38. Czarujący młody mężczyzna

137 16 12
                                    

Miguel szybko zrozumiał, że nie traktuję znajomości z nim jako preludium do wakacyjnego romansu, który, jak wyszło w jednej z naszych rozmów, Peggy reklamowała i jemu. Kiedy mi o tym powiedział, wybuchnęłam śmiechem, a on razem ze mną.

– Pojechałbym na ten rejs, nawet gdyby cię tutaj nie było – zapewnił mnie. – Chociaż nie ukrywam, że miło jest mieć ładne widoki – Puścił oko, na co pacnęłam go dłonią w ramię, grając wielce zawstydzoną. – I kogoś, kto jest autentycznie interesującą osobą, z którą dobrze się rozmawia – dodał.

– Dziękuję. – Uśmiechnęłam się i cmoknęłam go w policzek.

– Mam nadzieję, że jeśli zdecyduję się na przeprowadzkę do Stanów, pomożesz mi się tam zaaklimatyzować – powiedział.

– Chętnie oprowadzę cię po Chicago, kiedy już sama je lepiej poznam. Albo przylecę do Bostonu. Nigdy tam nie byłam, a podobno warto odwiedzić to miasto.

– Świetnie! – ucieszył się, a ja poczułam iskierkę radości na myśl o tym, że to dopiero początek naszej znajomości.

Co prawda wakacyjny romans z nim nie był mi pisany, ale kto wie, może będzie z tego kiedyś przyjaźń. A może nawet coś więcej, chociaż teraz nie znajdowałam w moim sercu ani skrawka przestrzeni na tego typu uczucia – w każdym razie nie względem niego.

Spojrzałam na Josha, który właśnie wynurzył się spod wody kilka metrów od Furcifera. Miałam nadzieję, że nie widział, jak całowałam Miguela w policzek. Przez pierwsze dni rejsu podchodził do niego z dystansem, a momentami nawet wrogością, ale w końcu odpuścił i teraz dogadywali się naprawdę dobrze. Nie chciałabym, żeby przez moje koleżeńskie czułości Joshua wrócił do traktowania Miguela z oschłością. Już nie miałam wątpliwości co do tego, że był o mnie zazdrosny i uważałam, że to absurdalne, ale jednocześnie... no cóż, schlebiało mi to. Poza tym wiedziałam, że gdyby sytuacja była odwrotna i to przy nim kręciła się jakaś dziewczyna, też nie potrafiłabym podchodzić do niej z sympatią. Tylko że moje zachowanie wynikałoby z tego, że mi na nim zależało – bardziej, niżbym chciała. Nie byłam pewna, o co chodzi jemu. Być może po prostu o jakąś durną męską dominację i bycie samcem alfa naszego małego stadka.

– Złapałeś coś? – zapytał Aurelio, który siedział na platformie kąpielowej z wiadrem i handszpakiem (po szczurzo-lądowemu: korbą) w pogotowiu.

Od kilku dni nasi mężczyźni próbowali swoich sił w łowieniu ryb. Próbowali łapać je na wyrzucone za płynący jacht żyłki z przyczepionymi do nich obciążnikami i pstrokatymi przynętami, a także na wędkę podczas postojów w zatokach, w których roiło się od kolorowych rybek. Wystarczyło im rzucić trochę okruchów chleba, żeby pływały dookoła nas podczas morskich kąpieli, jednak, chociaż były śmiałe, nie były głupie i nie rzucały się jak szalone na jedzenie ani błyskotki przyczepione do haczyka. Osobiście bardzo mnie to bawiło – tym bardziej że wcale nie miałam ochoty patrzeć na rzeź niewinnych zwierząt. Natomiast pozostali na zmianę tracili entuzjazm i wmawiali sobie, że następnym razem na pewno się uda.

Dzisiaj Joshua oznajmił, że ma dosyć łowienia na oślep i będzie polował z kuszą, na co Auri natychmiast zabrał się za przeglądanie internetowych portali podróżniczych, blogów wędkarskich i przeróżnych forów, w poszukiwaniu informacji na temat tego, gdzie w naszej okolicy są największe szanse na złapanie ryb tą metodą i czy są jakieś przepisy, których powinniśmy przestrzegać. Dlatego teraz staliśmy zakotwiczeni nieopodal maleńkiej, ledwo widocznej na mapie wysepki, a kilkadziesiąt metrów od nas unosiła się na wodzie boja nurkowa, oznaczająca środek okręgu, w jakim Josh mógł się poruszać – w każdym razie w teorii, bo nie sądziłam, żeby trzymał się zaleceń co do centymetra. W końcu i tak nikt go nie widział, kiedy był głęboko pod wodą.

GORSZY NIŻ SZTORM (komedia romantyczna 16+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz