13

76 3 0
                                    

- Konrad śpisz?- spytał Antek szturchając partnera. Konrad przeciągną się spogladajac na zegarek stojący na szafce.
- Antek jest trzecia w nocy, w sobotę. Coś się stało?
- Jedziesz ze mną?
- Gdzie ?
- Zobaczysz to niespodzianka. Jedziesz czy nie ?
Konrad otworzył szerzej oczy i spojrzał na zadowolonego z siebie blondyna. Przypatrzył mu się uważnie nie rozumiejąc o co chodzi.
- Jadę- powiedział. Ubranie się zajęło dosłownie chwilę. Gdy wyszli na zewnątrz  obaj zatrzęsli się z zimna. Mimo że nie zapowiadało się na opady śniegu, o ile zamierzał wogole spać tej zimy, to powietrze było już mroźne. Konrad spojrzał w niebo gdzie nie dostrzegł ani jednej gwiazdy. Wsiedli do czarnego suva.
Zapinając pasy Konrad spytał
- Powiesz do kąd jedziemy ?
- Zobaczysz. - Antek spojrzał na Konrada z błyskiem w oku takim jak w tedy kiedy był nastolatkiem. Brunet o nic więcej nie pytał, nie musiał zbyt długo czekał na to spojrzenie i tylko to mu wystarczyło.
Droga na miejsce w jedną stronę zajęła im 45 minut. Gdy dojechali a nawigacja powiedziała jesteś na miejscu Konrad rozejrzał się po okolicy. Znajdowali się w okolicy domków jednorodzinnych nie wyróżniających się niczym szczególnym.
Antonni chwycił za telefon.
- Dzień dobry. Już jesteśmy na miejscu.-
Konrad usłyszał jak facet po drugiej stronie odpowiada.
- Dobrze zapraszam podpiszemy umowę.
Konrad uniósł wysoko brwi, spojrzał na drugiego mężczyznę pytająco.
- Chodź - powiedział blondyn.
Gdy właściciel tajemniczej posesji wpuścił ich do domu, Konrad zrozumiał co tu robią ale to zrodziło jeszcze więcej pytań.
Podpisanie umowy trwało dziesięć minut. Antonni położył na stół odliczona sumę pieniędzy w zamian dostał dokumenty oraz ogromny karton z tajemniczym pakunkiem.
Gdy wyszli na ulicę Konrad spytał
- Nie wspominałeś że chcesz mieć...
- Nie ja o tym mażylem a dzieciaki. - przerwał starszemu.
Droga powrotną do domu zajęła im nieco dłużej niż poprzednio ale i tak pod dom zajechali gdy było jeszcze całkowicie ciemno. Pierwotnie Antonni planował że tajemniczy pakunek zaniesie do pokoju Kacpra, by go obudził. Ale gdy ten okazał się całkowicie cichutko wpadł na inny pomysł. Po wejściu do domu zaniósł wielki karton do łazienki gdzie po zamknięciu dzwi nasłuchiwał czy prezent nie zaczął chałasować.
Mężczyźni zajęli się robieniem śniadania, cierpliwie czekając aż Karolina i Kacper wstaną i zejdą na dół. Nie trwało to długo, zwabieni zapachem świeżo pieczonych tostów i przyzwyczajeni do rannych pobudek wpadli do kuchni jak burza.
- Kacper twoja kolej na sprzątanie łazienki przy schodach - powiedział Antek.
- Dobrze- powiedział Kacper przeżuwając tosta - zjem i posprzątam.
- Ty odkurzasz, myjesz podłogi i schody- wskazał na Karolinę.
Kacper wstał od stołu i włożył pusty talerz do zlewu. Z szuflady pod zlewem wyciągną worek na śmieci oraz czystą ścierkę. Udał się w stronę łazienki. Jak zapalił światło i otworzył dzwi wydał z siebie dźwięk zdziwienia - o mój Boże coo...-  na ten dźwięk rozległo się szczęknięcie. Karolina poderwała się od stołu, stanęła w drzwiach a do niej dołączyli Antek z Konradem. Na podłodze siedział Kacper przytulając wielką kulę trzykolorowego futra merdającą długim ogonem. Pierwsza odezwała się Karolina
- Jak zaszczy albo pogryzie mi choćby jednego buta to odkupujesz -zwrociła się prosto do Antka ze srogim wyrazem twarzy.
- Domyślam się- odpowiedział zadowolony z siebie.
Karolina momentalnie zmieniła wyraz twarzy i uśmiechnięta weszła do łazienki siadając na podłodze obok brata
- Wygląda identycznie jak..
- jak Kora - przerwał jej Kacper którego oczy błyszczały.
- To pies. - sprostował Antek.
- mieliscie już takiego psa?
- Tak.
- Och to dobrze bo zastanawiałem się czy jesteś świadom tego jak wielkie są berneńczyki.
Antek rozesmial się
- Jestem świadomy.
- Jak go nazwiemy ? - Spytała Karolina
- Skoro to pies to może Korek - zaproponował Kacper.
- Dobra,  posprzątajcie te siki w rogu- zwrócił się do młodszego rodzeństwa Antek wskazujac palcem plamę- i wyprowadźcie Korka na dwór. Po południu pojedziemy po budę i karmę.
- Po legowisko - powiedział stanowczo Kacper.
- Po budę, karmę i legowisko - westchną starszy - Ale żeby było jasne ze sprzątaniem nie żartowałem i po powrocie sprzątacie.
- Oboje kiwneli głowami.
- A Ty choć za mną dla Ciebie tez coś mam - zwrócił się do Konrada.
- Święty Mikołaj przyszedł wcześniej? - zażartował Konrad ale wszedł schodami na górę do sypialni za blondynem.
Antonni staną na środku pokoju z nieśmiała miną.
- Co się dzieje ? - spytał Konrad.
- Jeśli uznasz że to zdecydowanie za wcześnie to zrozumiem - powiedział i otworzył pierwszą szafkę komody, była pusta. - miejsce w szafie na koszule też zrobiłem. Konrad milczał obserwując Antka.
- Nie wiem czy dobrze to rozumiem ale czy Ty zrobiłeś miejsce, żebym się do Was wprowadził? Tak na stałe ?
Antek sięgną do tylnej kieszeni dżinsów z której wyciągną identyczny pęk kluczy jaki dał Kacprowi i identyczny jak te które posiadali on i Karolina.
- Ja wiem, że moje życie jest trochę chaotyczne głównie przez dwójkę nastolatków. I że spotykamy się dopiero kilka tygodni ale i tak nocujesz tu codziennie więc pomyślałem że bez sensu żebyś co drugi dzień jeździł do siebie tylko po to żeby wziąć czyste ubrania. Pewnie uznasz że tylko mi się tak wydaje ale ja doskonale wiem co czuje i wiem że zakochałem się w tobie jako głupi szczeniak i wiem że nigdy nie przestałem.. - zawiesił na chwilę głos- cię kochać. - dokończył.
Na twarzy bruneta malowało się zaskoczenie ale i coś więcej jakby radość przepełniona miłością. Zrobił krok do przodu by znaleźć się bliżej blondyna. Ujął blade policzki w swoje dłonie i zanim złożył pocalunek na ustach blondyna powiedział - ja też, ja też cię bardzo mocno kocham.
Całowali się powoli, niespieszac się donikąd. Antkowe ręce wsunęły się pod koszulkę starszego gładząc delikatnie brzuch i klatkę piersiową.
- Antek - powiedział- gdybyś mieszkał sam zgodziłbym się odrazu ale nie mieszkasz sam.
- Wiem ale już rozmawiałem z Karoliną i Kacprem. - odpowiedział Antek patrząc prosto w oczy Konrada.
- I ?
- Kacper myślał że tu mieszkasz a Karolina uznała że na głowę upadłem i niezauwazylem że wprowadziłeś się już miesiąc temu. W każdym razie oboje Cię lubią i nie przeszkadza im Twoja obecność.
Konrad przez chwilę się wachał, ale gdy zobaczył pełne uczucia spojrzenie blondyna odpowiedział - zgoda. Ponownie zaczęli się całować a po chwili niespiesznie rozbierać siebie wzajemnie.
Następnego dnia razem udali się do mieszkania Konrada by spakować jego najpotrzebniejsze żeczy. Nie miał ich dużo wiec wystarczyły dwa kursy autem a Gróziński oficjalnie zamieszkał w domu Mikulskich.

***
- Cześć mamo - powiedział Konrad odbierając telefon od rodzicielki a przy okazji drugą ręką wkładał brudne ubrania do pralki.
- Cześć synku gdzie jesteś? Jestem u Ciebie pod blokiem ale Cię nie ma.
- Nie mieszkam już u siebie w mieszkaniu - odpowiedział odrazu.
- Nie? - spytała zdziwionym głosem kobieta.
- Nie, wyprowadziłem się.
- A gdzie teraz mieszkasz ?
- uu- zawachal się na moment ale doskonale wiedział że to nie czas na wachania - u Antka, mojego chłopaka.
Po drugiej stronie nastała cisza. Konrad słyszał jak matka nabiera powietrza.
- Czy moglibyśmy się spotkać? - spytała po chwili.
- Tak. Powiedz tylko kiedy i gdzie.
- Może przyjedziesz któregoś dnia do nas po pracy ? - spytała niepewnie
- Tak, mogę przyjechać jutro. - odpowiedział
- Dobrze, jutro.
Nazajutrz tak jak obiecał po skończonych lekcjach wsiadł do samochodu i pojechał za miasto. Wcale nie zamierzał ukrywać tego że odczuwał ogromną presję przed rozmową z rodzicami. Wiedział że skończy się kłótnią, żalem i wyrzutami sumienia. Zaparkował auto przed starym osiedlem a po wzięciu kilku głębszych oddechów wysiadł z samochodu. Zimne powietrze uderzyło go w twarz wiec nie zastanawiając się długo szybkim krokiem pomaszerował w stronę wejścia do bloku. Państwo Grózińscy mieszkali na 1 piętrze niezmiennie od 40 lat w tym samym mieszkaniu. Konrad zapukał do drzwi. Otworzyła je starsza siwa kobieta uśmiechając się na widok syna. Obieła go mocno i ucałowała w policzek na przywitanie. Konrad wszedł do środka a po zdjęciu butów oraz kurtki pomaszerował do salonu gdzie przy stole siedział jego ojciec, oglądając wiadomości. Mężczyźni uścisneli sobie dłonie.
- Siadaj synku. Zrobiłam obiad, zaraz Ci przyniosę, pewnie jesteś głodny- powiedziała kobieta. Konrad już miał dodać że jadł bo odkąd zaczął oficjalny związek z Antkiem ten gotował i przygotowywał posiłki nie tylko dla siebie i rodzeństwa ale również dla niego. Na szczęście w porę ugryzł się w język. Popatrzył na rodziców. Nie widział ich dłuższy czas, wiec odrazu zauważył to jak postarzeli się od ostatniego spotkania. Antek miał rację mocno zaniedbał relacje rodzinne. Matka postawiła przed nim oraz jego ojcem talerze pełne domowego jedzenia.
- Co tam w pracy ? - spytał starszy mężczyzna.
- Dobrze, chociaż młodzież daje w kość- odpowiedział biorąc do ręki widelec.
- Basia - bo tak nazywała się matka Konrada- wspominała że wyprowadziłeś się z mieszkania, to prawda ? Spytał.
Konrad przytakną nie wiedząc co więcej miałby na ten temat powiedzieć.
Kobieta popatrzyła na męża a ten na nią. Konrad przyglądał im się i sam nie wiedział co myśleć o tym spotkaniu. Kobieta usiadła przy stole patrząc na syna - Wojtek wspominał że twój..- zawachała się- partner też jest nauczycielem.
Ponownie przytaknął.
- Czego uczy ?
- Wychowania fizycznego - odpowiedział Konrad odrazu.
- Jak długo się znacie?
Konrad zawachał się nad odpowiedzią, nie wiedział czy chce opowiadać rodzicom o tym że Antek jest jego byłym uczniem.
- Od września zaczął pracę w szkole.
- I już mieszkacie razem ? - Tym razem to ojciec spytał zdziwiony
- Tak- odpowiedział odkładając widelec- czy to jakieś przesłuchanie? Nie bardzo rozumiem w jakim celu.
- Nie, poprostu chcemy wiedzieć. Ty nam nic nie mówisz, nie dzwonisz, nie przyjeżdżasz. Wszystkiego dowiadujemy się od Wojtka. - powiedziała siwowlosa kobieta.
- A chciałabyś się dowiadywać odemnie ? Bo mam wrażenie że woleli byście nie wiedzieć.
- Oczywiście że chcemy wiedzieć co się dzieje w twoim życiu.
- To już wiesz mam chłopaka, z którym mieszkam.- rozmowa go stresowała i nie potrafił wyczóć w jakim kierunku ona zmierza.
- I dlatego nie zamierzasz przyjechać do nas nawet na święta ?- Spytał ojciec.
- Jeśli zapraszacie na wigilię mnie z Antkiem to bardzo chętnie przyjedziemy. A jeśli zaproszenie dotyczy mnie samego to nie przyjadę. -
Starsze małżeństwo znów popatrzylo na siebie.
- Dobrze, jeśli to poważna relacja to chcemy go poznać. - odezwał się ojciec. Konrad zdziwił się. Był pewny że rodzice nie będą chcieć nawet słuchać o Antku lub będą udawać że nie istnieje, tym czasem sami przyznali ze chcą go poznać.
- Dobrze- odpowiedział niepewnie.
Wracając do domu Konrad odtwarzał w głowie rozmowę z rodzicami. W jednej chwili myślał o tym w jaki sposób powinien przedstawić Antka rodzinie , a w drugiej poczuł silne uderzenie z prawej strony. Uderzył głową w kierownice i wcisnął mocno pedał chamulca. Zobaczył przed oczami ciemność. Tylko ciemność.

Z Rąk Mnie Nie Wypuszczaj WięcejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz