15

70 5 0
                                    

Antek słabo spał w nocy. Po powrocie ze szpitala do domu długo siedział w kuchni myśląc o wydarzeniach minionego wieczoru a gdy dotarł w końcu na górę do swojego łóżka, nie mógł usnąć. Raz że czekał na wiadomość od braci, dwa że brakowało mu ciepła które dawało ciało Konrada. SMS przyszedł dokładnie o 2.17 o treści ,, wszystko jest dobrze. Będzie żył. " Antek leżał patrząc w sufit  a gdy na zegarku wybiła godzina 5 wstał i skierował swoje kroki pod prysznic. Po dokładnym wyszorowaniu całego ciała oraz spiętych mięśni ubrał się i wyszedł z pokoju. Zamierzał zejść na dół w celu przygotowania śniadania zanim obudzi rodzeństwo. Jeszcze będąc u szczytu schodów poczuł zapach smarzonych naleśników. Zszedł na dół z zamiarem ochrzanienia Kacpra za brak cierpliwości, ale gdy tylko zobaczył osobę która przewracała na patelni naleśniki zaniemówił.
- Co tu robisz ? - spytał
- Naleśniki . Wiem że nie lubisz jak ktoś kręci się w kuchni i wiem że nie będą tak dobre jak Twoje, ale pomyślałem że dziś ja zrobię dla odmiany śniadanie Tobie - odpowiedział brunet.
- Ale czemu jesteś tu ? A nie w szpitalu ? - spytał podchodząc do Konrada. Gróziński popatrzył na Antka i dostrzegł zmartwiony wyraz twarzy i podkrążone oczy.
- Dostałem wypis a Wojtek odwiózł mnie pod samą bramę.
- Ale nie ma nawet 6.
- Plusy posiadania brata lekarza - Konrad uśmiechną się do Antka a ten nie czekając dłużej objął go i mocno pocałował.
- Powinieneś iść się położyć do łóżka a nie smarzyc naleśniki.
- Pójdę jak wyjdziecie do szkoły. Tydzień zwolnienia - Konrad wzruszył ramionami.
- Może ja tez zostanę dziś w domu ?
- Nie. Dyrektorowi łatwiej będzie zorganizować zastępstwo za jednego nauczyciela niż za dwóch. Poza tym nic mi nie jest i wszystko jest okej.
- Wojtek napisał mi w nocy SMS że wszystko w pozadku, ale czy napewno ? - Antek chciał się upewnić.
- Tak, powtórzone badania wyszły poprawnie. - Mężczyźni ponownie się pocałowali a do kuchni wpadła dwójka głodnych nastolatków a za nimi plączący się pod nogami Korek.
- Karolina znaleźliśmy się w alternatywnej żeczywistości w której Antek udziela dostępu do kuchni innym ? - spytał Kacper. Karolina całkowicie zignorowała pytanie młodszego brata i spytała- co ci się stało? - wskazała ręką na twarz Konrada.
- Miałem wypadek. Nic mi nie jest - dodal odrazu pospiesznie - ale auto skasowane i telefon też się roztrzaskał.
- Ale jak to miałeś wypadek ? - Tym razem to Kacper chciał wiedzieć co dokładnie się wydarzyło. Prędzej czy później i tak by się dowiedzieli więc nie było sensu ściemniać. Gróziński wiedział że temat wypadku to dla każdego z rodzeństwa Mikulskich ciężki i drażliwy temat ale prawda jest taka że czy chcemy czy nie te się zdarzają każdego dnia.
- Siadajcie. Wskazał głową stół a na nim postawił talerz parujących naleśników. Gdy tylko usiedli Konrad opowiedział co się wydarzyło.
- Co powiedziała Policja ? - wtracil pytanie Antek.
- Pytali głównie o to czy pamiętam co się stało, czy chce wnieść oskrżenie ale odpowiedziałem że nie. Prawdę powiedziewaszy sam jechałem zamyślony, może gdybym był bardziej uważny to bym zobaczył nadjeżdżające auto. Najważniejsze że nic mi nie jest.
Korek zaskomlał. Jak na psa, który był mieszkańcem tego domu od niedawna, był bardzo grzeczny. Nieszczekał bez powodu i od początku swojej obecności  sygnalizował swoje potrzeby. Kacper wstał i poszedł otworzyć drzwi wejściowe psu by mógł wyjść na dwór.
Gdy skończyli śniadanie Karolina z Kacprem udali się na górę by skończyć ostatnie przygotowania przed szkołą a Antek z Konradem zostali w kuchni by posprzątać po śniadaniu.
- Czy Wojtek mógłby później wpaść? - spytał Konrad
- Oczywiście że twój lekarz może doglądać cię codziennie. - Konrad zaśmiał się na stwierdzenie twój lekarz.
- Miałem na myśli bardziej, że miałby wpaść jak brat do brat na piwo czy coś. Bezalkoholowe oczywiście. -
Antek popatrzył na Konrada i tym razem on się rozesmial.
- Czy ty mnie pytasz o pozwolenie na zaproszenie gościa? - brunet  kiwnął głową.
- Konrad możesz zapraszać kogo chcesz i kiedy chcesz, a Wojtka to już w szczególności. - zapewnił Mikulski.
Po chwili do kuchni z powrotem weszła dwójka nastolatków, gotowych do szkoly z psem u boku.
Pomieszczenie wypełnił dochodzący z torby Antka dźwięk komunikatora.
Mikulski pospiesznie wyciągnął tablet z torby i odebrał połączenie. Rodzeństwo przystanęło z boku.
- No witamy światowych ludzi - powiedział Antek do uśmiechniętej twarzy Leona I Mai.
- Dzwonimy żeby przypomnieć że za tydzień przylatujemy.
- Dobrze, bo nawet kanapa pytała ostatnio o Was.-  Rozmówcy wybuchnęli śmiechem. 
- Kacper co ty tam robisz? - spytała zdziwiona Maja.
- Mieszkam. - odpowiedział uradowany najmłodszy blondyn. Kacper schylił się i podniósł z podłogi psa - a to jest Korek.
- Majka jak długo nie dzwoniliśmy? - zwrócił się do żony Loen - i co zrobiliście z Tośkiem że on się zgodził na psa ?!
- Ostatnio przybyło nam domowników- wtrąciła Karolina a rodzeństwo Mikulskich automatycznie spojrzało na Konrada przysłuchującego się rozmowie
- Leon widziałeś to ? Oni tam kogoś ukrywają! - pisnęła Majka.
- Może, ale żeby się dowiedzieć kogo musicie przyjechać. - powiedział Antek. - a teraz musimy już kończyć. Z lotniska Was osobiście odbiorę.
- Dobra, do zobaczenia ! - Leon pomachał ręką na dowidzenia i się rozłączył.
- A teraz do szkoły bo się spóźnimy.

****
Konrad został w domu sam razem z psem. Poczuł się nieswojo ale szybko odgonił złe myśli. Poszedł do salonu gdzie wybrał pierszą lepszą powieść stojącą na półce i schodami poszedł na górę. Po przeczytaniu raptem dziesięciu stron zmęczony usnął. Obudził go dźwięk dzwonka domofonu. Spojrzał na zegarek wskazujący godzinę trzynastą.
Podniósł się z łóżka i pognał na dół otworzyć bratu.
- Nowy telefon - powiedział Wojtek wchodząc do środka I podając bratu pudełko z nowym smartfonem.
- dzięki. Zrobię Ci przelew później.
Usiedli w salonie popijając piwo 0%. Wojtek rozejrzał się po pomieszczeniu
- W sumie to nie dziwię się że się tak szybko wprowadziłeś. Sam wolałbym mieszkać w takiej hacie niż kisisz się w mieszkaniu.
- Nie wprowadziłem się dla luksusów. - powiedział Konrad upijając łyk gazowanego płynu.
- Wiem. Dawno nie byłeś tak szczęśliwy . Antek Gapi się na ciebie jak pies na kość- powiedział Wojtek drapiąc siedzącego obok Korka któremu pieszczoty ewidetnie się podobały. - swoją drogą adoptowaliscie psa to prawie tak jakbyście mieli wspólne dziecko.
- Oficjalnie pies jest Kacpra, ale masz rację siersciuch jest spoko.
- Najgorsze w tym wszystkim jest to, że rodzice zdali sobie sprawę że z twojej strony wnuków raczej nie doczekają więc uwzieli się na mnie. Wyobraź sobie że dzwoniła już o 10 z pytaniami o pielęgniarki - Konrad wybuchł śmiechem - chyba obiorę twoją taktykę i zacznę ich unikać.
- Nie bierz ze mnie przykładu - powiedział całkiem poważnie Konrad.
- To jak mam dać im do zrozumienia ze nie planuje się żenić?
- Normalnie powiedzieć że nie planujesz się żenić a uwagi wypuszczaj drugim uchem. A tak swoją drogą czemu nie planujesz ?
- Bo seks z jedną osobą jest nudny, bo nie lubię wracać do domu na obiadki a kobiety najpierw mówią że nie chcą mieć dzieci a później że im się odwidziało i jednak chcą. Nie dziękuję- uniósł ręce do góry w gescie obrony - ale chętnie pobawiłbym się na twoim weselu.
- haha bardzo śmieszne dobrze wiesz że  w tym kraju to nie realne.
- Nie widzę przeszkód żebyście wyjechali  do takiego ,w którym można wziąć ślub.
- Ale i tak w świetle Polskiego prawa nie bylibysmy małżeństwem.
Wojtek wzruszył tylko ramionami. Rozmawiali śmiali się i zanim spostrzegli zrobiła się godzina szesnasta a rodzeństwo Mikulskich wróciło do domu.
- heej - powiedział Kacper wchodząc do salonu - wypadek sprawił że się rozklonowałeś ? - przypatrywał się braciom.
- Wojtek - mężczyzna wyciągnął rękę w stronę Kacpra który odwzajemnił uścisk przedstawiając się.
Korek widząc Kacpra zeskoczył z kanapy i podbiegł do właściciela.
- Choć idziemy na spacer. - Korek w odpowiedzi zamerdał ogonem.
- Jedliście coś? - spytał Antonni. Konrad pokręcił przecząco głową.
- Będę uciekał, o 20 zaczynam zmianę- powiedział Wojtek wstając z kanapy.
Konrad również wstał z zamiarem odprowadzenia brata.
- A ja idę robić kolację - gestem ręki blondyn wskazał kuchnie i pożegnawszy się z Wojtkiem, ruszył we wskazanym przez siebie kierunku.
Bliźniacy wyszli na zewnątrz
- Widzisz idealna żonka - odezwał się Wojtek do brata - znaczy mąż. Idealny mąż.
- Dopiero mówiłeś, że nie lubisz wracać do domu na obiadki.
- Ja nie,  ale ty tak.  - palcem wskazującym uderzył w pierś brata. - trzymaj się.-   Machną ręką na porzegnanie i wsiadł do swojego auta.
Konrad wrócił do domu i skierował swoje kroki do kuchni.
- Jak w szkole ?
- Dobrze. Każdy się zastanawiał jak się czujesz. Nie chciałem za bardzo mówić żeby nie wzbudzać podejrzeń. - Antek popatrzył na Konrada - mam nadzieję że Wojtek nie uciekł z powodu że wróciliśmy do domu ?
- Nie. Już się zbierał.
- Okej a jak się czujesz ?
- Dobrze. Gdyby nie fakt że mój brat przesadza, całkiem bym zrezygnował z wolnego.
- Myślę że wolne dobrze Ci zrobi, idę o zakład że w całej swojej karierze nauczyciela żadko kiedy korzystasz z prawa do urlopu.
- To prawda jakoś nie było okazji- powiedział Konrad podchodząc blisko do blondyna. Złożył na jego ustach pocałunek i mimowolnie zaczął myślęć o słowach brata dotyczących wesela.
- Pomogę Ci tylko powiedz co mam robić. Nie może być tak że gotujesz codziennie sam dla całej rodziny.
- Możesz obrać ziemniaki.
- Już się robi. - mężczyźni uśmiechnęli się do siebie wzajemnie i wspólnie zabrali do pracy.

Z Rąk Mnie Nie Wypuszczaj WięcejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz