6.04.2024
Dziś w polecajkach nadal poważnie i nadal o młodzieży. Choć nie tylko dla młodzieży.
Autorka, @KreatywnieZK, promuje swoją powieść takimi słowami: A gdyby tak uciec? Prawie każdy rozważał kiedyś taki scenariusz. Rzucić wszystko, spakować się w plecak i ruszyć w drogę. Większość z nas powstrzymał zdrowy rozsądek, ale nie ich. Dramatyczny splot wydarzeń skłonił czworo siedemnastolatków z Wrocławia do urzeczywistnienia tej fantazji.
Dramatyczne, przykre i trudne sytuacje zdarzają się wielu osobom. Równie dużo, jeśli nie więcej, pielęgnuje marzenia w stylu "Wezmę i ucieknę w Bieszczady, będę owce pasać i mieszkać w górskiej chatce".
Od takich zdarzeń i marzeń chyba żadna grupa społeczna nie jest wolna; tego typu myśli przebiegają przez głowy nie tylko młodzieży ale i dorosłych, mimo że ci drudzy są lepiej sytuowani, bardziej swobodni w kreowaniu życia i powinni być dużo bardziej odporni psychicznie.
Bo pomysł ucieczki od problemów jest kuszący, prawda?
Więc skoro i dorośli, dobrze wykształceni, robiący karierę, z dużych miast mają ochotę zostawić wszystko, cóż się dziwić młodzieży? Dla której życie jest jeszcze trudniejsze, bo nie ma ona takiej odporności na niepowodzenia, umiejętności rozwiązywania problemów ani swobody w samostanowieniu jak dorośli.
Nie ukrywam, że początkowo trudno mi się czytało. Ale to absolutnie nie wina powieści, tylko moja. Jak niektórzy z Was wiedzą, mam styczność z pomocą psychologiczną dla młodzieży i poznając trudności bohaterów "Czy cokolwiek..." miałam wrażenie, że nadal siedzę w pracy :)
A staram się oddzielać szeroką kreską pracę zawodową od życia prywatnego, żeby zadbać o równowagę, spokój wewnętrzny i odbudować pokłady energii :)
Nie ukrywałam tego, dawałam wyraz w komentarzach, które jeszcze może gdzieś tam są.
Ale powieść jest tak dobra, że wciągnęła mnie, nie bacząc na moje chciejstwo czy niechciejstwo. Towarzyszyłam więc bohaterom w przeżyciach, przejmując się ich wzlotami i błędami, kolejnymi przygodami i kibicowałam, żeby ta historia zakończyła się dobrze.Czwórkę siedemnastolatków z dużego miasta dorośli pozostawili samym sobie, zmuszając ich do samodzielnej konfrontacji z poważnym problemem emocjonalnym. Żadne z rodziców, teoretycznie zainteresowanych (a przynajmniej powinni być zainteresowani) życiem swych dzieci, nie pochyliło się nad tym, w jaki sposób młodzi ludzie sobie radzą. I czy w ogóle sobie radzą.
A sobie nie radzili. To znaczy: radzili, ale po swojemu, będąc w silnych emocjach, żalu, poczuciu winy i wątpliwościach, czy cokolwiek w ich życiu ma sens (tytułowych zresztą).
Niestety, w sytuacji, gdy patrzy się tylko z jednego punktu widzenia, przesłoniętego silnymi emocjami, bez możliwości zrobienia kroku w tył i nabrania obiektywizmu, bez wsparcia kogoś dojrzałego, można narobić głupot.
Czwórka przyjaciół do tej głupoty i tak podeszła w sposób całkiem mądry i przemyślany, tworząc plan działania i sensownie przygotowując się do czekającej ich przygody życia.
Oczywiście plany sobie a życie sobie, więc już na początku nastąpiła nieprzewidziana komplikacja. Cóż było robić? Czworo dzielnych młodych ludzi w postaci Filipa, Adama, Laury i Igora podjęło nieplanowane wyzwanie. I śmiem twierdzić, że poradzili sobie na tyle, na ile umieli.
A umieli całkiem nieźle, biorąc pod uwagę młody wiek i niezbyt duże doświadczenie. I oczywiście ograniczenia w dysponowaniu sobą, swoim czasem i możliwością działania.
Niestety, tak to już jest, że czasem próba ucieczki od problemów rodzi większe, albo tak samo duże a bardziej dolegliwe. Trzeba się pogodzić z faktem, że od problemów często nie da się uciec. Że pójdą z nami tam, dokąd i my.
I bohaterowie "Czy cokolwiek..." również musieli się z tym zmierzyć. Jak im wyszło? Czy przepracowali problem, od którego próbowali uciec? Zobaczcie sami.
Podoba mi się, że autorka powieści uczciwie i odpowiedzialnie podeszła do swoich czytelników; nie tylko na samym początku zostawiła ostrzeżenie w postaci notki "Zanim zaczniesz czytać (ważne)", z czym potencjalny czytelnik będzie się musiał zmierzyć, ale również umieściła namiary na całodobowe telefony zaufania, zarówno dla młodzieży jak i dla dorosłych.
Nie przytoczę ich tutaj, choć mogłabym. Będzie to jeszcze jeden powód, żebyście mieli "Czy cokolwiek..." na liście lektur i zaglądali do niej, kiedy będzie taka potrzeba.
Może gdyby bohaterowie skorzystali z któregokolwiek z nich na samym początku, byłoby im łatwiej. Wiedzieliby, że jest ktoś, kogo oni obchodzą. Komu mogą się wyżalić i kto ich zrozumie, nie oceni, pomoże. Ale to byłaby już zupełnie inna opowieść.
Szczerze zapraszam!
#pisarskiWatt09 #pisarskiWattpad #polecajkiNatalii
https://www.wattpad.com/story/349176739-czy-cokolwiek-ma-jeszcze-sens
CZYTASZ
Polecajki Natalii
AksiyonPolecajki powieści, które spodobały mi się, ujęły czymś i uważam, że warto o nich opowiedzieć.