Rozdział 1

584 16 1
                                    

  

Nie raz zastanawiałam się jakby to było porzucić wszystko i zacząć od nowa. Zmienić szkołę, otoczenie, znajomych... To było właściwie jedno z moich marzeń. Zaczęcie od nowa.

Wykreowanie nowej siebie.

Jednak nie spodziewałam się w końcu dostanę to o co prosiłam. I mimo, że moje marzenie się spełniło nie byłam szczęśliwa. Dwudziestego ósmego lipca pogrzebałam matkę, pierwszego sierpnia dowiedziałam się, że ojciec chce przyjąć mnie pod swój dach. A siedemnastego miałam opuścić rodzinny dom i wyjechać do Nowego Jorku.

Miałam stać się częścią jego idealnej, nowej rodziny.

Opadłam na łóżko i zaczęłam się rozglądać. Właśnie wraz z moją najlepszą przyjaciółką zapakowałyśmy siedemnaście lat mojego życia do walizek.

- Boje się. - szepnęłam do Sarah kiedy ta mnie otuliła ramieniem - Ja chyba nie chce...

Dłoń dziewczyny znalazła się na moim udzie a po chwili je ścisnęła. Wzięłam głęboki wdech kładąc swoją dłoń na jej.

- Lily, dasz radę. Kto jak nie ty? – spojrzała na mnie z uśmiechem, który prawdopodobnie miał dodać mi otuchy. – Może tak nawet będzie lepiej? Zaczniesz od nowa... Nikt tam nawet nie będzie wiedzieć o na przykład takiej... No nie wiem... Julii. Zaczniesz w końcu z czystą kartą.

- Nie chce was zostawiać. Babci, dziadka... Ciebie. - spojrzałam na rudą kotkę, który wskoczyła mi na kolana – No i Stelli.

Niestety nie mogłam wziąć jej ze sobą gdyż, Emily – moja przyrodnia siostra, miała uczulenie na sierść.

- Twoja babcia się nią na pewno dobrze zajmie. Wrócisz na święta to będzie ważyć o dziesięć kilo więcej.

Właśnie tego się obawiam.

Po tym jak opuściłam dom i pożegnałam się z dziadkami moja twarz była mokra od łez. Gdy ostatni raz się obróciłam by spojrzeć na dom, w którym przeżyłam najlepsze i zarazem najgorsze chwilę w życiu zrozumiałam, że to już nigdy nie wróci. To był koniec.

*

Stałam przed lustrem, oceniając swój wygląd. Spojrzałam na czarną spódniczkę która sięgała mi do połowy ud i idealnie pasowała do granatowej marynarki. W mojej nowej szkole obowiązywały mundurki. Wygładziłam białą koszulę a następnie posmarowałam usta błyszczykiem. Zrobiłam sobie jeszcze fotkę na pamiątkę robiąc przy tym dziubek i pokazując znak pokoju i wysłałam ją przyjaciółce.

Tak jak się obawiałam nasz kontakt się pogorszył.

Ostatnie dwa tygodnie spędziłam na oglądaniu seriali, rozmowach z ojcem, zakupach i przyzwyczajaniu się do nowego „Lepszego" życia.

Chwilę później usłyszałam pukanie do drzwi.

-mogę wejść?- spytała pogodnym głosem Emily, moja nowa siostra.

Na początku nie lubiłam jej twierdząc że jest rozpieszczoną gówniarą która ukradła mi ojca.

Bardzo dorosłe podejście, wiem.

Ale okazała się być przemiłą osobą.

Nie żebyśmy się od razu zaprzyjaźniły czy coś. Co to to nie. Była po prostu... okej.

-tak jasne - odpowiedziałam, na co ta się uśmiechneła i wbiegła od razu siadając na łóżku- co tam?

- Aaa nic.. tak przyszłam sprawdzić co u ciebie - powiedziała z entuzjazmem - wyglądasz ślicznie, granat ci pasuje. – stwierdziła przyglądając się mi gdy usiadłam obok. - Gotowa na pierwszy dzień? Nie mogę się doczekać aż poznasz moich znajomych. W szczególności Graysona. Myślę, że się dogadacie. Oni też chcą cię poznać... Słodki Boże nie mogę się już doczekać! - Emily. Była straszną gadułą. Mówiła za dużo za szybko, więc jej towarzystwo bywało czasem męczące.

We Met At The Cmentary [W Trakcie Poprawek]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz