7

59 6 0
                                    

Wraz z przybyciem października do miasta zawitały chmury i deszcz, a temperatury znacznie spadły.
Antek, tak jak objecał zamierzał pojawić się  w szkole  dopiero wtedy, kiedy będzie  miał absolutną pewność że nikogo nie zarazi.
   Po spotkaniu z lekarzem poprosił Karolinę, żeby poszła do apteki by wykupić leki. W tym czasie napisał wiadomość do Konrada, że dziękuję za pomoc. Ten odpisał tylko nie ma za co. Antek liczył na to że brunet dopyta o jego stan zdrowia lub chociażby napisze coś dnia następnego lub kolejnego, jednak nie napisał. W niedzielę zadzwonił do Wojtka z prośbą o przedłużenie L4 na dwa dni.
I tak w środę rano absolutnie zdrowy Antonni udał się wraz z siostrą na przystanek autobusowy.
- Nieznosze komunikacji miejskiej.
- Nie marudź. Trzeba było poprosić kogoś by odebrał twoje auto z pod szkoły. 
- nie miałem kogo. - odpowiedział naburmuszony.
Jak zawsze z samego rana panował ogromny ścisk i tłok, a ludzie ściśnięci byli jak serdelki w puszcze. Dodatkowo sam fakt że każdy musiał wyciągnąć z szafy w końcu kurtki i płaszcze nie napawał optymizmem.
  Pod szkołę dotarli dużo wcześniej niż musieli, ale Antkowi zależało by jeszcze przed dzwonkiem porozmawiać z dyrektorem. Czuł się winnym swojej nie obecności.
  Jak zawsze po wejściu do sekretariatu z uśmiechem przywitała go Pani Kornelia. Spytała o stan zdrowia za co uprzejmie podziękował i wszedł do pomieszczenia dalej zajmowanego przez dyrektora.
- Przepraszam mogę na chwilę? - spytał
- No nareszcie chłopcze wróciłeś, siadaj. Jak się czujesz już dobrze ? - spytał z troską w głosie.
- Tak już tak dziękuję. Jaa.. chciałem przeprosić za swoją nie obecność. Ledwie zacząłem prace a już mnie tydzień nie było. Obiecuje, że to się już więcej nie powtórzy.
-Tosiek, ale za co ty mnie w zasadzie przepraszasz,  że się rozchorowałeś?- Dyrektor spytał zdziwiony. Antek spuścił głowę jakby dopuścił się prawdziwej zbrodni i było mu teraz wstyd.
- Ale wiesz o tym, że ludzie chorują najczęściej nie ze swojej winy tylko tak się poprosty dzieje samoistnie?
- Ale ja nie choruje, tzn nie chorowałem- powiedział Antek.
- uff to dobrze, że jednak byłeś chory bo pomyslałbym że jesteś jakimś kosmitą - zażartował dyrektor i puścił do blondyna oko - a teraz zmykaj, bo podejrzewam że uczniowie się rozleniwili przez cały tydzień i potrzebują się trochę poruszać. - Antek wstał podziękował i wyszedł.
Pierwotny plan zakładał, że popowrocie do szkoły znowu zaszyje się u siebie ale wiedział doskonale że jeśli teraz nie pójdzie do pokoju nauczycielskiego później będzie jeszcze trudniej się tam znaleźć.
Przeszedł na drugi koniec jeszcze pustego korytarza. W pokoju zastał tylko Agnieszkę siedzącą i sprawdzająca sprawdziany. - Och Antonni - powiedziała uśmiechając się figlarnie - jak się czujesz ? Tęskniliśmy za tobą. Antek nie znacznie skrzywił się na swoje imię. Poważnie rozważał zmianę imienia bo kto nazywa swoje dziecko Antonni, za to Antek albo Tosiek podobało mu się bardzo i uważał że do niego pasuje.  Natomiast Antonni absolutnie nie.
Odchrzaknął chcąc zamaskować grymas.
- Już lepiej dziękuję.- Odpowiedział i usiadł przy stole.
- Sprawdzam właśnie sprawdziany 1B i muszę przyznać, że całkiem nieźle poszło twojej siostrze.
- Cieszę się.
- To bardzo miła dziewczynka.
Antek uśmiechną się. Do pokoju weszło trzech nauczycieli Daniel, Robert i Konrad. Przywitali się i każdy zają się się swoimi sprawami. Antek po raz kolejny liczył na to, że Konrad coś powie, zagada, spyta o samopoczucie ale ten nawet na niego nie spojrzał.
- Musisz być świetnym starszym bratem - poraz kolejny nauczycielka próbowała wciągnąć Antka w rozmowę.
- Staram się- odpowiedział.
- No cóż tu robi się już tłok. Idę do sali sprawdzać sprawdziany, obiecałam dzieciom że dziś je oddam - jak powiedziała tak zrobiła.
Gdy tylko wyszła Daniel z Robertem wybuchnęli śmiechem. Antek popatrzył na nich zmieszany
- Ale zażuca na Ciebie sidła - powiedział informatyk.
- coo ? - Antek nie wiedział co miał odpowiedzieć innego. Nie chciał by ktokolwiek zarzucał na niego sidła.
- Usilnie stara się znaleźć męża, teraz ewidetnie Ty jej wpadłeś w oko.
- Aha. Nie jestem zainteresowany.
Antek miał dość tej rozmowy i również tego że Konrad nawet na chwilę na niego nie spojrzał mimo że ten otwarcie przyznał że nie jest zainteresowany zalotami matematyczki. Cały czas pisał coś w kalendarzu i albo udawal że nie słucha albo naprawdę nie słuchał. Antek nie wiedział co gorsze.
Im blizej wybicia godziny 8 tym więcej nauczycieli przychodziło i wychodziło a charmider robił się coraz większy, dzięki czemu udało się Antkowi wymknąć nie postrzeżenie.

Z Rąk Mnie Nie Wypuszczaj WięcejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz