2

72 6 0
                                    

Konrad zapukał w drzwi sekretariatu, nie czekając na zaproszenie przeszedł przez próg spojrzał na Panią Kornelię i rzucił krotkie
- dzień dobry - Swoje kroki skierował prosto do gabinetu dyrektora. Tu również tylko zapukał i odrazu wszedł do środka.
- To dlatego nie chciałeś powiedzieć kogo zatrudniłeś- powiedział z wyrzutem kierując słowa w stronę starszego mężczyzn. Usiadł na krześle i czekał na odpowiedź dyrektora.
- Tak, wiedziałem że byłbyś przeciwny. Jeszcze sam zdążyłbyś złożyć mi wypowiedzenie umowy i zamiast wuefisty musiałbym szukać nauczyciela geografii - odpowiedział dyrektor ze stoickim spokojem.
- Będzie teraz robił te swoje psikusy uczniom ? Skoro teraz jest nauczycielem ? - Konrad był zdenerowawny. Sam już nie wiedział czy jest zły na Antka czy na siebie za to że młodszy tak na niego działał. Gdy tylko wszedł do pokoju nauczycielskiego i zobaczył tył mężczyzny ktory witał się z wspopracownikami odrazu wiedział kto to. Poprostu wiedział, mimo że przybyło Antkowi mięśni a proces dojrzewania dawno został zakończony. Jak tylko spojrzał w te zielone oczy wydały mu się co prawda zmienione ,inne niż zapamiętał, jakby ciemniejsze, poczuł ucisk w żołądku i rozchodzące się ciepło na całe ciało.
Dyrektor uśmiechną się na wspomnienie żartów dawnego ucznia, zanim odpowiedział dał sobie chwilę na zastanowienie - Antek wydaje się być innym czlowiekiem, jakby to nie był ten sam Tosiek który uczęszczał tu do szkoły. Myślę że nie ma co się dziwić po tym jak zginęli jego rodzice jego stabilny świat runą.
- Rozumiem że spotkała go niewyobrażalna tragedia, ale nie rozumiem co On tu robi. - Konrad prawie krzyczał.
- skończył AWF i pedagogike, posiada wykrztałcenie uprawniające go do nauczania. - dyrektor ponownie odpowiedział ze spokojem - jego siostra właśnie zaczęła naukę w naszej szkole i myślę że to głównie z jej powodu przyją schedę po Arturze. Konrad, rozumiem że jesteś zdenerwowany i nie spodziewałeś się go spotkać ponownie ale postaraj się żeby szczeniackie wybryki Antka nie zakłucily teraźniejszej współpracy.
- Przypomnę, że to ławki w mojej sali zostały wysmarowane masłem orzechowym i to z mojej sali wylało się milion balonów z 18, bo pan Mikulski postanowił uczcić pełnoletność. Nie wspomnę już o mapach, które rozpłynęły się w powietrzu na tydzień czy zaginionym kluczu do mojej sali. - powiedział zrezygnowany Konrad.
- Wiem ale to było już dawno, a on był w tedy no cóż dzieckiem, a jak wiemy wszystkie dzieci kiedyś w końcu dorastają. - dyrektor wydawał się zmartiony. Odkąd lata temu został dyrektorem chciał stworzyć miejsce przyjazne nie tylko uczniom, ale chciał żeby nauczyciele również chętnie pracowali z zapałem. Sytuacja w której się znaleźli nie była komfortowa dla wszystkich.
Konrad starał się uspokoić i zastanawić nad słowami dyrektora.
- Nie będę się przymilać i udawać że tamte sytuacje nie miały miejsca.
- Nie oczekuje że będziesz udawal że nie znasz Antka, ale że wasz konflikt nie będzie miał wpływu na uczniów.
- Dobrze wiesz ze z mojej strony nie musisz się o to martwić. Dobro uczniów jest dla mnie podstawą.
- Wiem. - zapewnił bruneta starszy mężczyzna.
Konrad wstał porzegnawszy się uprzednio z pracodawcą i ruszył do wyjścia. Uczniowie już dawno opuścili budynek korzystając z ostatniego wolnego dnia. On również chciał opóścić go jak najszybciej. Schodząc po schodach usłyszał rozmowę dwójki osób, którzy zmierzali do wyjścia z budynku.
- to co pizza ? - głos należący do Antoniego rozpoznał odrazu ale tego drugiego należącego do dziewczyny nie. To napewno ta siostra o której wspinał dyrektor - pomyślał.
- Było aż tak źle że zamierzasz zgrzeszyć obrzerajac się fastfoodem ? - spytała.
Odpowiedzi już nie dosłyszał, gdyż rodzeństwo Mikulskich zdążyło wyjść z budynku zostawiając go za sobą. Odczekał jeszcze chwilę zanim sam opuścił budynek. Nie chciał ryzykować ponownego spotkania z nowym nauczycielem wuefu.

***
- Kacper słyszę co do mnie mówisz, ale rozmawialiśmy już o tym. - od kilkunastu minut rozmawiał z młodszym bratem. Był już zmęczony ciągłym tłumaczeniem, dlaczego młodszy nie może się przeprowadzić do niego - uzgodnilismy, że przeniesiesz się w przyszłym roku, gdy skończysz podstawówkę i już tu pójdziesz do szkoły średniej. Teraz nie byłbym wstanie tego pogodzić. Dobrze wiesz że sam dziś zacząłem prace a tobie został już ostatni rok - wałkowali ciągle ten sam temat. Kacper nie chciał rozmawiać dlaczego chce zmienić szkołę, dlaczego w ubiegłym roku uciekł i musiała szukać go policja oraz pół wsi. Antek nie rozumiał zachowania młodszego brata, ale wiedział że coś się w jego życiu działo niepokojącego tylko nie wiedział co. Mimo ustannych prób rozmowy z Kacprem, ten milczał. Od dłuższego czasu każda wymiana zdań kończyła się kłótnią.
Po skończonej rozmowie Antek czuł wyrzuty sumienia. Odłożył komórkę na marmurowy blat wyspy kuchennej. Kuchnia w której się znajdował była duża, przestronna i jasna. Białe szafki na wysoki połysk lśniły czystością. W całym domu było to jedno z jego ulubionych pomieszczeń. To tu poza swoją sypialnią spędzał największą ilość czasu. Gotowanie sprawiało mu radość i oczyszczało umysł. Potarł twarz dłońmi. Czuł że dzisiejszy dzień, dobiegający już końca, wypompował z niego całą energię. Jego głowę zalewały myśli o Kacprze, Karolinie na zmianę z wkólko odtwarzanymi sytuacjami z dnia dzisiejszego. Starał się nie myśleć oj bardzo się starał nie myśleć o Konradzie ale jego przystojna twarz co i rusz powracała w myśli Antka i ten moment gdy na niego patrzył. Nie wiedział co myśli starszy, a tym bardziej nie wiedział jak ma się w stosunku do niego zachowywać. Z perspektywy czasu miał ochotę strzelić sobie w twarz za żeczy których się dopuścił. Bo kto normalny okleja całe ściany plakatami Maily Carius od góry do dołu w sali geograficznej. Nikt.
Po każdym pranku, jak to zwykli nazywać z Leonem, wymiar sprawiedliwości w postaci dyrektora wymierzał im karę do odbycia spotkania ze szkolnym psychologiem. I chyba to najbardziej wkurzało Antka w tym wszystkim, że to nie Konrad decydowałam jaką dostaną karę za swoje przewinienie, tylko odsyłani zostawali do gabinetu dyrektora a z tamtad do Agnieszki Stankiewicz szkolnej psycholog. Po kilku takich sesjach kobieta zdołała przejrzeć go na wylot. I tak dowiedziała się ze Antek jest gejem i w sposób nie konwencjonalny stara się zwrócić uwagę nauczyciela, który tej uwagi zwrócić na niego nie chce i przedwszystkim nie może. A Leon jest tylko pomocnikiem pomysłodawcy pranku. Nie tylko szkolna psycholog, którą oczywiście obowiązywała tajemnica spotkań z uczniem, wiedziała o Antku. Sytuacji domyśliła się również wychowawczyni oraz trener, który nie ustannie powtarzał że ma się skupić na piłce nie na romansach. Antek podejrzewal że dyrektor również wie choć jawnie nie przyznał się do tego że wie czemu Antek zachowuje się tak jak się zawochuje. Za to nie potrafił odczytać obiektu swoich uwczesnych zainteresowań. Nie wiedział czy Konrad został poinformowany przez nauczycieli o uczuciu młodego Mikulskiego czy może nie ma o niczym bladego pojęcia i przez trzy lata nauki myślał coś w stylu że uczeń się na niego uwzioł. Nauczyciel geografii nie jednokrotnie wzywał też państwa Mikulskich, ale mimo wielu rozmowom przeprowadzonych z synem nie udało im się wyperswadować zmiany zachowania. Antek przywołał we wspomnieniach również lekcje geografii i to jak w bezczelny sposób rzucał do nauczyciela średnio raz w tygodniu ,, ładna koszula" z cwaniackim uśmiechem. Bo do cholery jasnej jaki niespełna wtedy trzydziestolatek chodził codziennie w koszulach i eleganckich spodniach. Antek przynajmniej nie zamierzał, ale o to się akurat nie musiał martwić jako nauczyciel wf mógł chodzić ubrany tak jak najbardziej lubił czyli na sportowo.
Natłok myśli przerwało piszczenie piekarnika, które poinformowało Antka że lazannia jest gotowa. Każdego wieczoru blondyn przygotowywał posiłki dla siebie i siostry na następny dzień. Skrupulatnie wyliczał zapotrzebowanie kaloryczne ktore oboje powinni sporzywać . Obliczał makroskładniki, ilość sporzywanych węglowodanów, tłuszczy i białka w posiłkach.
Wyciągnął z piekarnika parujące danie i odstawił na blat do ostygnięcia. Pogasił wszedzie światła i ruszył schodami na górę do swojej sypialni. Sen jednak nie nadchodził a Antek kręcił się i wiercił z jednego boku łóżka na drugi. Na zmianę zarzucał na siebie kołdrę by za moment z powrotem się odkryć.
Do tej pory ranki u rodzeństwa Mikulskich wyglądały bardzo podobnie. Oboje budzili się bardzo wcześnie by zdążyć iść pobiegać przed codziennymi obowiązkami. Biegali nawet zimą, oprócz dni w których padał śnieg lub był siarczysty mróz a tych z roku na rok było coraz mniej. Później szybki i prysznic i obowiązkowo śniadanie. Doskonale zdawali sobie sprawę z tego że ten rytuał muszą zmienić i nie będą wstanie fizycznie biegać każdego dnia rano.
- nie wyspałeś się? - zagadnęła Karolina mieszając owsiankę. Antek skrzywił się na jej pytanie ale odpowiedział tylko
-Nie mogłem spać. Pokaz mi swój plan muszę porównać go ze swoim, tak żebyśmy wiedzieli czy będziesz musiała wracać autobusem. - dodał Antek chcąc zmienić temat by rozmowa nie dotyczyła jego samego. Karolina wyciągnęła zeszyt z torby leżącej na krześle obok i podała go Antkowi. Ten szybko przestudiował oba plany i tak dowiedział się ze oboje cały tydzień zaczynają od 1 lekcji ale w środy i czwartki Karolina kończy zajęcia dwie godziny wcześniej a w piątek godzinę później.
- Będziesz musiała wracać jednak tym autobusem, chyba że czekałabyś na mnie w bibliotece. Mogłabyś się w tym czasie się pouczyć- odezwał się do siostry.
- Zgoda może być, wolę czekać niż wracać komunikacją miejską.- odpowiedziała.
Reszta śniadania upłynęła rodzeństwu na absolutnej ciszy .
Droga do szkoły zpod domu rodzinnego zajęła im niecałe 20 min. Antek zaparkował swoje czarne audii q7 na parkingu przed budynkiem. Kupił je dwa lata temu prosto z salonu. Wczesniej jezdzil bmw mamy, tym ktore nie brało udziału w wypadku oczywiscie.
Spojrzał na zegarek, który wskazywał 7.18. Mimo że lekcje zaczynały się od 8 wolał nie przyjeżdżać na ostatnią chwilę. Na drogach rano był zawsze ruch i wolał unikać późniejszego stresu.
Wysiedli. Karolina od razu pobiegła do budynku życząc mu powodzenia.
Im bliżej wejścia tym wczorajszy stres powracał. Po przekroczeniu progu skierował się prosto na schody prowadzące na 1 piętro do pokoju nauczycielskiego. Zauważył że na korytarzach kręcili się już uczniowie, zależało to napewno od kierunku z której części miasta przyjeżdżali i rozkładu jazdy autobusów czy pociągów.
Zanim nacisnął klamkę, otwierająca dzwi do pokoju nauczycielskiego, przez myśl przeszło mu żeby zapukać ale ostatecznie darował sobie ten pomysł i wszedł do pomieszczenia. Ten okazał się jeszcze całkowicie pustym. To dało mu chwilę na zastanowienie. By nie siedzieć bezczynnie uruchomił ekspres. Przypatrując się cieknącej, parującej kawie w prost do kubka, który przywiózł z domu usłyszał otwierane dzwi odwrócił się na ten dźwięk by sprawdzić który z nauczycieli już jest. W drzwiach stał nie kto inny jak nauczyciel geografii, który spoglądając na Antka zawahał się na moment jakby sam nie wiedział czy ma wejść czy zawrócić w drugą stronę.
By przerwac tą niezręcznie panująca ciszę, Antek przywitał się cichym dzień dobry ale nie doczekał się jakiej kolwiek odpowiedzi. Wrócil więc do obserwacji cieknącej kawy, która swym aromatem wypełniła przestrzeń. Konrad wszedł do środka i zają miejsce, to które zajmował wczoraj, starając się nie zwracać choćby najmniejszej uwagi na byłego ucznia. Blondyn czuł że musi coś zrobić, choćby przeprosić ale nie wiedział jak i co miałby powiedzieć więc milczał. Gdy kawa była już gotowa zabrał kubek z pod ekspresu i sam również zasiadł za stołem dokładnie w tym samym miejscu co wczoraj. Nie chciał siadać gdzie indziej myśląc sobie że miejsca są może jakoś niepisanie przydzielone do swoich właścicieli.
W pomieszczeniu panowała cisza przerywana odgłosami niosacymi się po korytarzu.
- czy możemy porozmawiać? - spytał Antek mężczyznę siedzącego po drugiej stronie stołu. Konrad oderwał wzrok z nad notesu, w który wpatrywał się dobrą chwilę. Mężczyźni patrzyli na siebie z minami pełnymi napięcia. Brunet nie zdążył udzielić młodszemu odpowiedzi, gdyż dzwi do pokoju ponownie zostały otworzone i weszło przez nie kilkoro nauczycieli żywo dyskutując. Za nimi wszedł dyrektor przywitawszy się z wszystkimi, pochwycił spojrzenie Antoniego
- Mam coś dla ciebie - powiedział i wyciągną ze skórzanej torby czarny, skorzany kalendarz na cały rok szkolny. Antek kojarzył że każdy z nauczycieli miał taki kalendarz, jeszcze jak sam był uczniem. Wszystkie były takie same, zmianiał się tylko rok widniejący na stronie tytułowej. Domyślił się, że dyrektor musiał kupować je co roku. -Dziękuję- odpowiedział Antek z uśmiechem. Do pokoju zaczęło wchodzić coraz więcej osób a przestrzeń zaczęła wypełniać się gwarem, zapachem świeżo mielonej kawy i buczeniem ekspresu. Antek po raz drugi spojrzał na zegarek znajdujący się na jego nadgarstku 7.54. Jeszcze 6 minut i zacznie swoją pierwszą lekcje pomyślał. Dyrektor wskazał ręką na stos dzienników znajdujący się na stole.
- tu są dzienniki, ale używamy ich tylko już kontrolnie do sprawdzania obecności i wpisywania ocen, wszystko i tak musimy przepisywać do elektronicznego dziennika. Zajrzyj na którejś z przerw do sekretariatu Pani Kornelia wszystko Ci objaśni i poda dane do logowania - Antek skinął głową na znak że zrozumiał polecenie przełożonego. Nauczyciele zaczęli zbierać się do wyjscia on także wstał, pochwyciwszy swoją torbę sportową przewiesił przez ramię, chwycił kubek z kawą oraz dziennik 2B i wyszedł. Ruszył prosto pod salę gimnastyczną.
Dzwonek sygnalizujący rozpoczęcie lekcji rozbrzmiał w chwili gdy Antek dotarl na miejsce. Antek zerkną na uczniów stojących przed salą i odrazu zauważył to że zamiast w strojach sportowych byli ubrani normalnie.
Wszedł do pokoju, który przeznaczony był do jego dyspozycji, zostawił w niej kawę oraz torbę a dziennik schował pod pachę i ponownie wyszedł na korytarz.
Otworzył po przeciwległej stronie salę gimnastyczną i zwracając się do stojących pod salą uczniów powiedział
- zapraszam państwa.
Gdy wszyscy znajdowali się już w środku wskazał miejsce w którym kazał im ustawić się w jedną linnie. Staną na przeciwko i powiedział
- Nazywam się Antoni Mikulski i od dziś będę waszym nowym nauczycielem wychowania fizycznego. - zrobił chwilę przerwy - pierwsze pytanie. Czy to są państwa standardowe stroje do ćwiczeń ? - spytał, a gdy nikt nie odpowiedział kontynuował - nie ma u mnie czegoś takiego jak nieprzygotowanie ze względu na brak stroju do ćwiczeń. Jeśli ktoś nie ma stroju ćwiczy w tym w czym przyszedł. Odrazu wspomnę, że bzdurne zwolnienia lekarskie też u mnie nie przejdą, wyjątkiem są osoby które faktycznie z poważnych przyczyn nie mogą ćwiczyć a patrząc na Państwa widzę że wszyscy macie po dwie nogi i dwie ręce. Drogie Panie - tu zwrócił się do dziewcząt - niedyspozycję zgłaszacie ale nie oznacza to przyzwolenia na siedzenie. Mimo wszystko ćwiczycie tylko delikatniej. Czy możemy umówić się na brak przerwy między zajęciami? Mamy dwie godziny pod rząd, pod koniec wypuszczał was będę 10 minut wcześniej przez co będziecie mieć 20 minutową przerwę przed zajęciami lekcyjnymi ? - spytał uczniów. Ci tylko pokiwali głowami na zgodę jakby bali się odezwać.
Standardowo sprawdził listę obecności próbując zapamiętać imiona, ale zdawał sobie sprawę z tego że chwilę zajmie nim pozna dokładnie wszystkich.
- Nie będę robił zaliczeń, jakiś skoków na ocenę czy tym podobnych żeczy. Ocena końcowa będzie wynikała z waszego zaangażowania w lekcje. Też chciałbym skupić się na objaśnianiu zasad poszczególnych gier zespołowych. To ten moment w którym powinniśmy zacząć rozgrzewkę wiec te osoby które mają jednak strój sportowy mogą iść do szatni i się przebrać tylko ekspresowo. A ci, którzy tego stroju nie mają, mogą odrazu zacząć biegać. - ostatnie zdanie starał się wypowiedzieć głośno i wyraźnie.
Cześć uczniów, tak jak przypuszczał, udała się do szatni by się przebrać a druga część nie mając większego wyjścia musiała zacząć biec w jeansach. Był pewien że ten sposób zadziała i od następnych zajęć uczniowie zawsze będą pamiętać o stroju na zmianę. Nikt przecież nie chce ćwiczyć przez dwie godziny a później jeszcze siedem siedzieć w klasach lekcyjnych w tym samym ubraniu.
Z racji tego że wiedział iż przykład idzie z góry, jak tylko przyją posadę, postanowił że będzie ćwiczył z uczniami. Tak więc i tym razem biegał, nie zwracając uwagi na rozmowy czy spojrzenia kierowane w jego stronę. Wielogodzinne ćwiczenia nie sprawiały mu trudności, był do tego przyzwyczajony.
Po biegach standardowo przeszedl do rozciągania. Pokazywał ćwiczenia, które powtarzali uczniowie, ale w żadnym z nich nie widział ani większych chceci ani zaangażowania.
Po klasie 2B przyszedł czas na 3A a później na 1A. Pierwsze 20 minut każdej lekcji wyglądało tak samo. Tłumaczył o systemie oceniania, każdej klasie wspomniał również o tym że chce na powrót przywrócić drużynę Sokołów,
i zaprasza na trening próbny, który wstępnie zaplanował na przyszły tydzień. Nie robił sobie większych nadziei tak jak doradzał mu dyrektor, ale takiego braku zainteresowania nie widział dawno w ludziach i to w dodatku tak młodych.
Po skończonych zajęciach udał się do sekretariatu, tam Pani Kornelia objaśniła zasady działania dziennika elektronicznego, a gdy wszystko okazało się dziecinnie proste udał się do wyjscia z budynku. Korciło go żeby zamiast zejść schodami w dół wejść nimi na drugie piętro pod salę geograficzna. Bał się tej rozmowy, przerażała go. To był ten moment o którym rodzice mówią dzieciom przez lata, naważyłeś piwa to teraz sam musisz je wypić. A Antek tego piwa naważył i to całkiem sporo , tyle że prowadząc zdrowy tryb życia stronił od alkoholu więc nie wiedział jak zabrać się ma za wypicie takiej ilości.
Karolina czekała przy samochodzie opierając się o maskę, pisała szybko coś na telefonie.
- No nareszcie, ile można czekać- powiedziała jak tylko Antek pilotem otworzył auto.
- Musiałem jeszcze załatwić jedną żecz w sekretariacie- odpowiedział -Jak pierwszy dzień szkoły? - spytał młodszej siostry. Wyjechał z parkingu kierując się w stronę domu.
- Normalnie, jak pierwszy dzień. Osoby w klasie wydają się spoko, ale wiesz jak jest, ludzi poznaje się dopiero po czasie- Karolina była bardzo mądra i dojrzała jak na swój młody wiek. Nie sprawiała żadnych problemów wychowawczych, a mieszkanie z nią pod jednym dachem było łatwe. Przez lata wypracowali sobie system współpracy Antek gotował i robił zakupy, Karolina za to robiła pranie i codziennie odkurzała podłogi. Wspólnie zaś ścierali kurze a własnymi pokojami i przynależnymi do nich łazienkami każdy zajmował się sam.
- A jak geografia? - Antek chciał brzmieć naturalnie, ale miał wrażenie że z jego ust zamiast normalnie wypowiedzinych słów wydobywa się pisk. Zacisnął mocniej ręce na kierownicy i gdy zmieniał pas z środkowego na ten skrajnie lewy dodał gazu.
Karolina popatrzyła na niego i uniósła brwi do góry tak jakby to ona zadała pytanie a nie starszy brat. Po chwili jednak odpowiedziała
- Dobrze , profesor jest bardzo przystojny. - powiedziała to troche specjalnie żeby zobaczyć reakcje brata. Antek nie odpowiedział, tylko jeszcze mocniej zacisną ręce na kierownicy. Nie patrzył na siostrę, ale ta patrzyła na niego.
- To przez niego rodzice byli wzywani do szkoły? - spytała cały czas bacznie obserwując brata.
- Rodzice byli wzywani do szkoły przez moje zachowanie, ale tak to on ich wzywał. - odpowiedział siostrze - pytam bo nie chciałbym, żeby moje szczeniackie wybryki, miały jaki kolwiek wpływ na ciebie.
- Myślę że profesor nawet mnie nie zauważył, ani mi się nie przyglądał, ani nie pytał. Po sprawdzeniu listy obecności zabrał się odrazu do prowadzenia lekcji.
Antek pokiwał tylko głową w odpowiedzi.
Kolejny dzień przyniósł upragniony deszcz. Nie było osoby, która by nie czekała na niego z utęsknieniem nawet Antek, który na ogół nie przepadał za nim bo zaburzał ich codzienny poranny rytuał a tego nie lubił. Gdy nie biegał lub nie ćwiczył na siłowni to czytał. Jako nastolatek żadko kiedy otwierał podręczniki a książki nie przeczytał żadnej. Sytuacja zmieniła się gdy Karolina była w szpitalu. Przesiadaując u niej całe dnie nie wiedział co ze sobą zrobić. Po szpitalnym korytarzu nie wolno biegać, do znajomych też nie zamierzał wydzwaniać i płakać w sluchawke, bo co im niby miał powiedzieć a jesli juz dzwonil to tylko do Leona, ale ten najczesciej przychodzil codziennie sam do szpitala. Tak zaczął czytać, najpierw jedna książka i nim się spostrzegł wciągną się w czytelnictwo na maksa.
Za oknem panowała szarówka. Antek leżał na kanapie z książką wczytując się w najnowszą powieść Stephena Kinga a do jego uszu docierał dźwięk rozbijanych kropli o parapet. Gdy zegar wybił godzinę 6 wstał z kanapy i udał się na górę by obudzić Karolinę. W dni kiedy biegali siostra była gotowa do wyjścia przed nim, gdy padało to on budził ją.

Z Rąk Mnie Nie Wypuszczaj WięcejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz