Po długim wieczorze zwierzeń z Emily byłam okropnie zmęczona. Była jedną z niewielu osób którym opowiedziałam o swoim życiu dokładniej. Więc kiedy blondynka opuściła mój pokój będąc już o wiele bardziej spokojna ja położyłam się do łóżka. Odpaliłam tik toka zastanawiając się czy nie iść już w środę do szkoły bo dni zaczęły mi się strasznie dłużyc. Czułam się w miarę dobrze ale ciągle męczył mnie straszny kaszel i katar. Odłożyłam na chwilę telefon by po chwili go wsiąść do ręki po usłyszeniu powiadomienia.
Nicolas: Masz czas?
Ja: Tak a co tam?
Nicolas: Ubierz się ciepło i wyjdź z domu.
Spierdalaj. Żart.
Jak napisał tak zrobiłam ubrałam jeansy pod którymi miałam cienkie rajstopy i grubą bluzę z kapturem. Korzystając z ilości pieniędzy na koncie które posiadałam kupiłam sobie nowiutką parę czarnych martensów. Uznałam że są idealne na tą okazję. Nie była to jakaś okazja. Nicolas po prostu zabierał mnie, nie wiem. Po prostu mieliśmy się spotkać. W nocy.
Wyszłam z domu i nie musiałam długo czekać bo po chwili czarny mustang podjechał pod mój dom. Weszłam do niego i uśmiechnęłam się pod nosem czując perfumy chłopaka.
- Cześć gwiazdeczko - powiedział do mnie uśmiechając się lekko przy tym.
- Hejka. Dowiem się gdzie mnie zabierasz czy mam zgadywać? - spojrzałam na niego na co pokręcił głową skupiając się na drodze.
- Dowiesz się w swoim czasie - odpowiedział spokojnie na co lekko się podekscytowałam. Fajnie było w końcu samej mieć niespodziankę niż ciągle robić je innym mimo że to uwielbiałam. Rozsiadłam się wygodniej w fotelu kładąc nogi na desce rozdzielczej.
- Zabieraj te kopyta.
Przewróciłam oczami nic sobie nie robiąc ze zdenerwowania chłopaka. Rozpiełam kurtkę czując jak robi mi się gorąco od ogrzewania oczywiście. W tle leciała jakaś piosenka z radia której nie znalazłam ale idealnie pasowała do sytuacji.
- Jest za dziesięć dwunasta a ty idziesz jutro do szkoły - powiedziałam przypominając sobie o tym. Zaczynałam żałować że się zgodziłam bo tak to by przynajmniej się wyspał.
- I tak bym nie spał więc co za różnica - wzruszył ramionami a ja pokreciłam głową. Typ był jak robot.
- Dlatego postanowiłeś zabrać mnie na jakąś kurwa wycieczkę.. nawet nie wiem gdzie i po co - widziałam że uśmiechnął się pod nosem i wyjął papierosy ze schowka.
- Dokładnie - potwierdził wyjmując jedną fajkę z pudełka które skierował w moją stronę. Pokreciłam głową bo nie czułam potrzeby palenia. Robiłam to od czasu do czasu fakt ale nie żebym była uzależniona - masz zapalniczkę?
Wsadziłam dłoń do małej torebki z której wyjęłam pudełko od papierosów. Wyjęłam ze środka zapalniczkę, wyciągnęłam ją w stronę chłopaka a on nie zareagował bo zaczął mocniej przyspieszać.
Odchrząknełam a on skierował swoją twarz w moją stronę dając mi znak bym odpaliła mu fajkę. Otworzył okno zaciągając się a po chwili wypuścił dym.
- Jakie są twoje ulubione kwiaty? - spytał na co lekko drgnęłam. Nie spodziewałam się takiego pytania.
- Nie wiem może niezapominajki, albo białe róże? - odpowiedziałam sama nie do końca znając odpowiedź na to pytanie. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam bo nigdy nie dostawałam kwiatów ani nie czułam potrzeby kupowania sobie ich sama - na pewno nie lilie jak większość osób myśli.
CZYTASZ
We Met At The Cmentary [W Trakcie Poprawek]
RomanceŚwiat Lily się wali, jej mama umiera a ona jest zmuszona przepriwadzić się do swojego bogatego ojca który zostawił ją sześć lat wcześniej. Dziewczyna poznaje swoją przyrodnią siostrę i jej przyjaciół. W tym Nicolasa z którym od początku ma na pieńku...