ROZDZIAŁ 21

700 23 11
                                    

Droga minęła nam dość szybko. Wyszliśmy z auta i czekaliśmy na resztę. Im się nie spieszyło jak widać.

-Musisz grać. - powiedział na co przeniosłam na niego wzrok. Zmarszczyłam brwi gdyż nie wiedziałam o co chodzi. -Po prostu jak obejme cię lub wezmę cię za rękę to nie komentuj po prostu się uśmiechaj okej?

-Czy to konieczne? - zapytałam, nie widziałam wielkiej potrzeby żeby między nami była niby jakaś bliskość.

Usłyszeliśmy silnik i chłopak się już nie odezwał. Reszta wysiadla z swoich aut i podeszli do nas.

-Myślicie, że on tam bedzie?- Zapytał Nicolas.

-Trzeba się przekonać. - Dylan spojrzał na wejście wziął mnie pod rękę i skierowaliśmy się środka.

Reszta szła za nami. My szliśmy jako pierwsi. Weszliśmy do środka i ujrzeliśmy nie wiele ludzi ładnie ubrani. Zdecydowanie byli to starsi.

Staliśmy już wszyscy w środku i patrzyliśmy na innych. Naszym planem było, że mamy się rozejść więc tak zrobiliśmy. Poszliśmy w parach, ja z Dylanem. Olivia z Luca a Nicolas z swoją dziewczyną.

Udawałam, że obchodzi mnie ta biżuteria. Nasz cel była ta główna, co stoi na środku sali. To ten naszyjnik nasz cel chce dziś ukraść.

Nie wiemy kto to. Dylan wysłał ludzi na cmentarz mówili, że ciało jest więc nie mieliśmy pewności, że to on. Napewno to nie jest on. To by było nie możliwe.

Stałam oparta o filar, byliśmy tu już jakiś czas. Nogi mnie bolały od szpilek a na dodatek mam ochotę już jechać do domu.

Dylan podszedł do mnie i stanął naprzeciwko mnie. Patrzał prosto w oczy i się lekko uśmiechał.

-Co się tak śmiejesz. - odezwałam się nie za głośno tak by tylko on mnie usłyszał.

-Nic tak tylko patrzę na ciebie i widzę, że nie dajesz rady w tych butach. - oznajmił , przewróciłam oczami na jego słowa.

Nagle do naszych uszu rozległ się alarm a z sufitu zaczeła lecieć woda. Ktoś widocznie włączył alarm przeciw pożarowy i to nie przez przypadek. Wyszliśmy po wszytkich, ale nie do końca. Zatrzymaliśmy się przez drzwi i z tego powodu że zosawtilismy lekko uchylone mogliśmy zobaczyć co się dzieje.

Była cisza a alarm się uspokoił. Nikogo nie było. Nawet ochroniarzy. Byliśmy sami w środku i czekaliśmy aż ktoś wyjdzie.

Po jakiś dwóch minutach usyszeliśmy na sali kroki. Wzieliśmy swoje maski, które ubraliśmy od razu i weszłam razem z Dylanem. Reszta miała iść od innych wejść by obejść sprawcę.

Morderca stał przy naszyjniku i coś grzebał przy szkle. Weszliśmy a mężczyzna spojrzał w nasza strone gdy usłyszał nasze kroki.

Nie było widać jego twarzy, miał maske. Miałam przygotowaną broń, która jest pod sukienką. Włożyłam ją tam i chyba jako jedyna. Nie widziałam broni u chłopaka lub po prostu ma ja dobrze schowana.

-No proszę proszę kogo my tu mamy. - odezwał się facet robiąc dwa kroki od szkła.

-Kim jesteś, i dlaczego zabijasz niewinnych ludzi? - Odezwał się Dylan ja narazie miałam zamiar siedzieć cicho.

-Sorry tajemnica. - odezwał się, mimo że miał maskę było można się domyśleć że się uśmiecha. Tylko był jedna rzecz w tym wszystkim. Chyba gdzieś kojarzyłam ten głos. To nie był pierwszy raz jak go słyszę.

Kątem oka widziałam, że nasi znajomi już są w nagłym przypadku.

-Powiedz kim do cholery jesteś. - krzyknął Dylan. Był wściekły było to słychać.

I love only you 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz