20.

84 4 0
                                    

Witam, witam!

Zapraszam na kolejny rozdział!

I obowiązkowo zachęcam do komentowania. Z chęcią poznam wasze zdanie na temat mojego opowiadania.

Miłego czytania kochani 📚❤️.

____________________

Sage

Stanęłam przed drzwiami małego domku, w którym mieszkał trener McCall. Czułam się dziwnie tutaj stojąc. Wiedziałam, gdzie mieszka. Nie raz przejeżdżałam tędy samochodem albo przechodziłam z dziewczynami, jednak nigdy wcześniej nie musiałam pukać do drzwi.

To było dziwne.

Założyłam grubą opaskę na głowę, wykonaną z przyjemnego, białego materiału. Mama była porządnie przygotowana, czyli musiała wiedzieć o tym wcześniej. Jednak nie chciałam jej tego wypominać, że mnie nie uprzedziła. Z rana była tak zabiegana, że po chwili przemyśleń wcale nie byłam tym zdziwiona.

Podniosłam rękę zaciśniętą w pięść. Zanim zdążyłam zapukać, drzwi się otworzyły. Przede mną stał trener. Miał na sobie dresy i koszulkę termiczną na długi rękaw. Na głowie jak zwykle miał czapkę z daszkiem.

- jesteś!- powiedział z nadmiernym zachwytem.

Co do cholery z tą dwójką się dzieje?

Okej, wolę nie wiedzieć.

Na samą myśl przed oczami stanęły mi nie przyjemne dla mojego oka sceny.

- jestem - rzuciłam.

Przyglądaliśmy się sobie w ciszy. Wciąż nie potrafiliśmy przywyknąć do spędzania czasu we dwójkę.

Ale może wspólny trening to zmieni. Powinnam zacząć się przyzwyczajać do jego obecności. W końcu jasno określił swoje położenie. Szybko nie zniknie z naszego życia.

- więc...- przerwałam ciszę.

Wzdrygnął się jakby otrząsnął się z letargu.

- rozgrzewka - rzucił krótko.

To było bardzo w jego stylu.

Stanęliśmy na chodniku i zaczęliśmy się rozciągać. Później przeszliśmy do ruchowych ćwiczeń. Kilku skipów i rozgrzania stawów skokowych. No i oczywiście do lekkiego podniesienia temperatury ciała.

Zaczęliśmy biec. Trener nawet nie sapnął po pierwszym metrze, w porównaniu do mnie. Ja już miałam ochotę zakopać się w łóżku i z niego nie wychodzić.

Czy wspomniałam, że nienawidzę biegać?

Biegłam, a raczej dreptałam kilka metrów za McCallem. On był w swoim żywiole. Nic dziwnego skoro biega praktycznie codziennie rano. Przez koszulkę odznaczają się jego mięśnie, a kilka kobiet odwraca głowę w jego stronę.

- nie obijaj się - ryknął, kiedy na moment się zatrzymałam.

Odrazu przyspieszyłam ruchy, jednak po chwili znów położyłam ręce na kolanach i złapałam oddech.

Save Me [Trylogia New Folks #2 ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz