rozdział 10

305 10 4
                                    

Weszliśmy do wielkiego budynku który był domem chłopaka. Gdy stanęłam w holu poczułam się w muzeum. Chryste jak w zamku. Dobrze że dalej trzymałam się Nicolasa bo bym się przewaliła. Trzymając się to weszłam po schodach w stronę jego pokoju. Gdy weszłam od razu poczułam że to miejsce należy do niego. Pokój był nowoczesny, ściany były szare a przy suficie były ledy które świeciły się na niebiesko. Nicolas wszedł do jednego pomieszczenia a ja się rozejrzałam. Podobało mi się tu.

- Masz tutaj koszulka i spodnie mogą być trochę za duże ale powinno być okej. Drzwi po prawej prowadzą do łazienki. Przecież się a ubrania daj na grzejnik.

Jak powiedział tak zrobiłam. Koszulka była jeszcze okej taka oversize ale czarne dresy były lekko za duże. Chłopak był wyższy ode mnie o jakieś piętnaście centymetrów a to jednak sporo. Poczułam się chyba pierwszy raz niska przy moich stu siedemdziesięciu pięciu centymetrach wzrostu.
Wzięłam grzebień leżący przy xlewe i przeczesałam splątane włosy. Jakimś cudem udało mi się zmyć rozmazany tusz wodą mydłem i papierem toaletowym. Może i moja skóra pod oczami była teraz zaczerwieniona ale kogo to obchodzi, nie?
Wyszłam z łazienki i spojrzałam na bruneta który leżał na łóżku pisząc coś na telefonie.

Usiadłam obok a on spojrzał się na mnie.

- użyłam twojego grzebienia, mam nadzieję że ci to nie przeszkadza. A jak przeszkadza to masz problem bo stoisz przed faktem dokonanym - uniusl lekko końciki ust i podniósł się do pozycji siedzącej.

- Chcesz coś do picia? Kawy herbaty?

- Wody

Przewrócił oczami i wstał.

- zaraz przyjdę.

- Jasne.

Położyłam się na łóżku i zaczęłam się rozglądać. Po chwili usiadłam jednak i uśmiechnęłam się pod nosem. Ciekawe co myśli sobie teraz ojciec?

- Nicolas, pomożesz mi z tym zadaniem bo ja nie rozumiem.

Spojrzałam na dziewczynkę która weszla do pokoju. Miała jasne blond włosy i była ubrana bardzo elegancko. Miała białą bluzkę i ciemnozieloną spódniczkę. Włosy zostały ładnie zaplecione z warkocz i  związane wstążką.

Chryste jakie te dziecko było ładne.

- Hej mała, Nicolas zaraz wróci. Może ja ci pomogę? - starałam się zabrzmieć miło chociaż przez chrypę która miałam nie byłam pewna czy tak zabrzmiałam.

- Eee... No dobrze... Jeśli to nie dla pani problem to może mi pani pomóc. Tak poza tym to dzień dobry. Mam na imię Charlotte - zatkało mnie. Ona mówiła jak Nicolas. Z tą samą formalnością w głosie i poważnym wyrazem twarzy.

Blondynka wyciągnęła w moją stronę dłoń którą uścisnełam.

Dziewczynka była jak taka laleczka. Mówiła jak na pokaz. Jakby wyuczyła się tej formułki na pamięć.

- Jestem Lily, i nie to nie jest dla mnie problem. Chodź pokaż to.

Dziewczynka okazała się dość rozumiejącą i po chwili z mojego nie udolnego tłumaczenoa sama doszła do tego jak rozwiązać zadanie. Sprawdziłam je i było zrobione dobrze.

- Jesteś siostra Nicolasa tak?

- Tak. 

Tak samo chętna do rozmów jak brat.

Może się spytam? A co jeśli to prywatna sprawa? Jezu.. dobra. Raz się żyje.

- Lottie.. mogę cię tak nazywać prawda?

We Met At The Cmentary [W Trakcie Poprawek]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz