✘26✘

66 11 61
                                    

 Odkąd funkcjonariuszka wyjaśniła Lei, po co została wezwana, dziewczyna wydawała się trwać w amoku

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Odkąd funkcjonariuszka wyjaśniła Lei, po co została wezwana, dziewczyna wydawała się trwać w amoku. Z początku wkurzyła się i nie dopuszczała do siebie myśli, iż faktycznie w kostnicy mogło leżeć ciało jej matki.

Ostatecznie jednak zgodziła się pójść za funkcjonariuszką policji, gdy ta wspomniała, iż jeden z przechodniów zidentyfikował zwłoki, leżące w zaułku nieopodal miejsca zamieszkania jej matki.

Milagros Pérez stała obok Lei, uważnie analizując jej bladą, pozbawioną wszelakich emocji twarz. Widoczne piegi zwracały na siebie uwagę, jednak to strach wymalowany w niebieskich oczach zwracał na siebie uwagę.

Stały nad ciałem ukrytym pod workiem. Dochodzący z kostnicy smród zdawał się nie przeszkadzać młodej dziewczynie, co policjantka zrzuciła na przerażenie.

– Możemy zacząć? – spytała Milagros, wpatrując się w nieznajomą szarymi oczami, za którymi pomimo upływu czasu, wciąż tliło się współczucie. Policjantka mimo częstych widoków zwłok oraz rozpacz, nie zdołała uodpornić się na cierpienie, jakie towarzyszyło w takich sytuacjach.

Lea spojrzała na kobietę, jakby właśnie ktoś wytrącił ją z amoku. Policjantka miała pokaźny duży podbródek, obcisły mundur, ukazujący potężne ciało oraz burzę rudych loków. Wyglądała przyjaźnie, jednak Lea nie potrzebowała teraz jej współczującego spojrzenia.

Potrzebowała, by ktoś wyskoczył zza rogu i powiedział, że dała się nabrać, a ukryta kamera zarejestrowała jej reakcję.

Nic takiego jednak się nie wydarzyło, a paskudny zapach rozkładających się ciał w końcu dotarł do jej umysłu, sprawiając, iż momentalnie zasłoniła nos i usta dłońmi.

Choć chciała odwlec ten moment, skinęła posłusznie głową.

Policjantka skinęła na towarzyszącemu im mężczyźnie w białym kitlu, a ten bez słowa rozsunął worek, ukazując przerażająco bladą twarz Any. Miała zamknięte oczy, a jej piękna twarz wydawała się spuchnięta jak balon. Ciemnobrązowe loki straciły swój blask. Już nie była piękną, nieco zagubioną kobietą, która nie potrafiła poradzić sobie z utratą męża.

Była martwa, a Lea nie mogła wyzbyć się myśli, że to wszystko przez nią.

Zostawiła ją samą na pastwę sąsiada. Pozwoliła jej się stoczyć, zamiast za wszelką cenę starać się jej pomóc. Powinna zmusić ją do leczenia albo posłuchać Carli i siłą zamknąć w jakimś ośrodku.

Teraz było na to już za późno.

– Czy potwierdza pani tożsamość swojej matki? – spytała policjantka, a serce Lei momentalnie podskoczyło do gardła.

Dziewczyna skinęła głową, pozwalając łzom na spłynięcie po piegowatych, bladych policzkach. Trzęsły jej się dłonie, a szloch wydawał się tak żałosny, że momentalnie zrobiło jej się wstyd. Nawet jeśli miała prawo do rozpaczy, powinna wstrzymać się z nią po wyjściu z tego okropnego miejsca.

Take A Chance  ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz