12. Zmiana perspektywy

166 13 8
                                    




Piasek był tak miękki, jak go sobie wymarzyłam i pomimo swojej sypkości dawał tak solidne podparcie nogom, że niemal się popłakałam ze szczęścia. Pociągnęłam nosem, odwróciłam się od Josha i usiadłam, a dokładnie to opadłam na tyłek, wiedząc, że miękkie podłoże zagwarantuje dobrą amortyzację. Odetchnęłam z ulgą i zapatrzyłam się na prześwitującą zza poszarpanej białej chmury poświatę promieni słonecznych, która odbijała się świetlistymi refleksami na powierzchni wody. Po tej stronie zatoki były zaledwie trzy żaglówki i jeden jacht motorowy.

Nagle zdałam sobie sprawę, iż mimo że siedziałam w bezruchu, z przedramionami opartymi o kolana, świat dookoła mnie zdawał się delikatnie bujać. A ja razem z nim. Było to zaskakujące, ale nie nieprzyjemne. Trochę jak wtedy, kiedy człowiek za szybko zrywa się na nogi z pozycji leżącej i mózg potrzebuje chwili, by ustabilizować obraz. Osobiście uważałam te momenty za jednocześnie zabawne i intrygujące, ale na pewno nie przerażające (jak na przykład Alli, która panicznie bała się zawrotów głowy). I teraz też z zainteresowaniem obserwowałam reakcję mojego organizmu, ignorując wszystko inne, łącznie z przechodzącymi przed moimi oczami pojedynczymi ludźmi. Aż mój widok przesłoniło wielkie cielsko Joshuy.

Westchnęłam marudnie i zadarłam głowę wysoko do góry.

– Czego chcesz? – burknęłam.

– Urocza jak zawsze – odparł i klapnął na piasku obok mnie.

Westchnęłam raz jeszcze, tym razem głośniej. Nie chciało mi się z nim rozmawiać i miałam nadzieję, że zrozumie aluzję.

Niestety, nawet jeśli zrozumiał, postanowił nie brać sobie jej do serca, bo zaraz odezwał się ponownie:

– Buja?

To jego sposób na zagajanie rozmowy?

W odpowiedzi jedynie skinęłam głową. Kątem oka spostrzegłam, że uśmiechnął się lekko, patrząc przed siebie w zamyśleniu.

– Przejdzie – powiedział po dłuższej chwili i znowu zamilkł, ale tylko na jakieś pół minuty. – Idziemy na górę?

My?

Zamknęłam oczy, by zamaskować to, że nimi przewróciłam, a gdy je otworzyłam, spojrzałam w lewo, na wysepkę, która była de facto wyrastającą z morza skalistą górką. Na jej szczycie znajdował się biały budynek z niewielką szarą wieżyczką na dachu. Długo zastanawiałam się nad tym, czy chce mi się podnosić z miejsca i wchodzić pod górę. Z jednej strony miło byłoby rozprostować nogi, z drugiej było mi dobrze tu, gdzie siedziałam. A byłoby jeszcze lepiej, gdyby mój przymusowy towarzysz podróży sobie poszedł.

Spojrzałam na niego, marszcząc czoło i unosząc jedną brew, bez słowa pytając go w ten sposób czy aby na pewno miał na myśli, że on i ja mamy iść gdzieś razem, zamiast od siebie odpocząć.

– Chodź, będzie fajnie. – Zamachnął się, by klepnąć mnie w plecy, ale w ostatniej chwili z tego zrezygnował.

„Chodź, będzie fajnie"? Ile on ma lat? Pięć?

Zamrugałam z głębokim powątpiewaniem.

– Nie fajniej byłoby beze mnie? – zapytałam wprost, na co przez jego twarz przebiegł cień zawodu, który jednak szybko zamienił się w obojętność, gdy Josh wzruszył ramionami.

– Nie mam preferencji – oznajmił. – Po prostu pomyślałem, że chciałabyś zobaczyć stamtąd zatokę. – Nieznacznie kręcąc głową, zdjął z ramion plecak, ściągając przy okazji z siebie bluzę, po czym wyjął z niego lustrzankę. – Rób, co chcesz – mruknął, po czym wpakował ubranie do plecaka, wstał i otrzepał spodenki z piasku.

GORSZY NIŻ SZTORM (komedia romantyczna 16+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz