Rozdział 5

3 1 0
                                    

Rozdział 5

Obudziłam się następnego dnia, głowa bolała mnie okropnie mimo tego, że nie wypiłam za dużo. Podniosłam się do siadu i wyłączyłam dzwoniący w telefonie budzik. Przetarłam zmęczoną twarz i wstałam z łóżka. Ruszyłam do łazienki, żeby się ogarnąć. Weszłam pod prysznic i kropelki wody skapywały po mojej skórze. Gdy wyszłam zawinęłam się w ręcznik i wyszłam zmierzając w kierunku szafy. Wyciągnęłam z niej czarne spodnie i niebieską bluzę brata, i włożyłam je na siebie ubrania.

Stałam przy lustrze w łazience i kończyłam swój makijaż. Spodobało mi się  jak wyszedł a mimo tego, że okropnie bolała mnie głowa, udało mi się ogarnąć. Zeszłam na dół z myślą, że mogę coś zjeść. Spojrzałam na mamę, która stała przy oknie w kuchni i o czymś rozmawiała.

-Jest mi strasznie przykro z tego powodu. Jasne to do  zobaczenia- z tymi słowami zakończyła połączenie i odwróciła się w moją stronę. Jej oczy były opuchnięte od płaczu.

-Co się stało?- zapytałam zatrzymując się w miejscu.

-Charlotte Evans nie żyje została dziś rano zamordowana- zamarłam w miejscu. Przecież była wczoraj na imprezie i rozmawiała ze mną. I z nim.

-Wiadomo coś? - zapytałam próbując utrzymać naturalny wyraz twarzy chociaż w środku planowałam co mogę zrobić takiemu Asher'owi Lopez

-Została znaleziona w lesie nieopodal miejsca w, którym wczoraj odbywała się impreza- wytłumaczyła mama- pogrzeb będzie w poniedziałek.

-Gdzie teraz jedziesz?- zapytałam widząc, że zaczyna zgarniać jakieś papiery z biurka.

-Do Harrego musimy omówić kilka spraw związanych z tym wszystkim.

-Okej rozumiem pa.

Gdy usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi w pośpiechu założyłam buty i wyszłam z domu. Mój brat zrobił sobie wolne od szkoły, bo wrócił dopiero o czwartej nad ranem, a zgonować będzie cały tydzień. Wsiadłam do auta, przekręciłam kluczyk w stacyjce i wyjechałam na ulice. Postanowiłam być trochę wcześniej w szkole,  żeby odnaleźć Ashera i dowiedzieć się czy on to zrobił.

Wjechałam na parking szkoły i zaparkowałam auto, wyszłam zamykając drzwi i zmierzając w stronę szkoły wrzuciłam kluczyki do torebki i weszłam do budynku podeszłam do szafki i wrzuciłam do niej nie potrzebne rzeczy z torby i włożyłam kilka zeszytów. Rozejrzałam się po osobach na korytarzu i nigdzie nie dostrzegłam chłopaka o niebieskich tęczówkach. Przeszłam przez tłum, który tworzył się na korytarzu, a gdzie nie przeszłam było słychać szepty, że Charlotte Evans nie żyje. Weszłam do jednej z szatni i zauważyłam dwóch chłopaków przebierających się. Rozmawiali, a gdy mnie zobaczyli skończyli. Ich spojrzenia powędrowały w moją stronę. Był to Asher Lopez i Nathan Parker. Obydwoje wyglądają na takich podejrzanych. Nie uśmiechaj się tak Parker, nic ci to nie pomoże.

-Szukasz tu czegoś?- Zapytał Asher na co przeniosłam na niego wzrok. Stał oparty o ścianę z założonymi rękami na piersi - to jest szatnia męska. Jest napisane przed wejściem. Wystarczy tylko spojrzeć w lewą stronę .

Spojrzałam na niego, ale po chwili doszedł do mnie sens jego słów. Stoję w szatni męskiej.Jezu.

-Wiem, że to szatnia męska

Nie wiesz dopiero się o tym dowiedziałaś.

-To jak wiesz to co tu robisz?- Zapytał Nathan

-Bo ten twój kolega jest mordercą- spojrzałam kątem oka na Ashera, który zmarszczył brwi i patrzył się przed siebie.

Po chwili jednak przeniósł na mnie wzrok, a jego spojrzenie było lodowate. Czy ktoś wyłączył ogrzewanie? jakoś zimno tu.

-O co ci chodzi?- Zapytał Parker patrząc a to na mnie, a to na Ashera

-O to, że...- Nie dokończyłam bo drzwi od szatni się otworzyły, a do środka weszła trójka chłopaków spojrzałam na nich, jednak chyba nie zauważyli mojej obecności, bo ruszyli w stronę Ashera i Parkera korzystając z tego, że nikt mnie nie widzi wyszłam z szatni, jednak czułam na sobie to lodowate spojrzenie Ashera.

Poczułam wibracje w tylnej kieszeni spodni i wyciągnęłam telefon. Weszłam w powiadomienia i dostałam wiadomość z tego samego numeru co wczoraj.

Nieznany: Nie wiesz kto ją zabił więc nie rozpowiadaj.

Obejrzałam się przyglądając się każdej osobie i próbując się dowiedzieć kto mógł napisać mi tą wiadomość. Asher.

Zmieniłam kierunek i wyszłam na dziedziniec szkoły przyglądając się osobom, które były na zewnątrz. Zauważyłam Ashera, który opierał się o  budynek i palił papierosa. Ruszyłam w jego stronę zatrzymując się przednim, aż w końcu na mnie spojrzał. Jego spojrzenie nadal było lodowate i obojętne.

-Możesz przestać do mnie wypisywać?- zapytałam na co chłopak zmarszczył brwi i wyrzucił niedopałek papierosa. Odbijając się od budynku automatycznie cofnęłam się z myślą o moje bezpieczeństwo, chociaż nie czułam się bezpiecznie.

-Skąd możesz wiedzieć, że ja to robię?- Zapytał stając bardzo blisko mnie. Spojrzałam na chłopaka a w głowie miałam tylko jedno pytanie ,, czy on mnie zabije?"
-Każdy wie, że to ty, więc przestań, bo to nie jest zabawne.
-Nie ma być.
-To znajdź sobie kogoś innego do tego- powiedziałam i ruszyłam w stronę wejścia do szkoły. Mój telefon zawirował w kieszeni, więc go wyjęłam.

Nieznany: Paczka godzina 16

To jakiś kod do cholery? Jaka paczka?
***
Wyszłam ze szkoły. Na zewnątrz było już ciemno, deszcz zaczął padać, więc zarzuciłam na głowę kaptur i ruszyłam do auta. Zatrzymałam się jednak przy samochodzie, gdy w torebce nie zauważyłam kluczy.

-Tego szukasz?- Zapytał głos zza moich pleców, więc się obróciłam. Był nie kto inny jak Asher Lopez, który w ręce trzymał moje kluczyki do samochodu.

-Nie masz ciekawego życia co? Skoro tak ci się nudzi, że kradniesz ludziom kluczyki do auta.

-Od razu, że kradniesz. Wypadły ci to podniosłem. Powinnaś czasem użyć takiego czegoś jak mózg. Jeśli go masz.

-Dupek. Oddawaj mi klucze- wyciągnęłam do niego rękę, jednak on swoją z kluczami cofnął- proszę

Oddał mi klucze. Uśmiechną się złowieszczo, na co przewróciłam oczami i wsiadłam do auta. przekręciłam kluczyk w stacyjce i wyjechałam na drogę. Spojrzałam na tylnie lusterko i dostrzegłam, że Ashera już nie było. Zaparkowałam pod domem i weszłam do środka od razu witając się z moim psem.

-Cześć- powiedziałam do mamy, która siedziała przy stole czytając gazetę .

-Cześć jak było w szkole?

-Jak to w szkole. Nudy- powiedziałam i weszłam po schodach na górę.

Zamknęłam drzwi od pokoju i rzuciłam torebkę na łóżko. Usiadłam na łóżku i zaczęłam oglądać serial ,,Teen Wolf". Drzwi od mojego pokoju się otworzyły a w nich stanęła mama z czarnym pudełkiemm

-Co to?- zapytałam podnosząc się do siadu.

-Paczka do ciebie- powiedziała podając mi przesyłkę.

Spojrzałam na paczkę. Była cała czarna a na górze była czerwona kokardka. Mama wyszła z pokoju, a ja zaczęłam otwierać paczkę. Rozwinęłam kokardę i położyłam ja na łóżko zajrzałam do środka, w którym znajdowały się ... Zamarłam. W środku znajdowały się zdjęcia Charotte w dniu, kiedy została zamordowana. W środku był nóż, który był w krwi, a na samym spodzie pudełka była kartka z napisem ,,Kto mieczem wojuje, od miecza ginie."

Moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Zrobiło mi się nagle zimo. Podskoczyłam na dźwięk dzwoniącego telefonu. Złapałam za telefon i zauważyłam Nieznany numer. Odebrałam połączenie, przez parę minut była całkowita cisza, a ja słyszałam tylko szybkie bicie mojego serca. Gdy miałam się już rozłączać osobą po drugiej stronie się odezwała.

-wyjrzyj przez okno- powiedział lodowatym głosem. Zrobiłam to, co mi kazał. Wyjrzałam przez okno, a obok latarni stała postać ubrana cała  na czarno. Połączenie po drugiej stronie się skończyło, a ja nadal patrzyłam na postać za oknem. Gdy światło zgasło, a następnie się pojawiło czarnej postaci już nie było. Zniknęła.

Między Płomieniami Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz