14

54 4 0
                                    

Początek grudnia i okres przedświąteczny był bardzo pracowity dla wszystkich. Antonni uzgodnił z dyrektorem, że ostatniego dnia przed przerwą świąteczną nie będzie lekcji a zrobią w szkole dzień sportu i rozegrają mecz nauczyciele kontra uczniowie , na którym zorganizują zbiórkę funduszy na szkołę. Każdego wieczora po wykonaniu wszystkich obowiazkow domowych siadał w kuchni z tabletem przygotowując program oraz plakaty informacyjne. Bardzo zależało Mikulskiemu na powodzeniu powierzonych mu zadań. Spojrzał na telefon który wskazywał 21. 37. Konrad powinien już dawno wrócić - pomyślał. Wykręcił numer do partnera, połoczył się tylko z automatyczną sekretarką. Starał się nie panikować ale z każdą upływającą minutą odczuwał większy niepokój. W pomieszczeniu rozbrzmiał dźwięk telefonu. Odebrał natychmiastowo
- Antek, tylko nie panikuj - w słuchawce usłyszał głos Wojtka.
- Coś się stało- nie było to pytanie a stwierdzenie - Konrad powinien już dawno wrócić. Nie odbiera.
- Usiądź i złapał dwa głębsze oddechy. Nawet przez telefon słyszę że zaczynasz panikować - Antek wcale nie zamierzał siadać ani przestać panikować- miał wypadek i jest w szpitalu. Nic mu nie jest prócz kilku zadrapań i siniaków.- Blondyn zamarł. Wypadek. To jedno słowo przeszyło go do szpiku kości. Poczuł ucisk w klatce piersiowej a w uszach zaczęło mu dzwonić.
- Antek? - usłyszał głos w telefonie który przywrócił go do rzeczywistości.
Wojtek podał adres szpitala a gdy tylko się rozłączył Mikulski wybiegł z domu. Droga do szpitala zajeła mu 10 minut, normalnie jechałby drugie tyle ale mocno przekroczył ograniczenia prędkości. Wbiegł do szpitala pokonując po dwa stopnie naraz. Recepcja głosił napis po przekroczeniu drzwi wejściowych. Antek automatycznie skierował swoje kroki do okienka - Konrad Gróziński,został przywieziony z wypadku. - oddychał ciężko i głęboko.
- Ktoś z rodziny ? - spytała kobieta w średnim wieku. Nos utkwiony miała w monitorze komputera i klikała cos na klawiaturze literka po literce nie patrząc na rozmowce.
- Nie ale.. - Antek zawachał się na chwilę nie wiedząc co odpowiedzieć. Tylko rodzinie udzielano informacji o stanie zdrowia pacjeta.
- Ja się nim zajmę - usłyszał głos osoby która przystanęła przy nim. Recepcjonistka nawet nie zwróciła uwagi na lekarza. Wojtek kiwną głową na młodszego by ten poszedł za nim. Antonni nie odzywał się ani słowem tylko szedł za Wojtkiem, który na sobie miał biały lekarski kitel a na szyi przewieszony stetoskop. Czuł że trzęsą i mrowią go ręce. Wsiedli do windy gdzie lekarz wcisnął na panelu trójkę. Drzwi się zamknęły a winda ruszyła w górę.
- Nic mu nie jest. - powiedział Wojtek - postaraj się wziąć dwa głębsze oddechy.
- Wezmę jak go zobaczę. - odpowiedział odrazu na jednym wdechu. W ciasnym pomieszczeniu zaczynało brakować mu powietrza. Po chwili kobiecy głos oznajmił,, piętro trzecie" a drzwi windy rozsunęły się. Pierwszy wysiadł Wojtek a zaraz za nim Antonni. Szli przez długi korytarz który o dziwo był prawie opustoszały. Mężczyźni przystanęli przy jedynych osobach znajdujących się na korytarzu. Starsze małżeństwo siedziało pod salą ze spiętymi mięśniami a po twarzy kobiety płynęły łzy. Gdy tylko spostrzegli Wojtka podnieśli się odrazu. Antonni nie musiał pytać kto to. Podobieństwo braci do ojca było uderzające mimo że twarz miał pokrytą zmarszczkami a włosy siwe.
- Nie ja powinienem to robić, ale to jest Antek a to są nasi rodzice.
- Antonni Mikulski - przedstawił się. Ojciec Konrada wyciągnął rękę i uścisnął ją najmłodszemu.
- Usiądźcie. Konrad zaraz wróci z prześwietlenia.
- Z prześwietlenia? - spytał odrazu Antek kierując swoje spojrzenie na Wojtka - powiedziałeś że nic mu nie jest.
- Bo nic mu nie jest. Procedury medyczne wymagają wykonania prześwietlenia a Ty jeśli zaraz się nie uspokoisz to będę zmuszony poprosić pielęgniarkę by zmierzyła Ci ciśnienie. Konrad by mi niedarował gdybyś na szpitalnym korytarzu dostał zawału serca. - to powiedziawszy lekarz odwrócił się i zniknął za najbliższymi drzwiami. Państwo Grózińscy zajęli swoje miejsca. Antek wcale nie zamierzał siadać. Oparł się o ścianę szpitalnego korytarza i założył ręce na piersi, dłonie wciskając pod pachy by nikt nie zauważył jak się trzęsą. Przypomniał sobie momenty gdy tak samo stał i czekał lata temu na jaką kolwiek informacje o stanie siostry. Wtedy na korytarzu panował charmider, każdy się spieszył i dokądś biegł, a teraz korytarz wypełniała przeszywająca cisza. Matka Konrada kierowała swoje spojrzenie w stronę blondyna ale ten wcale nie zamierzał ich odwzajemniac. W obecnej sytuacji nie wiedział co ma powiedzieć rodzicom partnera i liczył się dla niego tylko Konrad. Mijały minuty a cisza robiła się coraz bardziej krępująca.
Wojtek wyszedł z pomieszczenia i przystanął również pod ścianą w podobnej pozycji co Antek. Mikulski nie wiedział w jaki sposób komunikują się między sobą lekarze, ale ale wiedział że pojawienie się Wojtka sugerowało zakończenie prześwietlenia i to że Konrad niedługo miał się pojawić. Jego głowa płatała mu figle. Wyobrażał sobie bruneta na szpitalnym łóżku tak jak lata temu leżała Karolina lub na wózku inwalidzkim pchanym przez pielęgniarkę. Nic takiego nie miało miejsca. Konrad pojawił się na szpitalnym korytarzu o własnych siłach razem z drugim lekarzem. Wydawać by się mogło że odrętwiałe nogi odmówią posłuszeństwa Antkowi ale gdy tylko zobaczył partnera w zasięgu swojego wzroku ruszył z miejsca. Nie liczyło się dla niego to co pomyślą sobie o nim rodzice Konrada ani lekarz idący razem z nim. Wpadł w objęcia Konrada a ten przytulił go do siebie - nic mi nie jest- szepnął Gróziński. Antek odetchnął głęboko i zadrżał co nie uszło uwadze starszego. - nic mi nie jest - ponownie zapewnił Konrad. Starsze małżeństwo przyglądało się im z uwagą ale obaj mieli to gdzieś. Antek przyjrzał się Konradowi oprócz plastra nad prawym okiem pod którym znajdowały się dwa szwy oraz opuchniętego nosa wyglądał całkowicie normalnie. -Zapraszam do gabinetu - powiedział Wojtek i otworzył dzwi do pomieszczenia z którego przed chwilą wyszedł. Konrad puścił Antka i razem z dwoma lekarzami zniknął za drzwiami. Po niespełna 5 minutach lekarz , który przyprowadził Konrada wyszedł a Wojtek korzystając z otwartych dzwi krzyknął- Jak chcecie to możecie wejść. - Antek wraz z rodzicami Konrada wszedł do gabinetu.
- Naszemu pacjentowi nic się nie stało - wskazał na siedzącego Konrada - ale zostaje na noc na obserwacje. Poważnie Konrad- zwrócił się do brata- zastanawiam się czy nie powinieneś zmienić zawodu, mówisz że Antek ma grypę ma grypę, mówisz że nic ci nie jest nic ci niejest. A ja przed prześwietleniem dałbym sobie rękę uciąć że jednak nos złamany.
- Ja też zostaje - odpowiedział odrazu Antek. Cztery pary oczu popatrzyły na niego w zdziwieniu. - doskonale wiem że z osobą po wypadku może ktoś przebywać.
- Z osobą w stanie niestabilnym, gdy istnieje zagrożenie życia - powiedział spokojnie Wojtek - a tu nie mamy żadnego zagrożenia. Zapewniam.
- To w takim razie czemu zostaje ? - spytała łamiącym się głosem matka bliźniaków.
Wojtek popatrzył na Konrada a ten tylko kiwnął głową by brat kontynuował.
- Konrad zostaje na dodatkowe badania. Po pobraniu krwi okazało się, że ma podwyższone normy na co wpływ mogą mieć leki przyjmowane przez niego na stałe, a skoro już się znalazł w szpitalu muszę sprawdzić czy nie jest konieczna zmiana leczenia. Tylko tyle, rano zostanie wypisany i osobiście odwiozę go do domu. - Informacje przekazane przez Wojtka wcale nie uspokoiły zebranych. Matka zaczęła szlochać a Antek spojrzał zatroskanym wzrokiem na Konrada.
Zapiszczał telefon Wojtka - policja przyjechała ale jak chcesz mogę im zabronić rozmowy z tobą.
- Nie ma takiej potrzeby - odezwał się Konrad
- Policja ? - odezwał się Ojciec Konrada.
- W wypadku uczestniczyło drugie auta. Kierowca wjechał na skrzyżowanie na czerwonym świetle. Jemu też nic się niestało, ale policja musi wypisać mandaty. - wzruszył ramionami - z mojej strony to tyle, muszę wracać do pracy a Was chciałbym wysłać do domu pod warunkiem że już się uspokoiliscie i możecie bezpiecznie kierować.
Wojtek popatrzył na zebranych a gdy Ci kiwneli głowami dodał- dam wam max 15 minut.
- Zaczekamy na korytarzu - zwrócił się starszy mężczyzna do brodatego syna. Małżeństwo wyszło z pomieszczenia razem z Wojtkiem.
- Tak strasznie się bałem- powiedział Antek. Konrad wyciągnął do niego rękę by ten ja chwycił.
- Wiem. Zadzwoniłbym odrazu ale po uderzeniu zemdlałem. Obudziłem się w karetce a mój telefon nie działa. Dopiero po dojechaniu do szpitala poprosiłem Wojtka by do ciebie zadzwonił.
Antek podszedł bliżej by przytulić bruneta.
- Kocham Cię- powiedział, a po jego policzkach pociekły powstrzymywane od dłuższego czasu łzy.
- Ja Ciebie też kocham. Nigdy przenigdy do niekogo nie czułem tego co do ciebie.
- Ja też- kolejne łzy poleciały po bladej twarzy Antka. Ręką pospiesznie zaczął wycierać policzki - zaraz pomyślisz że jestem jakimś mazgajem.
- Nawet do głowy mi to nie przyszło ale postaraj się uspokoić. Nie chciałbym żeby coś Ci się po drodze stało, dobrze ?
Blondyn pokiwał głową. - czy po badaniach możesz poprosić Wojtka by dał znać co z wynikami ?
- Będziesz już dawno spał.
- proszę.- szepnął.
- Dobrze, damy znać. A teraz zmykaj tylko proszę bądź ostrożny.
- Dobrze, będę.
Państwo Mikulscy widząc wychodzącego mężczyznę, zwrócili uwagę na jego zaczerwienione oczy. Porzegnali się z nim i sami weszli do gabinetu gdzie siedział ich syn.
- och synku - kobieta przytuliła bruneta- - tak mi przykro. Ja chciałam tylko żebyś nas odwiedził.
- Przecież to nie Twoja wina. Powinienem was czesciej odwiedzać, przepraszam
- I jeszcze te wyniki badań- szlochała dalej.
- Nic mi nie jest naprawdę.
- Ten chłopak strasznie się o Ciebie martwił- odezwał się siwowlosy mężczyzna.
- Wiem, ma swoje powody do przesadzonej reakcji.
Pani Grózińska pokiwała głową- Wojtek nam powiedział że stracił w wypadku rodziców.
- Tak 7 lat temu.
- I że opiekuje się młodszą siostrą, to prawda ?
- Tak i bratem. Karolinę uczę, a Kacper jest jeszcze w podstawówce. Mają też starszą siostrę ale mieszka daleko.
- Wydaje się młodszy od ciebie - powiedział mężczyzna.
- Wojtek ma zdecydowanie za długi język. - skwitował Konrad rozumiejąc do czego prowadzi ta rozmowa. - tak Antek to mój były uczeń, jego rocznik był pierwszym jaki uczyłem.
- Nie złość się na nas, chcemy żebyś był szczęśliwy - powiedziała kobieta.
- Nie złoszczę się i jestem szczęśliwy - Konrad zrobił pauze - z nim. - dodał.
Państwo Grózińscy pokiwali głowami. Rozmowę przerwał Wojtek, który razem z dwójką policjantów wszedł do gabinetu.
- Musicie już iść zwrócił się do rodziców- Ci porzegnali się z synem i razem z drugim wyszli na korytarz. Wojtek odprowadził rodziców pod samo wyjscie, zapewniając ich o tym że dokładnie zbada Konrada i że jest przekonany o tym że nic mu nie jest. Poprosił by uważali na siebie w drodze powrotnej. Przytulił matkę na dowidzenia i uścisnął dłoń ojca. Obserwował jeszcze chwilę oddalające się na parking małżeństwo a gdy znikli mu z pola widzenia odwrócił się i ruszył ponownie w kierunku windy. Tym razem na panelu wcisnął numer 2. Popatrzył na kartkę z wynikami badań brata. Musiał je skonsultować pilnie z neurologiem. Sam był przecież tylko internistą. Wysiadł z windy i skierował swoje kroki w przeciwległy koniec korytarza. Tak naprawdę gdyby miał możliwość skonsultowałby wyniki z innym lekarzem , ale był środek nocy i tylko jeden neurolog miał dyżur. Bartosz Dzięcioł pracował w szpitalu od roku i już od pierwszego dnia swojej pracy dał Wojtkowi jasno do zrozumienia że jest nim zainteresowany. Tyle że Wojtek nie był zainteresowany, zdecydowanie wolał płeć piękną o czym jasno zakomunikował Dzieciołowi już na początku znajmosci. Bartosz natomiast albo nieprzyswoił tej informacji albo udawał że jej nie rozumie.
- Świetnie - powiedział Wojtek do samego siebie zanim zapukał w dzwi gabinetu.
- Proszę- usłyszał i otworzył dzwi.
- Oo Wojtek - mężczyzna siedzący za biurkiem uśmiechnął się szeroko. - co cię do mnie sprowadza w środku nocy ?
Wojtek odchrzaknął.
- Chciałem skonsultować wyniki badań pacjenta.
Gróziński położył przed neurologiem plik wydruków.
- Konrad Gróziński- przeczytał- zbierznosc nazwisk ?
- nie, mój brat. Został przywieziony po wypadku a od lat choruje na stwardnienie rozsiane. - Wojtek coraz bardziej czuł się spięty przebywając w jednym pomieszczeniu sam na sam z Bartkiem.
- w jakim jest stanie ?
- bardzo dobrym. Kilka zadrapań i siniaków ale te wyniki mnie martwią.
Bartek popatrzył uważnie na rozmówcę przez co Wojtek miał ochotę uciec jak najszybciej.
- Zerknę na wyniki - odezwał się po chwili - ale będziesz mi wisiał przysługę.
- Jaką ? - spytał internista
- Za miesiąc moja siostra ma wesele, pójdziesz ze mną.
- Mowy nie ma. Chodzi o mojego brata który jest pacjentem szpitala czy chcesz czy nie powinieneś skonsultować wyniki .
- Nie. Twój brat powinien skonsultować wyniki z lekarzem prowadzącym który jest zaznajomiony z tematem.
- Proszę, nie chce czekać na Kowalika bo chciałem żeby Konrad rano wyszedł.-
Bartek nie odpowiadał patrząc intensywnie na Wojtka. - zgoda pójdę z Tobą na wesele ale tylko jako kolega z pracy żeby to było jasne.
Bartek zebrał kartki i podał je Wojtkowi mówiąc - powtórz badania.
- Już zleciłem powtórne pobranie krwi.
- To jeśli będzie coś nie tak to w tedy przyjdz.
- Nawet nie zerknołeś w te.
- Zerknołem chodz nawet nie musiałem. Powtórz badania. Silny stres spowodowany wypadkiem najprawdopodobniej przekłamał wyniki.
- Ale aż tak ?
- Aż tak. Daj znać jak będą drugie wyniki, w tedy skonsultuje je dokładniej. A wesele jest 20 stycznia.
Wojtek nic nie odpowiedział zabrał dokumenty i wyszedł z gabinetu.

Z Rąk Mnie Nie Wypuszczaj WięcejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz