33. Bilans westchnień

201 12 11
                                    

TW: W tym rozdziale jest opisana (raczej delikatnie) scena seksu. Jeśli nie lubisz takich opisów, przerwij czytanie w dowolnym momencie i przejdź do dialogu na końcu rozdziału – dla ułatwienia oznaczyłam jego początek serduszkiem (💗).

Miłego czytania i koniecznie daj znać, jak rozdział Ci się spodobał!

⛵️ 🌊 🦎

– Co jest nieważne? – dobiegł do mnie głos Joshuy minutę po tym, jak umościłam się wygodnie w jego kajucie, upewniając się, że nie zajmuję całego materaca.

– Co? – wymamrotałam i otworzyłam jedno oko. Nawet nie musiałam odgrywać senności, bo gdy tylko się położyłam, mój organizm przypomniał sobie o tym, że nie zapewniłam mu dzisiaj wystarczająco dużo snu, a wszystko, co wydarzyło się od czasu mojej nieplanowanej pobudki, doszczętnie wyczerpało moje życiowe baterie.

– Zapytałaś, czy jest mi zimno, a kiedy powiedziałem, że tak, ale nie musisz się tym przejmować, stwierdziłaś, że „nieważne".

– Mmm... mogło tak być – przyznałam z fingowanym ziewnięciem, które zamieniło się w prawdziwe ziewnięcie. Owinęłam się ciaśniej kołdrą i docisnęłam plecami i pośladkami do chłodnawej, wyprofilowanej w lekki łuk ściany jachtu, jakbym miała nadzieję, że dzięki temu będzie mi cieplej.

Udawałam, że nie zwracam na Josha specjalnej uwagi, ale dokładnie widziałam, że jego wzrok powędrował ku wolnej przestrzeni obok mnie, w sam raz na jednego rosłego mężczyznę.

Podciągnęłam kołdrę pod nos, by ukryć uśmiech.

– A co chciałaś powiedzieć, zanim zdecydowałaś, że to nieważne? – Sięgnął nade mną do półki, gdzie trzymał część swoich ubrań i wyłowił coś stamtąd.

Miałam ochotę mu zasugerować, żeby się nie krępował i przebrał przy mnie, ale wolałam nie być tak bezpośrednia. Nie chciałam go spłoszyć.

– Nic takiego – oznajmiłam. – Nie przejmuj się. – Zatrzęsłam się bardziej, niż mogłoby wynikać z delikatnego chłodnego dreszczu, który wciąż pełzał pod moją skórą.

– Założyłaś jakieś skarpetki? – spytał Joshua z rozdrażnieniem i troską w głosie.

Pokręciłam głową.

– Serio, Lucy? – westchnął.

Dziewięćdziesiąt osiem? Tak, chyba dziewięćdziesiąt osiem. I nagle to, że niedługo dobijemy do setki westchnień Joshuy Marshalla, było nie mniej ekscytujące niż to, że być może uda mi się go zwabić do łóżka.

To nie tak, że miałam względem niego jakieś sprośne zamiary. To znaczy, trochę miałam, ale bardziej zależało mi na jego bliskości. Chciałam wtulić się w niego, poczuć jego ciepło, a może nawet użyczyć mu trochę swojego i zasnąć w jego ramionach. Potrzebowałam go i potrzebowałam, by on potrzebował mnie.

– Zaraz wracam – oznajmił i oddalił się o kilka kroków, a kiedy wrócił, zamiast ręcznika miał na sobie czarne dresowe spodnie, zwisające luźno na biodrach. Jakimś cudem ten widok był jeszcze bardziej podniecający niż Josh w samych bokserkach. Zagryzłam zęby na brzegu kołdry, żeby przypadkiem nie wyrazić swojego zachwytu zbyt głośno.

Obserwowałam spod połowicznie opuszczonych powiek, jak Joshua kładzie kolano na materacu i znowu się po coś nachyla, a potem siada na brzegu łóżka, tuż obok mojej głowy.

– Załóż to – polecił, podając mi parę skarpetek.

Podniosłam na niego oczy, ale zamiast wyciągnąć rękę spod kołdry, poruszyłam się niespokojnie.

GORSZY NIŻ SZTORM (komedia romantyczna 16+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz