Dałam sobie jeszcze chwilę na rozkoszowanie się widokiem otwartego morza, po którym – jak się okazało po wypłynięciu zza falochronu – pływało całkiem sporo żaglówek i motorówek, a także statków wycieczkowych i transportowych różnej wielkości. Uspokoiło mnie to jeszcze bardziej, bo przecież nie byłoby ich tutaj, gdyby zapowiadało się na sztorm. W każdym razie tak mi się wydawało.
Potem sięgnęłam po telefon i sprawdziłam listę, o której wcześniej mówił Josh i ustaliłam, że mam ze sobą wszystkie niezbędne rzeczy poza śpiworem. Miałam za to jedną z drugiej listy, zatytułowanej: „Tego NIE BRAĆ", a mianowicie „dużą, sztywną torbę/walizkę". No trudno, przecież i tak nigdzie bym jej nie zostawiła. Była mi potrzebna do dalszego podróżowania po Europie. Kapitan Dupek będzie musiał nauczyć się z nią żyć przez następnych czternaście dni. A ja musiałam się nauczyć koegzystować z nim.
Rzuciłam mu szybkie spojrzenie, po czym otworzyłam komunikator, by napisać do Peg.
LU: Twój brat to dupek.
LU: Płyniemy już.
LU: Kazał zapytać czy kupiłaś ubezpieczenie i dać ci znać, żebyś wzięła dla mnie śpiwór, bo on mi swój pożyczy łaskawie tylko na jedną noc.
– Jak już skończysz skarżyć się na mnie mojej siostrze, podejdź tutaj – odezwał się nagle Joshua.
Zerknęłam na niego kontrolnie, ale on nie patrzył na mnie, tylko przed siebie.
– Nie piszę do Peg – skłamałam. Był z półtora metra ode mnie, a ja trzymałam smartfon blisko siebie. Niemożliwe, żeby widział co i do kogo pisałam.
– Mhm – odparł obojętnie. – A miałaś napisać.
– Zaraz to zrobię – burknęłam i wysłałam jeszcze jedną wiadomość.
LU: Wspominałam już, że jest dupkiem?
Następnie niechętnie wstałam i podeszłam do niego.
– Słucham – rzuciłam znudzonym głosem.
– Chcesz zobaczyć, gdzie płyniemy?
– Myślałam, że na Mykonos.
Chłopak uniósł brew.
– I nie interesuje cię, jak tam dotrzemy?
– Myślałam, że... morzem – odpowiedziałam mniej pewnie, na co on pokręcił głową z niedowierzaniem.
– Wiesz chociaż w jakim kierunku płyniemy?
Rozejrzałam się. Przed nami i po prawej była tylko woda, ale po lewej cały czas mieliśmy ląd i gdzieś w oddali za nami też. Spróbowałam przywołać w pamięci mapę Grecji i zorientować się w terenie, ale nigdy nie byłam w tym dobra. Wiedziałam tylko, że Cyklady są niżej na mapie niż półwysep, na którym leżały Ateny.
– Na południe? – zgadłam.
– Blisko. – Uśmiechnął się swoim cynicznym uśmiechem. – Południowy wschód. – Zerknął na zegarek, który chyba był jego miniaturowym centrum dowodzenia i coś na nim wystukał, a potem wskazał na przyczepiony do boku stołu ekran z mapą, na której widniało niewiele nazw miejscowości, za to mnóstwo cyferek i kresek, a nawet kompas i jakiś wykres w rogu. – Ta linia pokazuje, gdzie dopłyniemy, jeśli będziemy cały czas płynąć tym kursem. – Dotknął odpowiedniego miejsca na wyświetlaczu.
– Na Mykonos?
– Docelowo. Ale zrobiło się już trochę późno, więc przy pomyślnych wiatrach dopłynęlibyśmy tam w środku nocy.
CZYTASZ
GORSZY NIŻ SZTORM (komedia romantyczna 16+)
RomansaPo wielu latach prób poradzenia sobie z konsekwencjami Żabiego Incydentu Lucy jest gotowa, by wkroczyć w nowy, lepszy etap swojego życia. Jako świeżo upieczona pani magister, niedługo ma rozpocząć staż w renomowanym funduszu inwestycyjnym, jednak na...