich minimalnie zaskoczyła, ale nie drążyliśmy dalej tego tematu. Byłem im wdzięczny za wyrozumiałość jaką mi okazywali.
Staliśmy oddaleni od DJ'a, dzięki temu było tu nieco mniej ludzi. Oparłem się o jedną z fioletowych ścian, ciągnących się w kopułę do sufitu, z którego zwisał kryształowy żyrandol przypominający płatki kwiatów. Pewną część podłogi stanowiła kolorowa szachownica, która była za to głównym miejscem wszelakich tańców. Było parę sof, parę stolików, takiego typu jak ten co przy nim stoimy. Oraz ciągnący się bar, zdecydowanie nie próżnujący, wydający kolejne to drinki z błyskawiczną prędkością. Mogłem tylko patrzeć jak barman napełnia coraz to kolejne kieliszki, a mimo tempa, które musiał obrać, cały czas wykazywał się precyzją.
Jungwon odgarnął pasmo swoich czerwonych włosów, które połyskiwały winnie pod wpływem kolorowego światła, widząc jak drzwi wejściowe uchylają się. Wnet jego kąciki ust uniosły się w uśmiechu, a oczy zalśniły mu się pięknie.
- No wreszcie Riki, myślałem, że się uchleję przed twoim przybyciem - rzekł, a ja przewróciłem oczami, jednakże żaden z nich tego nie dostrzegł.
- Nie przyszedłem tu tylko po to by cię wynosić - sarknął z przekąsem wyginając twarz w udawanym grymasie, następnie spoglądając na mnie w geście jakkolwiek przywitania się.
- Kto, kogo będzie wynosił - Jungwon udawał urażonego tymi słowami, lecz nie na długo bo po chwili na jego usta wskoczył donośny śmiech odsłaniający jego zęby.
- Do rzeczy, gdzieś ty był? - przełknąłem kolejny łyk alkoholu, kiwając porozumiewawczo głową do Jungwona by te jeszcze mi czegoś dolał, co zaraz też uczynił.
- Trochę się spóźniłem...
- Trochę...- Jungwon prychnął, przerywając mu.
Ten szturchnął go w ramię, na co oboje się uśmiechnęli.
- Teoretycznie nie wypadło nic co by przedłużyło moje przyjście, ale po drodze prawie we mnie wjechał samochód - gestykulował dłońmi mówiąc tonem, który absolutnie nie pasował do tej sytuacji - kierowała jakaś kobieta, która od razu mnie przeprosiła. Była ze swoim, tak przynajmniej obstawiam, chłopakiem. Ten w porównaniu do niej się nawet nie pofatygował, też śmieszne.
- Wiesz sam muszę się użerać z takimi na codzień, więc nie jest mi to obce - próbowałem się uśmiechnąć, lecz uznałem, że właściwie jest to strasznie przykre.
CZYTASZ
I Hate You I Love You || Heejake || Ramyeons
FanfictionI Hate You I Love You || Heeseung × Jake Lee Heeseung jest modelem, znanym na skalę światową, a ostatnimi słowami na określenie go jest skromność i powściągliwość. Natomiast Jake jest wręcz niezauważalnym makijażystą Heeseunga. Czy ta bezemocjona...