boi się

263 7 0
                                    

Od tamtego zdarzenia miną już miesiąc. Był ostatni dzień listopada. Były urodziny Hailie, które wybrała by spędzać w domu. Rana zagoiła się prawidłowo.

Dzisiaj do szkoły odwoził mnie Will, bo byliśmy na kontroli mojej rany. Niestety musiałam iść jeszcze na francuski, mój brat życzył mi miłej lekcji. Przypomniałam sobie, że tą lekcje mam z Hailie. Gdy weszłam do klasy, moja siostra odpowiadała, bo usłyszałam
-Dobrze Hailie, siadaj, dostajesz 6. O dzień dobry Alice Monet, chodź do odpowiedzi.
-Tak?
-Powiedz po francusku „jutro o 6 rano, ide z moim psem na spacer do sklepu".
-A jeśli nie?
-To dostaniesz jedynkę.
-No to przykro mi.-i usiadłam.
Vincent będzie zły. Nasz siostra dostała 6, a ja 1.
Lekcja mineła dośc szybko, bo pani wszystkich pytała. Gdy wyszłam, okazało się, że już koniec. Wyszłam ze szkoły, wkurzona. Tam czekał już Tony.
-Co ty taka wkurzona?
-Dostałam jedynke, a Hailie 6. Na tej samej lekcji!
-Masz przewalone, z tego co wiem z francuskiego masz same jedynki, co nie?
-Noo..
-Gdy Vincent będzie coś mówił, stanę po twojej stronie młoda.
-Dziękuje.
Reszte drogi przebyliśmy w ciszy. Szczerze to troche polubiłam Hailie. Ale ja byłam bardziej jak Tony. Mało się odzywam i jestem na codzień taka troche gburowata. W jednym mnie wkurzała, chociaż to nie jej wina, tylko moja-miała bardzo dobre oceny i przez to boje się reakcji Vince'a na to, że coś z czego jego jedna siostra dostała szóstkę, jego druga dostała jedynkę.

Dojechaliśmy i wysiedliśmy. Już przy schodach czekał na mnie najstarszy brat. Zaraz potem z wychni wyłonił się Will. Zdjełam buty i udawając, że nic się nie stało ruszyłam na schody. Kiedy byłam zeledwie na pierwszym stopniu poczułam na moim ramieniu wielką dłoń
-Chciałabyś mi o czymś powiedzieć?
-Nie.
-Zapisze cię na korepetycje.
-Nie chce.
W oczach zebrały mi się łzy. Ostatni raz gdy mnie zapisał na korepetycje, to nauczyciel darł się na mnie, że głupszego dziecka nie widział. Z innymi było podobnie.
-Nie pytam się czy chcesz czy nie.
-Ale ja nie będę na nie chodzić- warknęłam na Vincenta, bo traciłam już cierpliwość. Nigdy mu nie powiedziałam co mówili korepetytorzy.
-Będziesz.
-Nie będe.
-Będziesz.
Wspominałam, że mam troche problemy z agresją?
Właśnie miałam jeden z takich napadów, i moja pięść miała wylądować na twarzy Vincenta, ale on to przewidział i uderzyłam o jego ręke. Szybko wymknełam się do pokoju, i miałam zamiar siedzieć tam cały dzień.

Pov Vincent

Ala nie chciała chodzić na korepetycje, mimo, że miała bardzo niskie stopnie. Właśnie prawie mnie uderzyła, ale znam ją na tyle dobrze, że zatrzymałem atak. Nie złościłem się na nią za to, bo wiedziałem, że robi to niekontrolowanie. Odrazu pobiegła do swojego pokoju. Will i Tony patrzyli się na całe to zajście.
-Ja już niewiem jak dotrzeć do tej dziewczyny.- mruknąłem cicho.
-Niewiem, ale jak jechaliśmy do domu, to mówiła, że bardzo sie ciebie boi jak dostanie złą ocenę.
Niewierzyłem w to co usłyszałem. Moja najmłodsza siostrzyczka sie mnie boi.
-Ja ide z nią pogadać.-powiedział Will i wyszedł.

Pov Will

Czyli jednak nadal ją to dręczy. Ataki agresji. Poszedłem do jej pokoju. Zapukałem. Nie odpowiedziała. Próbowałem otworzyć, ale sie zakluczyła.
-Otwórz, piękna. Przyszedłem pogadać, jestem sam.
Za drzwiami usłuszałem kroki, i już po chwili otworzyła mi drzwi. Miała całą zapłakaną twarz, i już przebrała się z mundurka.
-Co chcesz?
-Pogadać.
Wpuściła mnie, a ja usiadłem na łóżku. Usiadła obok mnie, a ja przełożyłem ją na swoje kolana, i oplotłem ją rękami. Ta sie popłakała.
-Nie chce tam chodzić.
-Dlaczego?
-A n-niepowiesz nic V-vincentowi?
-Nie powiem.
-B-bo jak k-kiedyś chodziłam na k-korepetycje, t-to każdy się na mnie wy-wydzierał, że g-głupszego dz-dziecka w-w życiu n-nie widzieli..- rozpłakała się jeszcze bardziej. Przytuliła się jeszcze mocniej.
-Piękna, nie płacz. Oni nie są warci twoich łez. Czemu nam nie powiedziałaś?
-B-bo się b-bałam.. ż-że potwierdzicie i-ich słowa..
-Malutka, nikt cię tu nigdy niezwyzywa. Możesz nam ufać. Zawsze możesz przyjść i się wygadać. Nawet jeśli to będzie 3 w nocy.
-Dziękuje Will. Kocham cię.
-Ja ciebie też maluszku.
Ala się zaśmiała i po chwili ciszy powiedziała:
-Ale na Vince'a będe obrażona jeszcze 2  dni.
-No dobrze, ale proszę zgódź się na te korepetycje.-Ala popatrzyła na mnie smutno- jeżeli się boisz, mogę z tobą tam jeździć i nawet siedzieć obok ciebie.
-Dzięki Will, ale dam sobie radę.
-Napewno?
-Tak.
-Ale pamiętaj, że jeśli czegoś nie rozumiesz to mów, zawsze ci pomogę.
-Jesteś kochany- przytuliła mnie.
-Ty też- odwzajemniłem uścisk

-------------------------------------------------------Tylko 746 słów, ale następny będzie dłuższy, obiecuje.

Druga siostra MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz