✘28✘

59 11 76
                                    

 Nazajutrz dzień wydał się Carli czarno-biały

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nazajutrz dzień wydał się Carli czarno-biały. Wszystkie barwy, jakie pojawiły się w jej życiu wraz z poznaniem Dario, razem z nim odeszły, pozostawiając po sobie jedynie pustkę.

Już nawet nie czuła rozczarowania, czy bólu. Zwyczajnie pogodziła się z faktem, że ta znajomość skończyła się równie szybko, jak się zaczęła. Nawet jeśli przez moment czuła się choć trochę jak dawna wersja Carli Granch, szybko powróciła do pustej skorupy, pozbawionej głębszych emocji.

Taka już była. Akceptowała rzeczywistość i twardo stąpała po ziemi.
Gdy przestała tępo wpatrywać się w sufit, sięgnęła po komórkę i bez wahania usunęła z kontaktów numer Dario. Chłopak nie był jej już do niczego potrzebny, dlatego też postanowiła wyeliminować go ze swojego życia. Wszak nie potrzebowała płatnej męskiej prostytutki, by choć przez chwilę poczuć się coś warta.

Nawet jeśli towarzyszyło jej absurdalne poczucie wiecznego zagrożenia w chwili, gdy zostawała sama, doskonale wiedziała, iż nie potrzebowała faceta do tego, by znać swoją wartość.

Jeśli rodzice coś jej wpoili, to bez wątpienia dumę z tego, kim była. Dlatego też parła przez życie z wysoko uniesioną głową, nawet po tym, co jej się przytrafiło.

Wybrała numer Lei, czując ogromną irytację, gdy ponownie włączyła się poczta głosowa.

Niechętnie zwlekła się z łóżka, sięgając po szlafrok, którym zakryła koszulę nocną i ruszyła w stronę gościnnego pokoju, który obecnie zajmowała przyjaciółka. Pomieszczenie prezentowało się identycznie jak poprzedniego dnia, co świadczyło o tym, że dziewczyna nie pojawiła się w willi na noc.

Po ciele Carli momentalnie przebiegł nieprzyjemny dreszcz, a w głowie pojawiły się czarne scenariusze. Wyłączona komórka, brak odzewu ze strony Lei i fakt, że nie wróciła do willi, nie zwiastowało niczego dobrego.

Blondynka wybiegła z pokoju, gwałtownie wchodząc do wszystkich pomieszczeń na piętrze. Jedyne co zastała, to okropny burdel w pokoju brata.

Zbiegając po schodach, omal się nie wywróciła, w porę chwytając się poręczy. Gdy tylko odetchnęła, już nieco wolniej skierowała się w stronę jadalni, gdzie miała nadzieję ujrzeć brata. Tak też się stało.

Christian siedział przy długim blacie z niesamowitym bałaganem na blond głowie. Na szczęście przestał paradować w bokserkach, co Carla byłaby skomentowała, gdyby nie fakt, że okropnie martwiła się o Leę.

– Widziałeś Leę? – spytała na wejściu, kompletnie ignorując Sarę, która przyniosła kolejną porcję pysznych naleśników na stół.

Gosposia, widząc, że nic tu po niej, pospiesznie czmychnęła w stronę kuchni.

Christian zaś nałożył sobie kolejne dwa naleśniki z bitą śmietaną na talerz i skierował widelec w stronę siostry, mówiąc oburzonym tonem:

– Mnie też miło cię widzieć, Carlitos. Tak coś czułem, że twoje nocne harce z tajemniczym kochankiem nie wyszły, bo Ernesto szybko odwiózł cię do domu.

Take A Chance  ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz