15. Trzydzieści siedem stopni

145 13 3
                                    

Zeszłam pod pokład kilkanaście minut później, nadal niezdolna do wyciągnięcia racjonalnych wniosków z tego, co usłyszałam. To tak bardzo nie miało sensu. Nawet jeśli powodem dziwnego zachowania Josha wobec mnie było dziecięce zauroczenie, to nijak nie tłumaczyło jego późniejszej zawziętości. Już bardziej byłabym skłonna uwierzyć, iż młody Joshua był przekonany, że Leo to zaklęta w żabę królewna i rozpaczał po jej stracie tak bardzo, że za cel numer jeden postawił sobie uprzykrzenie życia osobie winnej jej śmierci – co zresztą świetnie mu wyszło. Podrzucanie mi gumowych żab do szafki, zwieńczone najokrutniejszym ze wszystkich żarcikiem, długo podsycało we mnie przeżytą w domku nad jeziorem traumę.

Gdyby nie to, być może poradziłabym sobie z nią szybciej. Być może... byłabym normalną nastolatką. Być może nie unikałabym ludzi i szybciej zrozumiała, że jestem wartościową osobą. Być może nawet kiedyś odpowiedziałabym na zaczepkę Brandona uśmiechem i żartem, dzięki czemu on odkryłby, że jestem spoko i zostalibyśmy jedną z tych par, które miłość połączyła na zawsze już w liceum. W końcu właśnie o tym wtedy marzyłam, prawda? Swoją drogą, ciekawe, co słychać u Brandona. Od kiedy wyjechałam z Winnipeg, celowo nie utrzymywałam kontaktu z osobami, które tam znałam – poza rodziną oczywiście, choć i te relacje ucierpiały przez ostatnich sześć lat.

Gdybym została na studia w Kanadzie, moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej. Ale czy byłoby lepsze? Kim byłabym teraz, gdybym wtedy nie zamknęła się w chroniącym mnie przed światem kokonem, niczym poczwarka czekająca na właściwy moment, by rozwinąć skrzydła? Czy rozwinęłabym je wcześniej?

Hm, z tą poczwarką to chyba jednak kiepskie porównanie, bo oznaczałoby, że aktualnie, po tym, jak wreszcie wydostałam się ze swojego kokonu, byłam pięknym motylem. A może niekoniecznie pięknym, ale w każdym razie takim, który może sobie latać, gdzie chce i robić co chce. Ja tymczasem czułam, jakbym cały czas była przywiązana mocną niewidzialną nicią do mojej formy przetrwalnikowej.

Zaraz... czy to moje, jakże poetyckie, porównanie ma w ogóle sens? Czy poczwarka i kokon to to samo, co forma przetrwalnikowa? Szkoda, że nie znam żadnego eksperta od zwierząt, którego mogłabym o to zapytać.

Myśląc o tym wszystkim, nieco bezwiednie wsadzałam resztki jedzenia do lodówki. Nie miałam pojęcia, gdzie odłożyć kieliszki, więc po przepłukaniu ich, zostawiłam je do góry nogami w zlewie. A potem zmieniłam zdanie i jednak je położyłam. Bujanie się jachtu było teraz ledwo wyczuwalne, ale przezorny zawsze ubezpieczony, prawda? Z łazienki usłyszałam dźwięk lejącej się z prysznica wody, który szybko ustał, a gdy nieśpiesznie ruszyłam do przypisanej mi na dzisiaj kajuty, ponownie dobiegł moich uszu. No tak: woda, namydlanie, woda – Josh stosował się do swoich własnych zaleceń. Cóż, przynajmniej był słowny.

Ale czy był szczery? Czy miał jakiś powód, by mnie okłamywać?

Na łóżku znalazłam złożone w kostkę prześcieradło i zwinięty puchowy, niebieski śpiwór. Usiadłam, czekając na swoją kolej w łazience i odruchowo sięgnęłam po telefon.

W grupowej konwersacji było już tak dużo wiadomości, że postanowiłam je przynajmniej pobieżnie przejrzeć. Alli oczywiście nie omieszkała podzielić się ze wszystkimi swoją teorią o tym, kim są prawdziwi rodzice Josha i wybuchła wyjątkowo zażarta dyskusja na ten temat. Widać było, że przynajmniej część z moich znajomych jest aktualnie na wakacjach, bo mieli zdecydowanie za dużo czasu na zajmowanie się pierdołami.

Geoff wykorzystał sztuczną inteligencję w jakimś programie graficznym do połączenia zdjęć Matthew McConaughey'a i Penélope Cruz w jedno, by zwizualizować, jak wyglądałoby ich dziecko płci męskiej w wieku około dwudziestu lat. Lauren rozpisała wszystkie znane partnerki aktora i doszła do wniosku, że być może jego związek z Sandrą Bullock zakończył się później, niż podają media, natomiast Jin, po przejrzeniu jego filmografii, stwierdziła, że być może miał romans z Jennifer Lopez. Powstały więc także fotografie nieistniejących chłopaków będących potomkami McConaughey'a i dwóch kolejnych potencjalnych matek Joshuy. Na pierwszy rzut oka żadne z nich go nie przypominało, ale zapisałam je sobie w galerii, by przyjrzeć im się później. Z ankiety, którą stworzyła Alli, wynikało, iż pięćdziesiąt procent głosujących (a więc trzy z sześciu osób, co nie było zbyt znaczącą statystycznie grupą) uważa, że jej pierwsze skojarzenie nie było trafne i to para McConaughey-Bullock powinna przyznać się do rodzicielstwa. Dowiedziałam się też, że ta dwójka aktorów nigdy nie zerwała ze sobą kontaktów i nadal się przyjaźnią, co zdaniem niektórych tym bardziej wskazywało na to, że mogli mieć razem dziecko.

GORSZY NIŻ SZTORM (komedia romantyczna 16+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz