Leżałam w swoim łóźku rozmyślając o jutrzejszym dniu i tym co powiem Minowi. Nie wiedziałam jak powinnam zacząć, ani co dokładnie powiedzieć. Jest to pierwsza moja taka sytuacja, kiedy będę mówić o uczuciach, którymi darzę tą wyjątkową osobę. Dziadek mnie wspiera w tej decyzji, Hoseoka również.
Nie oczekuję, że Yoongi nagle zostawi dla mnie Dani, byśmy mogli być razem. Nie chcę liczyć, że odwzajemni moje uczucia w ogóle. Chociaż tego bym chciała.. Chciałabym w końcu przekonać się na własnej skórze, jakie to uczucie kochać kogoś ze wzajemnością.
Jednego jestem pewna… Jutro stracę przyjaciela, albo zyskam kogoś więcej.
- Cholerny Min Yoongi – nakryłam się kołdrą i ułożyłam do snu.
Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się ciszą, która panowała w domu. Wciąż czułam się niepewnie, kiedy szłam spać. Miałam obawy, że pewnego dnia po prostu wparuję tutaj wkurzony ojciec i mnie po prostu skatuję za to, że mam czelność mieszkać tutaj.
Podskoczyłam na miejscu słysząc, jak z mojego telefonu wydobywa się dźwięk. Odszukałam telefon, odbierając połączenie.
- Halo? – odezwałam się.
- Śpisz? – doszedł do mnie głos przyjaciela – Czy może podziwiasz powieki?
- Yoongi. Prawie spałam.
- Czyli nie śpisz – czułam jak się uśmiecha – Nie mogę zasnąć Minnie.
- Dlaczego?
- Męczy mnie nasza sprawa. Czuję, że mamy jakieś niedokończone sprawy o których chcesz mi powiedzieć.
- Huh? O tej godzinie o tym myślisz? – ziewnęłam – Nie masz innych rzeczy do roboty?
- Nie mam. Próbowałem zasnąć, ale nie mogę.
- Poproś Dani, by zatopiła swoje dłonie, w twoich włosach. To ci zawsze pomagało.
- Może chcesz zatopić swoje dłonie?
Zamilkłam czując jak w moje poliki uderza ciepło.
- Hmm? Wpuścisz mnie do siebie? Brakuje mi ciebie w domu i wkurza mnie to, że nie mogę przyjść do pokoju obok.
- Yoongi nie zapędzaj się – przerwałam mu – Poproś Dani.
- Nie ma jej w domu. Poszła na wyjście firmowe z pracy. Chyba takie tam mają co?
- Ahh tak, tak. Dość często słyszałam, że pracownicy wychodzą.
- Pewnie nie wróci na noc, więc będziesz tak łaskawa i przygarniesz przyjaciela pod swoją kołderkę? – powiedział słodko.
- Nie – powiedziałam poważnie.
- Nie? – zdziwił się.
- Jak przyjedziesz, to będę musiała powiedzieć to co chcę.
- I co w tym złego? Jeśli nie chcesz, to możemy się wstrzymać do jutra.
- Obiecujesz?
- Tak.
- To możesz przyjechać.
- Świetnie! – powiedział uradowany – Otwórz w takim razie drzwi, bo trochę mi chłodno.
- He? Jesteś już?
- Byłem cały czas. Próbowałem zagrać, byś miała wybór, ale od początku byłaś skazana na wpuszczenie mnie.
- Dupek…
Rozłączyłam się i narzuciłam na siebie koc. Pomaszerowałam do drzwi, uchyliłam drzwi i spojrzałam na chłopaka. Ten podpierał się o murek, słysząc że otwieram drzwi, to ulokował spojrzenie we mnie.