Siadaj!

370 8 1
                                    

Rano obudziła mnie Hailie, mówiąc, że jest już 7:05, i sie zaraz spóźnimy. Mamy na 8:00! Widze, że nie będzie z nią lekko. Po co mnie budziła tak wcześnie?
Wstałam i poszłam sie przebrać w mundurek. Wziełam plecak, i zeszłam na dół na śniadanie. Gdy zjadłam 2 kanapki, poszłam do garażu, gdzie czekał już tylko Tony. Czyli jedziemy motorem. Fajnie.

Gdy dojechaliśmy, zsiadłam, pożegnałam się z bratem i poszłam. W szkole nie miałam przyjaciół, bo wiedziałam, że lecą tylko na hajs. Poszłam na sale gimnastyczną, i widziałam, że Hailie już ma jakieś 'przyjaciółeczki'. Usiadłam obok Dylana i słuchałam co mówi dyrektor. Poszliśmy na lekcje. Pierwszy był angielski. Nudziło mi się, więc rysowałam. Gdy pani mnie o coś zapytała, a ja odpowiedziałam źle, wpisała mi niewiem czemu uwagę. I kazała siadać. Potem była matma, tam baba już mnie mega wkurzyła. Było to tak, że weszliśmy do klasy. Usiadłam jak zwykle w ostatniej ławce. Gdy pani czegoś zaczeła pytać, niektórzy odpowiadali dobrze, inni źle. Ja byłam w tej drugiej grupie.
-Alice Monet.
-Tak?
-88x145+26-8=?
-Niewiem
-No tak, bo ty jesteś monet, a tam same ułomy. Pamiętam tego Williama, on był najgorszy. Przynajmniej ta nowa jest jakaś kumata, przed chwilą miałam z nią lekcje. Mogłaby być przynajmniej 2 klasy wyżej, ale regulamin tego zabrania.
-Po pierwsze babsztylu, nie wyzywaj mojego rodzeństwa, a w szczególności Willa, po drugie, jeżeli Hailie jest mądra to ją przenieście.
-Tak ty sie do mnie zwracasz?
-Tak ja na to zasługujesz-warknełam.
-Do dyrektora, już!
Wstałam i wyszłam. Gdy doszłam do gabinetu zapukałam i weszłam.
-No proszę, Alice Monet, pierwszy dzień i już do mnie trafiasz? Co tym razem?
Nie odezwałam się, tylko sie na niego patrzyłam mroźnym wzrokiem.
Nie mam zamiaru się tłumaczyć z tego, jak jakaś baba zwyzywała moje rodzeństwo.
-Pytak jeszcze raz: co tym razem?
Znowu sie nie odezwałam.
-W takim razie musze wezwać twojego najstarszego brata.

Pov Vincent

Moje rodzeństwo pojachało dzisiaj do szkoły. Miałem nadzieje, że nic nie odwalą, a w szczególności Ala. Niby jest wrażliwa, ale ma pazura. Gdy siedziałem z Willem w moim gabinecie, ktoś zadzwonił. Dyrektor. Myślałem że wybuchnę. Kto znowu.

--rozmowa Vincenta z Dyrkiem--

D: Dzień dobry, pan Vincent Monet?
V: Tak, to ja. Czy coś się stało?
D: Tak, dzwonie w sprawie Ali. Trafiła do mnie do gabinetu już po drugiej lekcji. Nie odzywa się, ale nauczycielka twierdzi, że pańska siostra ją zwyzywała. Czy mógłbym prosić o przyjazd na rozmowę?
V: Tak, już jade, wezmę Williama, mojego młodszego brata.
D: Dobrze, dziękuje dowidzenia
V: Dowidzenia
--koniec rozmowy--

-Kto znowu?-zapytał mój młodszy brat.
-Ala- mruknołem i zaczołem się zbierać.
-Co zrobiła?-zapytał znowu
-Podobno zwyzywała jakąś nauczycielkę, a jeszcze wcześniej przyszło mi powiadomienie, że na angielskim dostała uwagę.
-O boże.
-Jedziesz ze mną- powiedziałem i wyszedłem
Po chwili już jechaliśmi czarnym jeepem Willa, do szkoły.
Gdy dojechaliśmy była akuratnie przerwa.
Tony i Dylan do nas podeszli.
-Ale że dziadek i Will w szkole?-zapytał starszy.
-Do Ali.-ozpowiedziałem.
-Biedna.-żucił Tony i poszli.
A my byliśmy już przy gabinecie, zapukałem i wszedłem.

Pov Alice

Gdy dyrektor skończył rozmawiać powiedział mi, że mam siedzieć i czekać. Tak też zrobiłam, on sprawdzał jakieś papiery.
Po około 20 minutach, do gabinetu wszedł Vince, a za nim Will.
-Dzień dobry-przywitał się starszy.
-Dzień dobry-mrukną dyrektor.
Przed jego biurkiem stały trzy krzesła, więc bracie usiedli po moich bokach.
-Wasza siostra zachowała się bardzo nieładnie, muszę jej wpisać uwagę. Z tego co wiem, co już chyba drugą w tym dniu, który dopiero się zaczął. Gdy jednak takie coś się powtórzy, będe zmuszony zawiadomić o tym kogoś o wyższym stanowisku.
-Dobrze, bardzo przepraszamy, porozmawiamy o tym z siostrą.-powiedział ostro..Will.
Czułam, że są na mnie bardzo źli, ale co, ja tylko broniłam swojego rodzeństwa.
-Dobrze, gdyby jedmak wasza siostra powiedziała coś, co zmieniło by całą wersję zdarzeń, proszę mnie o tym powiadomić, ja znam tylko historię pani od matematyki, ponieważ Alice sję do mnie nie odezwała.
-Dziękuję, dowidzenia.-powiedział Vincent.
-Dowidzenia.-pożegnał nas dyrektor.
Przerwa zdążyła się już skończyć. Szliśmy w ciszy przez korytarz. Gdy doszliśmy do auta, Will usiadł za kierownicą, ja z tyłu, a Vincent niestety obok mnie. Gdy wyjechaliśmy z terenu szkoły, wtedy dopiero najstarszy się odezwał:
-Co to miało znaczyć?-warkną ostro.
-Właśnie, zwyzywałaś nauczycielkę, możesz nam to wytłumaczyć?-dopowiedział młodszy.
Nie odzywałam się. Patrzyłam się za okno.
-Ala.- warkną Will. Bolało, ale nadal się nieodzywałam.
-Odezwij się -warkną tym razem Vince.
-Co odemnie chcecie?
-Może dowiedzieć się jak to się stało, że trafiłaś do dyrektora w pierwszy dzień szkoły?-odezwał się znów ostro najstarszy.
Ja natomiast milczałam. Po moich policzkach zaczeły spływać łzy.
Will zjechał na poboczez, wysiadł, okrążył auto i wsiadł z tyłu, po drugiej stronie. Byłam otoczona wkurw.. wkurzonymi na mnie braćmi. Nagle młodszy bez słowa mnie przytulił.
-Piękna, nie płacz. Co powiedziałaś do tej pani, i dlaczego?
Nie wytrzymałam, musiałam mu powiedzieć.
-B-bo ona was wszystkich i mnie zwyzywała od jakiś ułomów, a gdy powiedziała coś w stylu „a w szczególności ten William" to n-niewytrzymałam i coś jej powiedziałam, ale n-nie pamiętam c-co.-rozbeczałam się. Ten gdy to usłyszał, napią mięśnie i wyszeptał ciche
-przepraszam, że byłem na ciebie zły.
-Ala.-popatrzyłam na Vince'a, która cały czas nam się przyglądał- czemu nie powiedziałaś?
-Bo i tak b-byście mi n-nie uwierzyli-jeszcze mocniej zaczełam płakać.
-Malutka, uwierzylibyśmy ci.
-P-przepraszam-powiedziałam cicho.
Vincent wysiadł i wsiadł za kierownice. Reszte drogi spędziłam przytulona do Willa, który próbował mnie uspokoić.
Gdy zaparkowaliśmy w garażu, wziął mnie na ręce i gdy ostatni raz widzieliśmy Vince'a, powiedział „ide tam zadzwonić"

Will wziął mnie do swojego pokoju. Była godzina 11:14. Położył mnie na łóżku i przytulił.
-Piękna, czemu płaczesz?
-Cz-czuje, ż-że V-vincent się n-na mnie z-zawiódł.
-Malutka, nikt się na tobie nie zawiódł. Jesteśmy rodzeństwem, nawet jakbyś coś zrobiła, to byśmy trzymali twoją stronę. Tych uwag napewno nie dostaniesz, a panią od matematyki wyrzuciliśmy już ze szkoły. Kocham cię Ala.
-Ja ciebie też Will.-a po chwili ciszy dodałam-i jesteś moim ulubionym bratem.
Ten tylko zaśmiał się cicho i powiedział:
-Bardzo się cieszę, a ty jesteś moim ulubionym maluszkiem.
-Ejj nie jestem mała!-powiedziałam śmiejąc się.
-Jesteś, jesteś.
-Może pogramy w jakąś grę na konsoli?
-Dobrze, chodźmy- powiedział i wyciągną dom mnie ręce. Wskoczyłam mu w ramiona i już po chwili schodziliśmy po schodach na dół do salonu.
Chwilę pograliśmy w symulator kota, a później oglądneliśmy kunkfu pande. Gdy reszta wróciła ze szkoły, spędziliśmy razem wieczór.

-------------------------------------------------------1079 słów kochani!

Druga siostra MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz