23. Pocieszna wyderka

138 16 8
                                    

Z pełną świadomością tego, że nie ma zasięgu, wyciągnęłam telefon i przejrzałam wszystkie służące do komunikowania się ze światem aplikacje. Chyba miałam nadzieję, iż jakimś cudem, mimo że ja nie mogę do nikogo napisać, wiadomościom wysłanym w drugą stronę uda się do mnie dotrzeć. Ale oczywiście żaden cud się nie wydarzył, a bez dostępu do sieci, mój telefon był mało użyteczną zabawką. Mogłam co najwyżej pooglądać sobie zrobione w ostatnich trzech tygodniach zdjęcia i usunąć te, które mi się nie podobały, a te najładniejsze wrzucić do folderu „Eurotrip". Kiedy skończyłam, wróciłam do bezsensownego przesuwania palcem po ekranie w poszukiwaniu kolejnej byle jakiej rozrywki i natrafiłam na otwartą wcześniej kartę przeglądarki z wynikami wyszukiwania.

Nieco się ożywiłam, bo trochę liczyłam na to, że zaraz potwierdzą się moje przypuszczenia w kwestii imbirowej złośliwości Josha. Niestety wyświetlone na ekranie tytuły i fragmenty artykułów były mocno niejednoznaczne. Jedne twierdziły, że imbir świetnie łagodzi objawy choroby morskiej czy lokomocyjnej, a inne, że badania nie potwierdzają tego zbawiennego działania. Z drugiej strony, wyglądało na to, że nikt nie pisze o wprost negatywnych skutkach żucia korzenia. Być może była to mądrość ludowa, do której dokopałabym się dopiero na przedostatniej stronie wyników wyszukiwania, jednak teraz nie miałam jak tego sprawdzić. Tak więc, z obecnie dostępnej mi wiedzy wynikało, że Joshua mógł mieć dobre intencje.

Zmarszczyłam z niezadowoleniem czoło i podniosłam na niego wzrok. Był wyciągnięty na kanapie po drugiej stronie stołu, z rękami splecionymi na karku. Jeszcze niedawno też wystukiwał coś na swoim smartfonie, ale teraz po prostu patrzył przed siebie, czyli w stronę kuchni, a może bardziej znajdujących się za nią otwartych drzwi do swojej tymczasowej kajuty.

– Medytujesz? – zagaiłam cicho, bo z jednej strony nie chciałam mu przeszkadzać, a z drugiej zaczynało mi się nudzić, więc jednak trochę chciałam.

Najpierw kącik jego ust drgnął, a potem bardzo powoli się uniósł. Dobrze, że widziałam lewy profil Joshuy, bo w przeciwnym razie nie dostrzegłabym tej reakcji.

– Nie – powiedział po chwili, nadal zagapiony w bliżej nieokreśloną dal. – Wręcz przeciwnie.

– Wręcz przeciwnie? – Schowałam telefon i odwróciłam się do chłopaka.

– Myślę – wyjaśnił.

– Ach, no tak – odparłam wyjątkowo inteligentnie.

Nie ma co, byłam mistrzynią prowadzenia konwersacji.

Josh nic na to nie odpowiedział i nawet na mnie nie spojrzał, ale też nie pozbył się tego swojego uśmieszku, który zdawał się zapraszać do zadawania kolejnych pytań. Mogło to być oczywiście błędną interpretacją z mojej strony, jednak z braku lepszych zajęć, uznałam, że to nie ma znaczenia, tym bardziej że Joshua sam wcześniej proponował film, książkę albo rozmowę. A nietrudno było zauważyć, że aktualnie nic nie oglądał ani niczego nie czytał. Ergo, była duża szansa na to, że tylko czeka, aż będzie mógł sobie ze mną pogawędzić. Jedyny problem polegał na tym, że żaden interesujący, a zarazem neutralny, temat nie przychodził mi do głowy.

– A więc... – zaczęłam, niezupełnie wiedząc, jak zakończę swoją wypowiedź.

– Mhm? – Rzucił mi szybkie spojrzenie, które zdawało się mówić: „Zaciekawiłaś mnie, ale jeszcze nie masz mojej uwagi".

– To, co mówiłeś wcześniej... – kontynuowałam, nadal niepewna tego, do czego chcę się odnieść.

– Mhm? – powtórzył i powoli, leniwie, przekręcił głowę w moją stronę.

– Że nie przywiązujesz się do ludzi – złapałam się pierwszego z wątków, jakie krzątały się bez ładu i składu po mojej głowie.

– Co z tym? – zainteresował się.

GORSZY NIŻ SZTORM (komedia romantyczna 16+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz