Spędziłam z dziadkiem cudowny czas na rozmowach i żartach, uśmiech nie schodził mi z twarzy, gdy byłam w jego towarzystwie. Nie potrafię sobie wyobrazić, co zrobię gdy go kiedyś zabraknie. Był dla mnie jak prawdziwy ojciec, dziadek i przyjaciel w jednym. To on był pierwszym mężczyzna, który od małego skradł moje serce. Na dzień dzisiejszy wiem, że nikt inny tego nie zrobi. Nie potrafię kochać nikogo innego poza nim, nigdy nawet nie próbowałam pokochać nikogo.
Po informacji jaką dostaliśmy że obiad gotowy, ruszyliśmy do wielkiego stołu. Gdy weszliśmy ojciec siedział na środku, a matka zajmowała miejsce po jego lewej stronie. Ja natomiast usiadłam po prawej, a zaraz obok mnie dziadek. Uśmiech nie schodził mu z twarzy przez co podziwiałam go, bo mój uśmiech ulotnił się od razu po wejściu do domu.
Nikt z nas nic nie mówił, każdy spożywał posiłek w ciszy, a ja nawet nie raczyłam zaszczycić ojca spojrzeniem. Jedynie wymieniałam spojrzenia z dziadkiem, który non stop dokładał mi jedzenia. Nie mogłam mu odmówić, musiałam zjeść wszystko co mi nałożył.- Więc.. - zaczął ojciec - Jak sobie radzisz?
Spojrzał na mnie, a ja upiłam łyka wody czując jak sucho mi się robi.
- Świetnie - odpowiedziałam krótko.
- Pff - zaśmiał się pod nosem - Świetnie?
- A co byś chciał ojcze usłyszeć? - spojrzałam na niego - Że nie jest okej?
- Chciałbym dożyć czasów, kiedy przyjdziesz tutaj na kolanach i będziesz błagać o powrót do domu.
Moja dłoń zacisnęła się w pięść, automatycznie poczułam dłoń dziadka na swojej, który delikatnie poklepywał moją pięść.
- Nie doczekasz się. Żyje mi się świetnie.
- Zawsze może być lepiej, a w domu będziesz miała najlepiej. Z tym twoim przyjacielem długo nie pożyjesz, w końcu się wyprowadzi i ustatkuje. A ty zostaniesz sama.
- Wszędzie będzie dobrze, gdy nie będzie ciebie obok.
Podskoczyłam na miejscu, gdy jego dłoń mocno uderzyła w stół.
- Jesteś niewdzięcznym dzieckiem wiesz?
- Oh.. - udałam że się przejęłam - Nie widzisz we mnie siebie?
- Ma rację - dziadek się wtrącił i pokazał kciuka w górę - Tyle że moja wnusia jest dobrym człowiekiem.
- Zamilcz ojcze - odpowiedział zdenerwowany - Mam zamiar jej przekazać, że nie ona decyduje o swoim życiu, a ja.
- Przestałeś o nim decydować, gdy wywaliłeś mnie z domu.
Poczułam jak mój prawy polik zaczyna piec od uderzenia ojca. Dziadek od razu złapał za mój polik, delikatnie go gładząc.
- Kang Rae-Won! - dziadek podniósł głos - Zrób to jeszcze raz, a to ty znajdziesz się na ulicy!
- Daj spokój ojcze, to tylko nauczy ją posłuszeństwa.
- Czy ja stosowałem przemoc jeśli chodziło o ciebie!? Zapomniałeś jakim ty byłeś dzieckiem? Wstyd mi za ciebie!
- Dziadku spokojnie - złapałam go za dłoń - Nic nie poczułam.
- Nawet ja poczułem wnusiu, nie mogę tego tak zostawić.
- Dziadku gówna się nie rusza bo śmierdzi - spojrzałam na ojca.
- Zaraz zdejmę ten twój parszywy uśmiech z twarzy.
W tym momencie otrzymałam wiadomość od Yoongiego. Ignorując ojca weszłam w wiadomość.