4

68 7 0
                                    

Pierwszy tydzień miną Antkowi bardzo szybko. Poznał wszystkich uczniów, przyją 5 zwolnień lekarskich ale co do nich miał 100 % przekonania o swojej słuszności. Ostatniego dnia minionego tygodnia powiesił informacje o treningach do szkolnej drużyny koszykówki na korkowej tablicy przy wejsciu do budynku . Nie liczył na szczegolny odzew ale nie sadził ze problemy pojawią się jeszcze przed pierwszym spotkaniem.
W poniedziałek rano tuż przed dzwonkiem mieszał kawę opierając się o blat w pokoju nauczycielskim. Wziął do serca słowa profesor Wawszczak o nieizolowaniu się i starał się przynajmniej dwa razy dziennie spędzić przerwę na pierwszym piętrze. Tak naprawdę nie chciał się izolować ale napięcie między nim a Konradem było wyczuwalne nie tylko przez nauczycieli zaznajomionych z tematem.
- Antek, Konrad- zaczął dyrektor - obaj chcecie prowadzić zajęcia dodatkowe we wtorki. Obaj spojrzeli najpierw na dyrektora a później na siebie ale gdy tylko napotkali swój wzrok odrazu go odwrócili.
- Jeśli to problem to wybiorę inny dzień- zaczął pospiesznie Antek - nie ma dla mnie najmniejszego problemu. I tak wątpię że ktoś przyjdzie - ostatnie zdanie wypowiedział już bardziej do siebie stawiając kawę na stole i siadając wśród obecnych nauczycieli. Dyrektor przytakną głowę na znak zgody.
- Antonni - Antek podniósł gowe na długowłosa blondynkę siedzącą na przeciwko - zechciałbyś nam opowiedzieć coś o sobie ? Wszyscy jesteśmy ciekawi co skłoniło cię do przyjęcia posady nauczyciela - wuefista zastanawiał się czy rozmawiała tak z każdym. Jemu wydawało się i to nie pierwszy raz z resztą że Stankiewicz próbuje go poderwac a może taki był jej styl mówienia. Antek starał się nie oceniać ludzi po tym jak mówili czy jak wyglądali ale gdy ktoś zwracał się do niego ,, antonni " a nie poprostu Antek sprawiało że czuł się bardzo niepewnie i niekomfortowo.
- nie bardzo wiem co miałbym o sobie powiedzieć - odpowiedział blondyn niepewnie.
- podobno miałeś wyjechać do stanów-
- Tak miałem- spiął się. Nie lubił gdy ktoś wypytywał go o przeszłość i niepodobalo mu się w jakim kierunku zmierza ta rozmowa. Nie spodziewał się ze przyłączy się również do niej ten który bez dwóch zdań unikał go od początku i probowal udawać że go tu nie ma
- nie no Antonii opowiec jak było w Stanach wszyscy chcemy wiedzieć czemu nie zrobiłeś kariery która ci wróżono - powiedział Konrad
Antek poczuł się tak jakby ktoś przywalił mu z pieści w brzuch. Nie wiedział co odpowiedzieć, czuł na sobie spojrzenia wszystkich zebranych.
- myślę że doskonale Pan wie że gdy miałem lecieć do stanów to nie poleciałem. A w stanach i owszem byłem dwu krotnie w tedy gdy Karolina miała robione rekonstrukcje biodra żeby mogła dziś się sprawnie poruszać. Polecam szpital w Bostonie. - powiedział I tym razem to on wyszedł zostawiając wszystkich za sobą. Gdy tylko znalazł się na korytarzu usłyszał za drzwiami głośne- Konrad- wypowiedziane przez pedagoszke ale dalszej części wypowiedzi już nie usłyszał, wolał uciec jak najdalej od tego pomieszczenia i ochłonąć przed spotkaniem z uczniami.
Dzień ciągną się nie ubłaganie a Antek z każdą kolejną lekcją czuł się podle. Nie powinien ani wychodzić ani odpowiadać w sposób nie miły. Za to powinien już dawno porozmawiać z Konradem i przeprosić ale odwlekał to ze strachu I poczucia winy. Trzeba było pójść na drugie piętro odrazu może uniknolbym dzisiejszej sytuacji - pomyślał. Droga na drugie piętro wydawała sie jeszcze dłuższą niż zazwyczaj. Po drodze Antek zostawił jeszcze dziennik ostatniej klasy z którą miał lekcje w pokoju nauczycielskim. Ruszył schodami na górę. Nie musiała nawet sprawdzać czy nauczyciel geografii jeszcze jest, nie wiedział z kad wie ale wiedział że jest jeszcze u siebie. Ostatnie piętro tak jak każde wcześniejsze wyglądało jakby czas zatrzymał się dawno temu. Nie zmieniło się nic od kad był tu osttani raz 7 lat temu. Nawet zdjęcia widniejące na ścianach były te same. Szybko odszukał się na kilku fotografiach, sam niemogl uwierzyć w to jak bardzo się zmienił. Wszysykie sale na tym pietrze byly tej samej wielkosci Sala geograficzna znajdowała się na środku korytarza. Obok niej znajdowały się salę informatyczna i matematyczna.
Antek szedł powoli ociągając się starał się zebrać myśli. W głowie układał zdania które chce powiedzieć ale czył ze i tak nie da rady powiedzieć tego wszystkiego co by chciał. Weź się w garść- zbesztal się w myślach.
Gdy tylko dotarl pod salę zastukał delikatnie w białe drzwi.
- proszę- usłyszał w odpowiedzi. Otworzył drzwi i wszedł do sali w której niezmiennie od lat odbywały się lekcje geografii. - przepraszam że przeszkadzam ale chciałem przeprosić za mój poranny wybuch nie powinienem... - urwał w połowie zdania. Konrad patrzyl na niego w osłupieniu. Nie spodziewał się widzieć młodszego kolegi a tym bardziej że to on będzie przepraszał. Konrad siedział przy biurku i ewidetnie sprawdzal kartkówki.
Brunet odłożył delikatnie czerwony długopis i wstał patrząc uwarznie na Antka.
- tym razem to ja powinienem przeprosić, przepraszam doskonale wiedziałem że nie pojechałeś..- tym razem to Konrad urwał swoją wypowiedź.
- nie potrzebnie to nie Pana wina - dodał Antek pospiesznie - w każdym razie jeszcze raz przepraszam i już nie przeszkadzam. Już miał się odwrócić i wyjść ale został zatrzymany przez starszego slowami
- poczekaj chwilę- zawahał się przez chwilę- tak myślę że chyba powinniśmy przejść na ty skoro już razem pracujemy - wyciągną rękę w stronę blondyna i powiedział - Konrad.
Antek wąchał się co powinien teraz zrobić. Wzrokiem błądził od twarzy Konrada do wyciągniętej ręki w swoją stronę. Uniósł swoją dłoń i wsunąć ją w dłoń starszego- An..Antek powiedział niepewnie samemu będąc w głębokim szoku że to się właśnie dzieje.
- nie powinieneś przedstawić się Antonni ? - Konrad spytał z przekąsem cały czas trzymając rękę blondyna a jego kąciki ust oraz brwi poderwały się do góry
- czy ja poważnie wyglądam komu kolwiek na Antoniego ? - rozluźnił się nie co młodszy i również na jego twarzy zagościł nieśmiały uśmiech
- nie nie wyglądasz- Konrad popatrzył na dłonie które cały czas trzymali złączone. Obaj puścili swoje ręce speszeni. Antek popatrzył w stronę sufitu chcąc ukryć rumieniec który zagościł na jego policzkach. Przyjrzał się brudnemu sufitowi, na którym widniały ślady po taśmie. - ciężko uwierzyć że ślady moich wygłupów są jeszcze. Dlaczego nikt ich nie odmalował ? - spytał całkiem poważnie.
- co roku słyszę to samo brak pieniędzy na remont - odpowiedział Konrad wzruszając ramionami
- rozumiem - Antek pokiwał głową na znak zrozumienia. Rozejrzał się dookoła. Sala nie zachęcała swoim wyglądem. Tam gdzie było to możliwe wisiała jakąś mapa a tam gdzie była wolna przestrzeń ścianę pokrywały brudne paski kleju taśmy do których Antek poprzyczepial wydrukowane zdjęcia piosenkarki.
Dźwięk telefonu przerwał niezręczna ciszę która nastąpiła.
- to pewnie moja siostra czeka na mnie. Pójdę już- powiedział Antek - do widzenia
- do jutra - odpowiedział Konrad. Antek odwrócił się i wyszedł.

Z Rąk Mnie Nie Wypuszczaj WięcejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz