7. Przechył

157 15 13
                                    

Dałam sobie jeszcze chwilę na rozkoszowanie się widokiem otwartego morza, po którym – jak się okazało po wypłynięciu zza falochronu – pływało całkiem sporo żaglówek i motorówek, a także statków wycieczkowych i transportowych różnej wielkości. Uspokoiło mnie to jeszcze bardziej, bo przecież nie byłoby ich tutaj, gdyby zapowiadało się na sztorm. W każdym razie tak mi się wydawało.

Potem sięgnęłam po telefon i sprawdziłam listę, o której wcześniej mówił Josh i ustaliłam, że mam ze sobą wszystkie niezbędne rzeczy poza śpiworem. Miałam za to jedną z drugiej listy, zatytułowanej: „Tego NIE BRAĆ", a mianowicie „dużą, sztywną torbę/walizkę". No trudno, przecież i tak nigdzie bym jej nie zostawiła. Była mi potrzebna do dalszego podróżowania po Europie. Kapitan Dupek będzie musiał nauczyć się z nią żyć przez następnych czternaście dni. A ja musiałam się nauczyć koegzystować z nim.

Rzuciłam mu szybkie spojrzenie, po czym otworzyłam komunikator, by napisać do Peg.

LU: Twój brat to dupek.

LU: Płyniemy już.

LU: Kazał zapytać czy kupiłaś ubezpieczenie i dać ci znać, żebyś wzięła dla mnie śpiwór, bo on mi swój pożyczy łaskawie tylko na jedną noc.

– Jak już skończysz skarżyć się na mnie mojej siostrze, podejdź tutaj – odezwał się nagle Joshua.

Zerknęłam na niego kontrolnie, ale on nie patrzył na mnie, tylko przed siebie.

– Nie piszę do Peg – skłamałam. Był z półtora metra ode mnie, a ja trzymałam smartfon blisko siebie. Niemożliwe, żeby widział co i do kogo pisałam.

– Mhm – odparł obojętnie. – A miałaś napisać.

– Zaraz to zrobię – burknęłam i wysłałam jeszcze jedną wiadomość.

LU: Wspominałam już, że jest dupkiem?

Następnie niechętnie wstałam i podeszłam do niego.

– Słucham – rzuciłam znudzonym głosem.

– Chcesz zobaczyć, gdzie płyniemy?

– Myślałam, że na Mykonos.

Chłopak uniósł brew.

– I nie interesuje cię, jak tam dotrzemy?

– Myślałam, że... morzem – odpowiedziałam mniej pewnie, na co on pokręcił głową z niedowierzaniem.

– Wiesz chociaż w jakim kierunku płyniemy?

Rozejrzałam się. Przed nami i po prawej była tylko woda, ale po lewej cały czas mieliśmy ląd i gdzieś w oddali za nami też. Spróbowałam przywołać w pamięci mapę Grecji i zorientować się w terenie, ale nigdy nie byłam w tym dobra. Wiedziałam tylko, że Cyklady są niżej na mapie niż półwysep, na którym leżały Ateny.

– Na południe? – zgadłam.

– Blisko. – Uśmiechnął się swoim cynicznym uśmiechem. – Południowy wschód. – Zerknął na zegarek, który chyba był jego miniaturowym centrum dowodzenia i coś na nim wystukał, a potem wskazał na przyczepiony do boku stołu ekran z mapą, na której widniało niewiele nazw miejscowości, za to mnóstwo cyferek i kresek, a nawet kompas i jakiś wykres w rogu. – Ta linia pokazuje, gdzie dopłyniemy, jeśli będziemy cały czas płynąć tym kursem. – Dotknął odpowiedniego miejsca na wyświetlaczu.

– Na Mykonos?

– Docelowo. Ale zrobiło się już trochę późno, więc przy pomyślnych wiatrach dopłynęlibyśmy tam w środku nocy.

GORSZY NIŻ SZTORM (komedia romantyczna 16+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz