3

63 8 0
                                    

Antek był pewny, że w nowej roli czeka go wiele niespodziewnych sytuacji. Był przygotowany, że będzie musiał mierzyć się z czymś co nawet do głowy by mu nie przyszło. Sam doskonale pamiętał jak to jest być nastolatkiem, a ci miewają no cóż różne pomysły. Ale tego akurat się nie spodziewał.
Siedział w pomieszczeniu które zajmował, choć sam nie wiedział czy się bardziej nie ukrywał. Gdy inni nauczyciele na każdej przerwie zmierzali do pokoju nauczycielskiego by ze wszystkimi zjeść śniadanie, napić się kawy czy porozmawiać lub wymienić plotkami z życia szkolnego, On zostawał u siebie. Do pokoju chodził tylko żeby wymienić dziennik gdy wf zaczynała inna klasa i robił to najszybciej jak potrafił, starając się unikać spojrzeń innych. Pani Grażynka razem z panią pedagog próbowały nawiązać rozmowę lecz on odpowiadał zdawkowo że się spieszy na lekcje i wychodził. Zdecydowanie czuł respekt do starszych nauczycieli i bał się nawiązać bliższe relacje na płaszczyźnie współpracowniczej.
Antonni wpatrywał się w kilka kartek każda wyrwana była z zeszytu i zapisana ewidentnie dziewczęcymi dłońmi. Pierwszą znalazł za wycieraczką auta, kolejne trzy leżały na biurku przy którym właśnie siedział. A jedną znalazł w kieszeni swojej bluzy. Nie miał zielonego pojęcia jak ktoś zdołał wsunąć mu rękę do kieszeni a on nawet tego nie zauważył. Na każdej widniał numer telefonu do młodych dam.
W całym tym chaosie brakuje mi jeszcze kilku zakochanych nastolatek - pomyślał. Nie miał bladego pojęcia jak powinien się zachować i co zrobić z kartkami. Wyrzucić do kosza, zgłosić dyrekcji a może przed każdą lekcja powinien poinformować uczennice o tym że jest nauczycielem i absolutnie nie jest zainteresowany jakimikokwiek relacjami poza lekcyjnymi. Potrzebował porady a to wiązało się z udaniem się do pokoju na 1 piętrze.
Z racji że zajmował uczniom przerwę między lekcjami wypuszczał ich 10 minut przed dzwonkiem. Spojrzał na zegarek do dzwonka została minuta. Najdłuższa przerwa zwana obiadową zaczynała się po 4 lekcji i trwała 20 minut. Dzwonek wybrzmiał.
Zamknął dzwi tym razem na klucz. Nie zamierzał ryzykować kolejnych kartek pozostawionych na jego biurku. Mijając tłum uczniów zmierzający w różne strony znalazł się na pierwszym piętrze. Wszedł do pomieszczenia a każdy z zebranych spojrzał wprost na niego. Speszył się ale skoro już tu przyszedł zamierzał zachować się jak na dorosłego mężczyznę przystało. Dzień Dobry ukłonił się nisko i usiadł obok Pani pedagog. Czuł wzrok innych na sobie. Miał wrażenie że zanim wszedł trwała rozmowa, która została ucieta jego pojawieniem się.
- Chyba potrzebuje porady - zwrócił się nie pewnie do kobiety.
- Och, a wczym toż tej porady potrzebujesz - spytała patrząc na Antka.
Antek nie śmiało i nie pewnie wyją z kieszeni bluzy kartki które znalazł i położył przed sobą na stole przy którym siedzieli nauczyciele.
- W tym - gestem ręki wskazał na zwitki papierów.
- No nareszcie cos sie zaczyna dziać - odezwał się Daniel, nauczyciel którego Antek kojarzył ale on sam go nie uczył.
- Już się baliśmy że będziemy się musieli jeszcze założyć kiedy do nas dołączysz.
- c-co ? - spytał Antek nic nie rozumiejąc
Pedagog szybko policzyła ilość numerów telefonów
- osiem ! - krzyknęła tak jakby chciala zeby kazdy z tu zebranych uslyszal dokladnie - wygrałam! - szybko wstała ze swojego miejsca i podeszła do szafki otwierając jedną z nich. Antek kontem oka dostrzegł kilka plastikowych pojemników opisanych z boku naklejka. Wyciągnęła jeden a z pudełka wyciągnęła zwitek banknotów dziesieciozłotowych, który schowała do kieszeni jeansów. Antek przyglądał się temu z nieukrywanym zdziwieniem. Myślał że kartki zostawione na jego biurku były dziwne, ale to chyba było jeszcze dziwniejsze.
- Nic z tego nie rozumiem- powiedział prawie szeptem słowa, kierując je do polonistki, czuł że tylko ona była wstanie wyjaśnić ta dziwną sytuację.
- Jakbyś zechciał wypić z nami choćby kawę, dowiedziałbyś się że od czasu do czasu lubimy się o coś założyć.
- założyć sie? - powtórzył Antek
- Tak Antek robimy zakłady odkąd pamiętam, to taka nasza mała trafycja szkolna - tym razem to dyrektor odezwał się wyraźnie zniecierpliwony i jakby rozczarowany wygraną psycholorzki.
- Tradycją szkoły są nielegalne zakłady ?- Antek zaczął się zastanawiać nad tym czy to napewno nie sen lub czy nauczyciele nie robią sobie z niego żartów tym razem.
- Oj tam zaraz nie legalne, to że czasem się założymy które nastoletnie miłości nie przetrwają próby czasu, nikomu nie robi krzywdy- tym razem to matematyczka wtrąciła się do rozmowy.
- Aż się boję dokładnie spytać czego konkretnie dotyczył ten zakład.- odparł może trochę zbyt oschle Antek.
- Jak to czego, czy pobijesz rekord Konrada z ubiegłego roku w ilości podrzuconych numerów telefonów.
- Słucham? - był jeszcze bardziej zdziwiony.
- ech Antek, kto jak kto ale Ty to chyba nie powinieneś być zdziwiony faktem że uczniowie zakochują się w nauczycielach ? - spytała pani psycholog- ty miałeś swoje metody a dziewczyny mają swoje. Po sali rozległ się śmiech. Antek miał ochotę zapaść się pod ziemię, nawet nie wiedział kiedy ogromna gula pojawiła się w jego gardle. Jeśli zastanawiał się czy Gróziński wiedział o jego zauroczeniu, to już wiedział że wiedział i że przez cały okres jego nauki powstał nie jeden zakład a nauczyciele mieli świetny ubaw . Zaczął kaszleć próbując pozbyć się uścisku w gardle.
- Antonni pluje sobie pewnie teraz w brodę że sam niewpadł na to żeby podrzucić swój nr telefonu - tym razem odezwał się Robert Górczewski mężczyzna w średnim wieku, który uczył informatyki a po zebranych przeszła kolejna salwa śmiechu.
- ha ha ha bardzo śmieszne- Antek nie wiedział co ma jeszcze dodać czuł że palą go policzki i poważnie rozważał złożenie wypowiedzenia jeszcze tego samego dnia.
- Dajcie chłopakowi już spokój, jak przez was będę musiał ponownie szukać wuefisty to zwolnię was wszystkich - dyrektor próbował uciąć rozmowę.
- Ale My niewtajemniczeni chcielibyśmy dowiedzieć się co nieco, kto to taki tu uczył co skradł serce Antoniemu - ponownie odezwała się Agnieszka Stankiewicz, uśmiechając kokieteryjnie w stronę blondyna jak to miała w zwyczaju.
- Nikt nie skradł mu serca, Tosiek ze swoim przyjacielem Leośkiem mieli zbyt wybujałą wyobraźnie jesli o chodzi robienie sobie żartów - tym razem odpowiedziała jej polonistka chcąc uciąć temat choć jasnym było że był ktoś kto te serce skradł - raz wybili mi piłką okno.
- Mi podpalili dywan- Antek sam zaśmiał się na wspomnienie o dywanie, rozluźnił się też nieco i dodał
- akurat dywan to naprawde wypadek, miał sie nie zapalić- podniosl obie dłonie w geście obrony.
- O dobrze wiedziec, że nie mieliscie zamiaru spalenia całej szkoły - odpowiedziała pedagog z przekąsem a sala znowu wypełniła sie śmiechem.
Gestem ręki wskazała na czarne urządzenie wciśnięte w kont sali przypominające kosz - niszczarka. Odpowiedź na Twoje pytanie co masz zrobić z karteczkami jest jedna włożyć do niszczarki. - Antek pokiwał na znak zgody i już miał wstać i tak zrobić ale do głowy przyszła mu jeszcze jedna myśl.
- moge jeszcze o cos spytac ? siedem lat temu przed mistrzostwami jak obstawialiście w zakładzie ? - Konrad, który do tej pory siedział na swoim stałym miejscu pisząc cały czas w notesie z napięta miną i nie odzywając się ani słowem jakby go nie było, zamkną pospiesznie noten wstał i pierwszy raz odkąd Antek pojawił się w szkole zwrócił się bezpośrednio do niego - to był jedyny raz w historii gdzie zakładu nie było. Wszyscy zgodnie twierdziliśmy że wygrasz - i wyszedł zostawiając Antka w jeszcze większym osłupieniu.

***

Musiał wyjść, czuł że zaraz wybuchnie. Drażniło go to że każdy nauczyciel który uczył tu siedem lat temu uznawał występki Antka za całkiem śmieszne żarty. No jemu do śmiechu akurat nie było, bo większość jego wybryków bez pośrednio było skierowana do niego samego. I jeszcze ta sugestia Gołębiewskiej, że to były chwyty Antka na podryw. Dobre sobie. Co niby taki Antek miałby widzieć w nim. Różnili się diametralnie pomijając już różnice wieku bo gdy się poznali Antek był przecież jeszcze dzieckiem. Mikulski był bogatym dzieciakiem, wychowanym w luksusie. Od zawsze modnie ubranym z wianuszkiem znajomych w okół siebie. Mimo że ubierał się raczej na luzie to i tak jego ubrania były z najwyższej półki. Antek już jako nastolatek mógł robić za modela a teraz to nie dość że zmężniał to mięśnie które posiadał odznaczały się na każdej koszulce. A Konrad no cóż był tradycjonalistą, wychowanym w konserwatywnej rodzinie. I mimo że już dawno wyszedł z szafy to nie obnosił się ze swoimi preferencjami i sam uważał że im mniej osób o tym wie tym lepiej dla niego samego.
Konrad zaczerpną powietrza, nie potrafił pojąć co były wychowanek tu w ogóle robi. Był pewny że spokojnie mógłby być choćby trenerem personalnym, nie chodziło również o kwestie finansowe. Wypłata nauczyciela była koszmarnie niska a do tego bardzo niewdzięczna.
Udając się schodami na górę do swojej klasy w której zamierzał zaszyć się do końca przerwy pomyślał o jego siostrze. Mimo kilku odbytych już z nią lekcji zauważył podobieństwa jedynie wygladowe. Karolina wydawała sie przykładną uczennicą ,odpowiadała na każde zadane pytanie przy czym Antek za każdym razem się wydurniał i uśmiechał szyderczo.
Kluczem otworzył dzwi do sali geograficznej, którą zajmował od 9 lat. Usiadł przy biurku i potarł twarz dłońmi . Musiał przyznać dyrektorowi rację, że Antek wydawał się inny niż zapamiętał tak jakby ktoś ukradł mu całą pewność siebie ale mimo wszystko odczuwał frustrację z powodu młodszego kolegi. Wkurzało go również to, że wzbudzał taką ciekawość wśród pozostałych nauczycieli oraz to, że gdy Antek spytał czy mogą porozmawiać Konrad nie potrafił odpowiedzieć. Beształ siebie za każdym razem gdy choć przez chwilę o tym pomyślał. Nie potrafił pojąć czemu blondyn wzbudza w nim aż takie emocje i chyba to denerwowało go najbardziej.
Dzwoniący dzwonek zasygnalizował koniec przerwy a Konrad z całych sił musiał skupic się na tym by już do końca dnia nie myśleć o blondynie.

Z Rąk Mnie Nie Wypuszczaj WięcejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz