Rozdział 1

13 1 0
                                    

Rozdział 1
Ostatni dzień wakacji, każdemu się kojarzył z depresyjnym nastrojem, bo będzie trzeba wrócić do codzienności.

Siedziałam na tarasie z moimi znajomymi i zastanawiałam się jak to będzie. Został nam ostatni rok nauki, czyli ostatni rok razem a później nasze drogi się rozejdą. Spojrzałam na Isaaca,który siedział na kanapie tarasowej a obok siedziała Madison.

Aktualnie spędzam swój ostatni dzień wakacji z moimi przyjaciółmi na tarasie, obmyślając jak to się wszystko dalej potoczy

-Dziwne jest to, że od jutra będziemy musieli wrócić do rzeczywistości-
Odezwała się Madiosn po kilku godzinnej ciszy

Madison to moja przyjaciółka, z którą przyjaźnię się od przedszkola. Można tak powiedzieć, że połączyło nas wspólne płakanie kilka minut przed drzwiami gdy nasze mamy nas tam zostawiły.

Isaaca znam w sumie przez madison gdy na pewniej imprezie w pierwszej klasie liceum gdy Madison zerwała z chłopakiem i najebała się w trzy dupy to wtedy Isaac zaproponował nam, że nas podwiezie.

-Ja kurwa jutro tam nie wytrzymam, jak zobaczę tą starą jędzę od francuskiego. ta baba uczyła kurwa moją całą rodzinę zobaczycie jeszcze moje dzieci będzie uczyć. jak oczywiście będę je miał- odezwał się pełen pretensji Isaac, który podobnie jak ja siedział cicho

-Człowieku na początku musisz znaleźć sobie dziewczynę na całe życie. Rozumiesz na całe życie nie na jedną noc jak każdą-Odezwała się Madison
-Nie miej do mnie pretensji. Ava co jest? czemu siedzisz tak cicho?
-Nic nie jest-Odezwałam się podniosłam się z kanapy, bo kilku godzinne siedzenie dawało o sobie znaki.
Na dworze robiło się już chłodno więc zarzuciłam szarą bluzę, która leżała na oparciu krzesła na tarasie. Pojawiła się moja mama.

Elizabeth Davies pani burmistrz Las Vegas i moja matka. Wychowuje mnie razem z moim bratem sama po tym, jak ojciec zostawił nas gdy ja

miałam trzy lata i Liama, który miał wtedy pięć lat.Moja mama była
niską blondynka o jasnej karnacji i pięknych brązowych oczach. Na jej twarzy występowało kilka piegów a jej włosy były kręcone, czego jej bardzo zazdrościłam bo moje były proste i brązowe.

-Wychodzę do pracy kolację macie w kuchni. Odgrzejecie sobie?
-Tak
-To ja już idę. Wrócę nad ranem. Pa
-Pa
Od kilku dni tak wyglądały nasze dni mama jechała do pracy i wracała następnego dnia rana. Mało co z sobą spędzaliśmy czasu bo nawet niektóre weekendy

spędzaliśmy sami w domu, bo mama a to musiała coś załatwić za miastem, a czasami w pracy. Z Liamem zdążyliśmy do tego przywyknąć, ale jako dzieci często brakowało nam miłości od mamy.

Posiedzieliśmy jeszcze pół godziny na tarasie i pożegnaliśmy się. Gdy weszłam do domu zarzuciłam na siebie szarą bluzę mojego brata i weszłam do kuchni, żeby odgrzać dla siebie jedzenie. Mojego brata jeszcze nie było. Pisałam do niego, ale jedne co dostałam w odpowiedź to środkowy palec i informacje, że mam przestać do niego wypisywać bo mnie zgłosi o nękanie.
Odgrzałam sobie kolację i weszłam po schodach na górę do pokoju. Moja sypialnia była zdobiona w barwach szaro białych i złotych elementach po
prawej stronie. Obok okna stało łóżko, na którym znajdował się istny bałagan w sumie jak w całym pokoju. Nie należałam do osób, które codziennie mają czysto w pokoju. Obok łóżka znajdowała się szafka nocna, na której leżały ładowarki,kosmetyki i inne różne rzeczy. Naprzeciwko łóżka stało biurko, czyli jedyne miejsce, w którym staram się utrzymywać porządek chociaż nie zawsze to wychodzi. Cała ściana od biurka do okna była zrobiona taśmą LED. Na lewej stronie obok drzwi wejściowych do pokoju była szafa, z której ubrania wypadały. Obok był wieszak i mała kanapa, na której uwielbiałam siedzieć wieczorami i czytać książki.
Regał stał obok kanapy. Moją przygodę z książkami zaczęłam w wieku ośmiu lat, gdy ojciec nas zostawił, a ja zamknęłam się w innym świecie. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej piżamę, z którą przeszłam do łazienki. Gdy zrobiłam już wieczorną pielęgnację i ogarnęłam się, usiadłam w łóżku i czytałam książkę ,,La Casa en Mango Street", gdy drzwi od mojego pokoju się otworzyły a w nich pojawił się mój brat Liam. Brunet, który odziedziczył po mamie loki i brązowe oczy. Był ubrany w zwykłą czarną koszulkę i szare dresy, a jego lewą rękę pokrywał tatuaż jakiej Indianki, który mi się cholernie podobał i mu zazdrościłam.

-Mama jest w domu?-Zapytał
-Nie pojechała do pracy
-To dobrze-powiedział i wyją rękę z kieszeni swoich dresów. Jego dłoń była zakrwawiona, a łokcie miał zdarte.
-Co ci się stało?!-zapytałam podchodząc do niego
-Nie ważne-powiedział a ja spojrzałam na niego wzrokiem jakbym miała go zaraz zabić-Okej pobiłem się z takim jednym ale jest okej
-Nie zabiłeś go?-zapytałam go, bo wnioskując po jego ręce Liam mógł go zabić. Często wdawał się w bójki przez co mama miała problemy późnej w sądzie

-Mama cię zabije-powiedziałam opatrując jego rękę
-Jak się nie dowie to nie. dzięki-powiedział gdy skończyłam mu ją opatrywać
Podeszłam do biurka i schowałam waciki do szuflady odwróciłam się w jego stronę. Liam opierał się o ścianę.
-Jesteś idiotą
-Nie przesadzaj mógł się nie przypierdalać
-Pobiłeś go tylko dlatego bo zaczął gadać jakieś nie zrozumiałe teksty do ciebie?
-Mógł mówić po ludzku a nie po jakimś pierdolonym języku debila
-Wyjdź mi stąd. Nie chce mi się z tobą rozmawiać. Liam odsunął się od ściany a po chwili usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi, na co odetchnęłam z ulgą. Czy ten dzień mógł być gorszy niż wszystkie inne?

Między Płomieniami Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz