11.

106 7 8
                                    

Witam, wiatam!

Zapraszam na kolejny rozdział!

Miłego czytania❤️📚.

_____________________

Blake

Przetarłem twarz i po chwili wysiadłem z auta. Kluczyki schowałem do kieszeni spodni. Wszedłem po kamiennych schodach i kiwnąłem głową na przywitanie Keithowi. Odpowiedział tym samym i razem z Hugo, otworzyli mi drzwi.

W środku było pełno ochroniarzy i służby, która była nieźle opłacana przez Vincenta. Nikt nie zwracał na mnie zbytniej uwagi. Każdy był zajęty swoją pracą. Nawet na sekundę nie pomyśleli by, żeby przerwać i zamienić z kimś słowo. Wiedzieli, że jeśli Vincent daje rozkaz, ma on być wykonany w jak najszybszym tempie.

Minąłem służbę w kuchni i przeszedłem przez ogromny salon. Vincent nie oszczędzał na niczym. Jego posiadłości wyglądała jak mały zamek rodem z epoki wiktoriańskiej. Nie do końca rozumiałem po co mu tyle miejsca, skoro na codzień mieszka sam. Jednak nie miałem zamiaru go oto pytać.

Wszedłem po schodach i ruszyłem jednym z wielu korytarzy w tym miejscu. Co rusz zerkałem na obrazy, które wisiały na ścianach. Vincent był fanem sztuki i potrafił wydawać miliony, aby zdobyć obraz który wpadnie mu w oko.

Jednak większość jego obrazów, są dziełami mniejszych artystów. Był w stanie zapłacić o wiele więcej niż oryginalnie obraz był wystawiony.

Zatrzymałem się na chwilę przy jednym z nich. Wspomniał kiedyś, że kupił go właśnie od artysty, który miał swój debiut w galerii sztuki w Nowym Jorku. Teraz dzięki jego pieniądzom, robi karierę.

Miałem okazję pojechać tam raz z Vincentem. Naszym głównym celem było dogadanie się z nowojorską mafią. Między interesami poszliśmy na wystawę, gdzie mogłem zobaczyć obraz van Gogha Gwieździsta noc. Choć o wiele bardziej wolę ołówki i węgle, było to ciekawe doświadczenie.

Powolnie odwróciłem głowę w stronę ciemnych drewnianych drzwi, kiedy zaskrzypiały. Że środka wyszedł chudy chłopak. Speszony spuścił wzrok i wyminął mnie szybkim krokiem. Spojrzałem za nim jak zbiegł po schodach i dopiero po chwili wszedłem do środka.

Za dużym biurkiem z ciemnego drewna siedział Vincent na obrotowym krześle tyłem do mnie. Kiedy usłyszał dźwięk zamykanych drzwi, odwrócił się i posłał mi krzywy uśmiech.

- chyba nie będę musiał ci przedstawiać mój nowy nabytek?- spytał.

- po co ci kolejny gówniarz?- spytałem.

- jak to mówią, dzieci to nasza przyszłość - złożył ze sobą ręce na stole - obawiam się, że rośnie ci konkurencja, Blake.

Zaśmiałem się krótko i założyłem na siebie ręce.

- Walsh musiał być zadowolony, że ukradłeś mu jednego z ludzi?

Teraz to Vincent zaśmiał się krótko.

- mam lepszą stawkę.

Vincent założył nogę na nogę i oparł się na siedzeniu.

- wszystko jest gotowe?- spytałem.

Save Me [Trylogia New Folks #2 ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz